- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
16 września 2011, 14:40
hmm, piszę oddzielnie, bo nic na ten temat nie rzuciło mi się w oczy (może po prostu przegapiłam wątek?)
może macie jakieś rady, coby tu zrobić, żeby nie zwariować, zwłaszcza, że codziennie ogląda się cudze brzuszki ciążowe...
16 września 2011, 14:42
Trzeba to przetrwać.... inaczej się nie da. Jak czujesz, że potrzebujesz tego, to płacz.... Z czasem będzie trochę lepiej...
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
16 września 2011, 14:45
myślę, że większość łez już wypłakałam....
za miesiąc będę mogła starać się o kolejne Maleństwo, sęk w tym, że teorii mojego poronienia narobiła się masa i stanęło na tym, że nikt nic nie wie, a ja się boję... już nawet myślałam o jakiejś specjalnej diecie, żeby dziecku nie zaszkodzić i uspokoić swoje zszargane nerwy
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Meszna
- Liczba postów: 7074
16 września 2011, 14:46
Przykro mi bardzo-wiem,jak sie czujesz bo sama rok temu poronilam po raz drugi.Ja przeszlam przez pieklo gdyz w UK ciaze lekarze uznaja dopiero od 12tyg.Wczesniej nic nie robia,aby ja utrzymac.
Co do rad to nie mam zadnej-musi po porostu uplynac czas zeby ukoic choc troche bol po stracie.Na pewno nie mozesz sie obwiniac,wyrzucac sobie,ze cos zle zrobilas i przez to stracilas dzidzie.Ja mysle,ze po prostu moze to jeszcze nie nasz czas zebysmy staly sie mamami....Pozdrawiam serdecznie.
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
16 września 2011, 14:51
lekarze to też sumienia nie mają....
choć czy to UK czy PL, to i tak podobnie jest (w szpitalu trafiłam na takiego, przepraszam za wyrażenie, "ćwoka"), poroniłam w 11tc po tabletkach (miałam poronienie zatrzymane), juz po okazało się, że mam wynik dodatni na toksoplazmozę, a po kolejnej serii badań wyszło, że to jednak nie miało wpływu na ciążę
trochę ciężko się nie obwiniać, zdaje się, zdrowo się odżywiałam, zero używek, nawet nie wymiotowałam....
P.S.
ar1es1, współczuję :(
Edytowany przez 2fast4u 16 września 2011, 14:53
16 września 2011, 14:53
U mnie też nikt nic nie wiedział, mogłam się tylko domyślać.... Z poronieniami zwykle tak jest, na to się nic nie poradzi. Ale ja poroniłam w piatym miesiacu, mieliśmy ślicznego synka.... a potem następna ciąża i puste jajo płodowe.... trzecia na szczęście donoszona, ale też z problemami. Synka ciągle opłakuję, tego się nie da zapomnieć... Ale po tych kilku latach już tak bardzo nie boli...
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
16 września 2011, 15:01
najbardziej denerwujące jest, gdy słyszę, że nie mam czego opłakiwać, bo przecież to jeszcze nie było dziecko, tak jakbym w ogóle w ciąży nie była, jak można być tak okrutnym i mówić takie rzeczy prosto w twarz... ryczałam, krzyczałam, jeszcze brakowało latających talerzy...
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Meszna
- Liczba postów: 7074
16 września 2011, 15:10
> najbardziej denerwujące jest, gdy słyszę, że nie
> mam czego opłakiwać, bo przecież to jeszcze nie
> było dziecko, tak jakbym w ogóle w ciąży nie była,
> jak można być tak okrutnym i mówić takie rzeczy
> prosto w twarz... ryczałam, krzyczałam, jeszcze
> brakowało latających talerzy...
Znam to gadanie"oj tam,moze bylo za slabe,tak wczesnie to nawet nie czulas nic,bla bla"
Ja o ciazy wiedzialam juz od 2 tyg gdyz sie o nia staralismy i od razu zrobilam test wiec zdawalam sobie sprawe.Do tego poronilam do WC po powrocie z przychodni gdzie spotkalam sie z zupelnym lekcewazeniem
Dopiero po ok pol roku moglam spokojnie patrzec na maluszki w wozku...
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
16 września 2011, 15:17
tak mi przykro.... :( kobieta zawsze czuje się emocjonalnie związana z Maleństwem od samego początku mimo że dla lekarzy to zaledwie kilkumilimetrowy zarodek, to dla nas już bobasek, którego będziemy pieścić za parę miesięcy...
ja z mężem też miałam Małe wystarane i bardzo szybko wyczułam, że jestem w ciąży... ech, a miałam taką ładną datę porodu... (walentynki 2012)
- Dołączył: 2009-04-27
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1243
16 września 2011, 15:42
przykro mi;( nikt Ci nie pomoże, nawet mąż, choć jego wsparcie będzie na pewno pomocne, ale on na pewno był inaczej związany z dzieckiem niż Ty, matka to matka... życzę powrotu do formy psychicznej i owocnych starań o zdrowe dziecko. Sama jestem w dopiero w 4 tc, ale też czasami nachodzą mnie myśli, że mogłoby być coś nie tak, że mogłabym poronić...