Temat: Jak to jest z tym macierzynstwem.....??

Witam wszystkie kobitki!!

Jestem ciekawa Waszych odczuc i opinii....

Pewnie prawie kazda z Was slyszala zdanie, ze "nie ma racjonalnych powodow, aby miec dziecko"... Co o tym myslicie?

Nie boje sie ciazy, lubie dzieci, rozczulaja mnie bobasy, dobrze dogaduje sie z maluchami, jestem na takim etapie zycia, ze mysli o powiekszeniu rodziny sa usprawiedliwione... Jednak kiedy zastanawiam sie czy sama chcialabym miec dzieci napotykam na wiele kontrargumentow. Nie przeraza Was swiadomosc, ze wydajac na swiat malego czlowieka musicie odpowiednio go uksztaltowac? Nie mowie tu o duzych wydatkach, poslaniu na dodatkowe zajecia czy pilnowaniu, zeby nie szlajalo sie z dziwnym towarzystwem (choc to wszystko jest bardzo wazne). Chodzi mi o to, zeby wychowac je tak, aby bylo szczesliwe, aby mialo chec do zycia, ciekawosc swiata i bylo po prostu dobrym czlowiekiem. Nie wiem czy bylabym w stanie sprostac takiej odpowiedzialnosci. W koncu to odrebna osobowosci i nigdy nie wiadomo co sie tli w takim umysle....

Poza tym nie macie poczucia, ze (przyszla) matka potrzebuje czasu, zeby sie spelnic? Podobno po narodzinach takiego malego czlowieczka wszystko sie przewartosciowuje... jak pozniej odnalezc siebie? Czy matka nie definiuje sie pozniej przez pryzmat dzieci/rodziny???

Rozmyslam tak, poniewaz ostatnio w moim bardzo bliskim gronie miala miejsce proba samobojcza... na zewnatrz nikt niczego sie nie domyslal (dopisuje zdrowie, pieniadze, w kolo jest rodzina - dzieci, rodzenstwo, malzonek....) ale ta osoba zaczela pielegnowac w sobie mysl, ze nikt jej nie kocha i to ja zdominowalo - a z pewnoscia nie jest to prawda!! Po prostu rodzina dorosla i jest ogromny problem z okresleniem wlasnej tozsamosci.... dla tej osoby swiat sie zawalil :(

trudne to wszysto....

Ja dzieci nie mam jeszcze, nie przepadam za nimi a i tak czuję że chciałabym mieć dzidziusia i wiem że bym go kochała nad życie :) Uważam, że nigdy nie jest odpowiednia pora na dziecko, najpierw jest szkoła, później praca, później jakieś rozmaite zajęcia i tak naprawdę nie ma czasu na dziecko. Ale jak nagle się pojawi to miejsce i czas się znajduje, dlatego też wolę nie planować, będę się cieszyć studiami i pracą póki go nie ma a jak już się pojawi to też się będę cieszyć, ot taka niespodzianka :)

a jeśli chodzi o to wychowanie... uważam, że za bardzo wychodzisz myślami w przyszłość, jeszcze trochę to wybierzesz jeszcze nienarodzonemu synowi żonę, dom, psa i samochód. Też lubię sobie czasami porozmyślać jak to będzie, ale nie można przeginać :) 
Pasek wagi
ja mam podobne przemyślenia i dylematy co Ty, również boje się podjąć odpowiedzialność za wychowanie dziecka, jak można dopilnowac wszystko żeby było w jak najlepszym porządku, żeby dziecko wyrosło na porzadnego człowieka, żeby nie wpadło w złe towarzystwo... Teraz można napotkac na tyle niebezpieczeństw w szkole, internecie, telewizji. Mnie przeraża fakt że mogłoby coś nie wyjśc, dziecko może nie być do końca idealne i że to będzie wtedy moja wina i nie będę potrafiła sobie tego wybaczyć...
niee, zadnych uczuc macierzynskich, wole byc niezalezna. patrze na to zmaganie sie kobiety z dzieckiem, ja sama jako jednostka nie moge sobie zycia poukladac a co dopiero z kims. a np moge miec kaprys ze nie wstaje z lozka i
 kto pampersa zmieni dziecku albo wezmie go na reke?

kochanie wlasnie sa potrzebne pieniadze zeby uksztaltowac czlowieka, bo mozesz mieszkac wsrod meneli
gdzie strach chodzic po ulicy, a tu gwalca w co drugiej bramie
 a jedyna rozrywka w ciagu dnia dla ludzi jest siedzenie na laweczce z piwem.
dziecko podlapuje automatycznie i jest dresem.

"jak można dopilnowac wszystko żeby było w jak najlepszym porządku"

nie da się.

