- Dołączył: 2008-03-02
- Miasto: Za Lasem
- Liczba postów: 617
20 lutego 2012, 16:10
Witam, jestem mamą 2,5 rocznego synka i rocznej coreczki. Teraz mam ferie i jestem zalamana. Siedzę z maluszkami sama w domu jak o tym od pol roku - od kiedy podjelam prace - marzyłam.. i sobie zupełnie nie radzę. Synek wszystko wymusza marudzeniem i płaczem, corcia uwiesza sie nogi i nie chce zajac sie soba sama. Gdy ja odstawiam z rak ryk, nic ja nie zajmuje. Caly czas tylko "walcze" z czyms czego nie maja robic, czeg nie maja dotykac, czego nie moga, ot z byciem konsekwentną.. itd. Corcia ciagle cos zabiera bratu, a ten sie denerwuke; ona chce sie bawic i nie moze polowa rzeczy. W koncu sie zalamalam i oba rozryczaly mi sie na raz tak ze peklam i jednego wstawilam do lozeczka, a drugiego do kojca w drugim pokoju i wyszlam do kuchni ochlonac... dalam im sie wyplakac:( i teraz sa spokojniejsi ale ja wypruta i jakas zobojetniala.. zal mi ich bylo i jest ale cos peklo we mnie.. są takie cudowne, ale gdy tylko slysze kolejne proby marudzenia, to w ogole udaje ze nie widze i nie slysze swojego dziecka, albo jestem wredna:((((((((((( Kocham ich najbar na swiecie i jednoczesnie jestem wredna,.. jestem klębkiem nerwow i udaje obojetnosc totalna.. serce mi peka... nie nawidze siebie..Czuje sie okropnie i bezsilnie;((((((((
Edytowany przez mariamelia 20 lutego 2012, 16:30
- Dołączył: 2008-03-02
- Miasto: Za Lasem
- Liczba postów: 617
23 lutego 2012, 20:14
Każda widzę ma takie gorsze i lepsze dni. A wiecie (9magdo6) co mi dzisiaj ktoś jeszcze uzmysłowił? że "skupiam się na tym, jak się sprawdzę [jako matka idealna], a nie po prostu na dzieciach.. A moje dzieciaczki są widocznie idealnym barometrem:)" - i stąd być może taki trudny poniedziałek był: dla mnie i pewnie dla moich maluszków..
- Dołączył: 2008-03-02
- Miasto: Za Lasem
- Liczba postów: 617
10 marca 2012, 09:49
nixie - to wlasnie jest straszne: ze trzeba isc do pracy i zostawic dzieci z kims innym. Dla mnie koszmar swiadomosc, ze nie ja spedzam z nimi wiekszosc dnia, ze to ktos inny, ze umykaja mi ich nowe umiejetnosci i maleje wplyw na ich wychowanie, wyuczenie nawykow.. Wracam do domu, jestem z nimi w weekend - i ciezko mi sie wkomponowac w funkcjonowanie domu, bo mieszkam z tesciami, ktorzy spedzaja duzo czasu z dziecmi. I tak np. moj synek wlasnie od rana po sniadaniu sam sobie poszedl do tesciow (mamy odzielne mieszkania ale wspolna werande) i teraz sobie tam siedzi na telewizjii, a ja z mala coreczka w naszym mieszkaniu. Ryczec mi sie chce, ze jak juz przyszla ta sobota i jestem w domu, to maly woli TAM siedziec na kolejnej z rzedu bajce i czuje niemoc, ze nic z tym nie umiem zrobic i krew mnie zalewa. Wkurza mnie ze moje dzieci CALY DZIEN maja wlaczona telewizję, jak nie u nas to u tesciow - dob ze choc wylacznie na dobrych kanalach dziecięcych. Ale oba zerkaja na te bajki caly bozy dzien, od otworzenia oczu w lozku, to pojscia z butelka do lozka w swoim pokoju. Gdy ja jestem w domu staram sie choc czasem wylaczac telewizje, mimo protestow i oporu - takze glownie ze strony meza - no i synka oczywiscie. ale mi juz glowa nawet peka:((((((
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
10 marca 2012, 19:39
Mariamelia wspolczuje ci choc wyglada mi na to, ze sama sie wpakowalas w tarapaty strajac sie wszystko robic perfekcyjnie. Niestety pomoc tesciow w wychowaniu nie zawsze jest taka jaka bysmy sobie wymarzyly, ale przynajmniej darmowa. Smutne to, ze maz ci nei pomaga i nie wspolczuje, bo jesli oboje pracujecie to innymi obowiazkami tez powinniscie sie dzielic.
Poza tym ktos musi byc gora i rzadzic, albo ty dziecmi albo one toba, to nie jest partnerstwo.
Piszesz, ze koszmarem dla ciebie jest zostawianie dzieci pod czyjas opieka. A czy naprawde musisz pracowac? bo jesli az tak ci to przeszkadza, to moze warto zrezygnowac z pracy.
Edytowany przez Cailina 10 marca 2012, 19:40
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
11 marca 2012, 17:15
Ale telewizor ma wyłącznik i niestety to ty musisz z niego skorzystać i postawić na swoim bo to co piszesz to jest nie do pomyslenia. Poza tym chyba też od ciebie zależy gdzie będzie dziecko, powinnaś powiedzieć teściom, że mają nie włączać mu bajek, pewnie wtedy by tam nie szedł. Może nie ma lepszej alternatywy? Kup plastelinę, farby, piankę moon dough, kupę mazaków i kredek, pieczątki, gry planszowe, jakieś zajęcia które angażują ręce i wyobraźnie. Nasprzątasz się potem, ale z tego co piszesz to tak dalej być nie może...
13 marca 2012, 19:48
Nie przejmuj się kobietko;) Ja jestem mamą 3-letniej Nadii i rocznego Stasia. Nie radzę sobie źle, ale zdarzają się dni, kiedy oboje dzieci daje popalić, a człowiek ma ochotę dać w tyłek...Moje rzadko dostaną, ale dostaną. Stosuję własne metody...Jedno upomnienie- spokojne, drugie- głośniejsze, trzecie- wrzaskiem, czwarte- do kąta, lub innego pokoju, piąte- w tyłek...U mnie zwykle kończy się na krzyku...
Empatia- działa do pewnego stopnia...U córy doprowadziło do tego, że woli przytulić swojego ulubionego konika i jemu się wypłakać, niż przyjść do mamy i przeprosić...Ale to dość dobry sposób...
Kotkapsotka- niestety nie mogę się zgodzić ze słowami: "Dzieci są egoistyczne i troszczą się o swój interes...". Dzieci są takie, jak je ukształtujemy. Dlatego "być rodzicem" też trzeba umieć...
Nawet rocznemu dziecku można wytłumaczyć, dlaczego nie wolno otwierać szafek, czy wchodzić na nie...Im bardziej poważnie traktujemy małego człowieka, tym bardziej on odwdzięcza się nam...