Temat: Eko ciąża eko mama

Czy sa tutaj jakies dziewczyny, które sa lub były w eko ciazy i sa eko mamami? Dokładnie chodzi mi o to, ze jestem w ciazy i chce ten czas przeżyć ekologicznie i naturalnie. tzn nie latac do lekaża co tydzień w koncu ciaza to nie choroba, nie wykonywac tysiecy zbednych badań zeby nie narazać siebie i maluszka na stres, nie suplememntowac sie bez sensu.

Kobiety rodzą od tysiecy lat i wszystko jest ok, chce zdac sie na swoja intuicje a nie wpadac w wir paranoi który obserwuję dookoła siebie w zwiazku z ciazą. Jestem wegtarianka od wielu lat i oczywiscie tu nic nie zmieniam, moje dziecko tez będzie wegetarianinem. Znajdzie sie ktos o podobnym światopoglądzie?

SzczesliwaVeganka napisał(a):

manru... przepraszam jezeli Cie niesłusznie oskarzylam. po porstu bardzo nie podoba mi sie twoj sposob pisania postow. poniewaz jak dla mnie ociekaja one kpina i szyderstwem. w kazdym razie przepraszam i juz nie wdaje sie z toba w dyskusje

to znaczy, że za bardzo wszystko bierzesz do siebie :) poglądy to tylko poglądy, moje poglądy nie moga zranić Twoich poglądów więc ja nie mogę w ten sposób zranić Ciebie, jeśli to zrozumiesz to będziesz bardzo szczęśliwym człowiekiem, zobaczysz:)

p.s. i jak to drugi raz przeczytałam to pomyślałam, że pewnie i to odbierzesz jako kpinę i ironię, ale to chyba kwestia nastawienia odbiorcy, a nie tego, co piszę bo wcale ironiczna nie byłam..

a wlasnie.. chcialam tutaj powiedziec co znaczy słowo EKOLOGIA  nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody, zajmujaca sie badaniem oddziaływan pomiędzy organizmami a ich srodowiskiem oraz wzajemnie miedzy tymi organizmami.

niestety bardzo denerwuje mnie to ze weszla moda na rzeczy "ekologiczne" czyli torby, kremy... itd tak naprawde to zupełnie nie ma nic wspolnego z tym... jest nawet taki kierunek studiów jak EKOLOGIA I ZARZADZANIE ZASOBAMI PRZYRODY. i studenci tego kierunku wyjasnili dobitnie ze ekologia w zaden sposob nie jest zwiazana z np. oszczedzaniem wody czy pradu... to raczej ochorna srodowiska :)

SzczesliwaVeganko - jeśli dla Ciebie żelazo pochodzące z roślin i z mięsa to żadna różnica, to - jakby to delikatnie napisać - niewiele wiesz o żywieniu.


A swoją drogą, jak zobaczyłam zdjęcia Reni Jusis i jej męża, to myślałam, że jakieś zmartwychwstanie ostatnio było, dwa trupy.
jeszcze nie slyszalam o 2 rodzajach zelaza ... widocznie jednak malo wiem...
Nieprawda, fajnego ma meza :) Dawniej chyba co druga nastolatka sie w nim kochala. 

SzczesliwaVeganka napisał(a):

jeszcze nie slyszalam o 2 rodzajach zelaza ... widocznie jednak malo wiem...



Zdecydowanie się zgadzam z tym co napisałaś (mimo, że ironicznie to zrobiłaś i tak Ci nie wyszło ). Rozróżniamy żelazo hemowe i niehemowe. Żelazo hemowe przyswajalne jest w 20% a niehemowe w 5%. Hemowe występuje w produktach zwierzęcych a niehemowe w żółtkach jaj, warzywach zielonych, pełnych ziarnach zbóż itp., itd. Ale to taka podstawowa wiedza, której Tobie zabrakło. Ekhm. Chociaż wnosząc po Twoich wypowiedziach wcale się nie dziwię

P.S. może jednak zanim zostaniesz weganką (przynajmniej tak wnioskuję po Twoim nicku, dobrze się doucz, bo zrobisz krzywdę sobie i dziecku, obecnemu/przyszłemu).


A co do męża Reni Jusis, może kiedyś dobrze wyglądał, teraz wygląda okropnie.

wykzyknikk... sprawdzilam i rzeczywiscie sa dwa rodzaje zelaza.. jednak czlowiek to uczy sie przez cale zycie...dziekuje za informacje

. a veganka nie jestem. to tylko taki nick. tzn. jestem wegetarianka ale jem ryby (taka informacja )

W takim razie cieszę się, że mogłam Ci pomóc. Ale żeby żelazo wchłonęło się w takim stopniu jak wspomniałam muszą zostać spełnione pewne warunki, o czym ZWŁASZCZA wegetarianie, weganie itp. powinni wiedzieć, bo później najzwyczajniej w świecie mają ogromne braki w makro- i mikroelementach. Przez to problemy z włosami, paznokciami i ogólnie organizmem. Także zanim ktoś zechce być wegetarianinem itp. niech się najpierw porządnie rozezna w temacie.
 jestem wegetarianka ale jem ryby>>>>>>>>>>>>>>> czyli nie jestes wegetarianka 
przeczytałam cały wątek i nie będę jakoś się specjalnie zagłębiać w główny temat, dla wege mam są specjalne fora i tam bym się udała w pierwszej kolejności po pomoc już doświadczonych w trudach macierzyństwa :)
Chciałam poruszyć jeszcze na chwilę kwestię tego nieszczęsnego żelaza. Sama nie jem mięsa od 7-8 lat, zdaję sobie sprawę, że szczególnie teraz podczas diety odchudzającej jem za dużo nabiału (tzn wiem, że mi trochę szkodzi - ale to już niestety rodzinna przypadłość), oddawałam wcześniej regularnie krew aż tu nagle jak grom z jasnego nieba mniej więcej w maju zeszłego roku spadła na mnie wiadomość: początek anemii - nie ma oddanej krwi - nie ma czekolad :P Zaczęło się branie suplementów, tabletek na receptę, tabletek dla ciężarnych - wyniki ani drgnęły. Znudzona chemią i jej marnymi efektami wstąpiłam do osiedlowej apteko-zielarni. Starsza pani w okienku popukała się w głowę i zarzuciła mi zestawem: sok z aloesu codziennie rano na czczo, witamina b12 w najprostszych i najtańszych tabletach z informacją na opakowaniu, że mogą być stosowane przez wegan, 2-3x dziennie herbata z pokrzywy (źródło żelaza) z łyżką czystego soku z róży (najlepsze źródło wit C,  dzięki niej żelazo pochodzenia roślinnego wchłania się tak jak powinno). Po miesiącu takiej kuracji (w sumie to stosuje ją codziennie) wyniki żelaza podskoczyły baaardzo w górę - lekarka kwalifikująca starszego pokolenia stwierdziła: niesamowite :)
Może komuś tym sposobem pomogę i dodam odwagi w byciu wege i zachowaniu zdrowia w dobrym stanie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.