Wiesz, trzeba też wziąć pod uwagę fakt że dziecko to człowiek, który ma własne zdanie, własne poglądy, własne uczucia :) Jeśli nie dasz mu popełniać błędów to niczego się nie nauczy i nie będzie nigdy szczęśliwy. Nie można nikogo trzymać pod kloszem dla jego dobra, bo tak się zwyczajnie nie da i to nie jest fair. Jedyne co możesz robić to mu pomagać przezwyciężać problemy, być oparciem i dobrą kumpelą, której zawsze się zwierzy i od której będzie chciał słuchać dobrych porad :)
Pasek wagi
witaj:))

może ja sie wypowiem:) 21 grudnia czyli kilka tyg temu urodziłam śliczną zdrową córeczkę. a że sama mam 21 lat to wydaję mi się, że jestem młodą mamuśką. Gdy dowiedziałam sie, że jestem w ciąży to ugięły mi się nogi. Po prostu wpadliśmy. To był szok. Miałam plany, nie dogadywałam się z moim obecnie już mężem. Chociaż to 5 letni związek myślałam o rozstaniu ponieważ nie układało nam się. A tu ciąża. Dzidziuś nie był niczemu winny. Ale miałam takie myśli, że brak słów. Nie miałam pracy w ogóle nic. Chociaż M ucieszył się, że będziemy mieli dziecko relacje jakoś bardziej sie psuły. Bałam się, że sobie nie poradzę taka odpowiedzialność przecież jak mogę dać szczęście dziecku kiedy sama jestem nieszczęśliwa zero perspektyw ja sama byłam wychowywana bez ojca to wiem jak to jest. W pewnym momencie stwierdziliśmy oboje, że trzeba dorosnąć że chcemy być razem kochamy się i chcemy stworzyć rodzinę. Oboje się baliśmy przecież wychowywanie dziecka to odpowiedzialność tzeba dać miłość poczucie bezpieczeństwa itd itd:) 

Gdy urodziła się Lenka po prostu ta miłość była tak ogromna, że nie wyobrażałam sobie życia bez niej nie boje sie niczego bo wiem, że jestem w stanie dać jej wszystko czego potrzebuje może nie w kwestii materialnej, że to co będzie chciała to będzie miała ale to co najważniejsze. Będe robiła wszytko żeby była szczęśliwa i żeby miała inne dzieciństwo niż jej mamusia:) 
To już prawie miesiąc jak jest z nami. I jako malutkie dziecko mam czas na wszystko bo to spokojne dzieciątko:) 
Mogę spokojnie ugotować obiad, wyjść gdzieś ze znajomymi a wtedy mąż się nią zajmuje:) A i nas to wszystko zbliżyło.

A też sie bałam bardzo, że będe uwiązana, zależna od dziecka non stop w domu. Ale tak jak mówie wszystko się zmieniło gdy ją zobaczyłam. Ale i wcześniej gdy czułam gdy sie rusza w brzuszku.

Może to kwestia charakteru nie wiem. Napisałam o swoim odczuciu bo naprawdę bałam sie bardzo tej odpowiedzialności.

Pozdrawiam
Ja, ogólnie rzecz biorąc strasznie nie lubię dzieci i gdy tylko jakieś pojawia się w moim otoczeniu, to robię w tył zwrot i uciekam. :P Jednak czasem nachodzą mnie takie myśli, że chciałabym już zajść w ciążę i urodzić dziecko. Taki nagły przypływ instynktu macierzyńskiego i tym podobne... Wiadomo, że swoje bym kochała i to byłoby zupełnie coś innego.
Jednak później dochodzę do wniosku, że jak na razie byłabym fatalną matką- mam fiu-bździu w głowie, nie potrafię dobrze zadbać o mojego chomika a co dopiero urodzić małego człowieka, wychowywać go... To ogromna odpowiedzialność i czasem przytłacza mnie myśl, jaki to jest obowiązek, jakie to jest poważne zadanie.

Nie ma racjonalnych powodów żeby mieć dziecko. Heh, pewnie ze nie ma. Nie ma tez racjonalnych powodów aby się zakochiwać, mieć hobby itd. Ale człowiek to nie maszyna :) A co do obaw przed macierzyństwem – one tez są naturalne.  

Pasek wagi
" Ja, ogólnie rzecz biorąc strasznie nie lubię dzieci i gdy tylko jakieś pojawia się w moim otoczeniu, to robię w tył zwrot i uciekam. :P Jednak czasem nachodzą mnie takie myśli, że chciałabym już zajść w ciążę i urodzić dziecko. Taki nagły przypływ instynktu macierzyńskiego i tym podobne... Wiadomo, że swoje bym kochała i to byłoby zupełnie coś innego." 

mam bardzo podobnie :)
Pasek wagi

CoconutKiss napisał(a):

Nie ma racjonalnych powodów żeby miećdziecko. Heh, pewnie ze nie ma. Nie ma tez racjonalnych
abysię zakochiwać, mieć hobby itd. Ale człowiek to nie
:) Aco do obaw przed macierzyństwem ? one tez są

dokladnie:) ja bałam sie, że nie będę miała tego instynktu, że nie będe wiedziała jak ubrać dziecko przebrać. A jeszcze na myśl o szpitalu, że urodze i odrazu dostanę do opieki swoje dzieciątko to mi ciary przechodziły;p 

ale wyszło całkiem inaczej poradziłam sobie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.