Temat: Drugie dziecko

Heloł ;) pytanie raczej do matek/kobiet, które chcą mieć dzieci. Czy mocno bijecie się z myślami co do liczby dzieci ? Co Was motywuje do posiadania/planowania takiej, a nie innej liczby dzieci ? Jestem mamą 3letniej dziewczynki ;) czas mija, a w mojej głowie pojawiają się coraz częściej pytania czy chce żeby po mojej śmierci została sama na tym świecie.. znam kilka jedynaczek/ jedynaków rozczarowanych brakiem rodzeństwa. Jak się zapatrujecie na jedynactwo ? Wiem, że nikt za mnie nie zdecyduje i nie o to tu chodzi. Po prostu ciekawią mnie przemyślenia innych kobiet w tym zakresie, moze sprawia, że spojrzę na to wszystko z nowej perspektywy :)

Mam dorosłego jedynaka. Może coś ze mna nie tak, ale nigdy nie myślałam o rodzeństwie dla niego. Nawet, gdy myślałam o ew drugim dziecku, to wyłącznie pod kątem moich sił i chęci. Nigdy nie zgłaszał zażaleń, choć nie ma tez kuzynów zbliżonych wiekiem. 

moj mąż jest jedynakiem, nigdy nie żałował tego ani nie tęsknił za jakimś rodzeństwem

ty sama miałaś pewnie rodzeństwo i w głowie ci się nie mieści że twoje dziecko mogłoby go nie mieć ☺️

Przed ślubem planowaliśmy dwójkę, mamy trójkę. Pomysł na trzecia narodził się gdy z drugim okazało się być dużo łatwiej niż z pierwszym :) Oboje z mężem mamy małe rodziny, trochę się wyłamaliśmy, ale cieszymy się, że mamy taką dużą rodzinę. Jakoś nigdy nie patrzyłam na to przez pryzmat "zostanie sam na świecie", bo tak naprawdę te relacje między rodzeństwem ostatecznie w dorosłym życiu mogą być różne. Często niestety zamiast wzajemnego wsparcia jest walka o spadek... tu chyba nie ma dobrego wyboru, wszystko zależy od pojedynczych jednostek. 

Pasek wagi

Jestem jedynaczką (mąż ma trójkę rodzeństwa) i nigdy nie czułam dyskomfortu z tego powodu. I nie chodzi tu o to, że z nikim nie musiałam się dzielić - nie byłam rozpieszczana, nie kupowano/dawano rzeczy "bo chciałam". Mam jedno dziecko, teraz 25-letnie, ale jak był mały to rozważaliśmy posiadania drugiego. Nie zdecydowaliśmy się, bo: nie odczuwałam parcia, że koniecznie muszę mieć drugie dziecko; na całej linii zawiodły babcie, które opowiadały jak to będą pomagać, a jak przyszło co do czego, to zostaliśmy sami - jedna babcia mieszkała w tym samym bloku, druga 45 minut jazdy od nas. Nie oczekiwaliśmy, że babcie zajmą się młodym "na pełen etat", ale że chociaż zabiorą dzieciaka na godzinę na spacer. Skończyło się tym, że z 5-miesięcznym dzieciakiem pod pachą pakowaliśmy graty podczas przeprowadzki. Na szczęście młody nie był dzieckiem problematycznym (np. dobrze spał w nocy), ale jak się przeprowadzasz, robisz doktorat z 5-miesięcznym dzieciakiem w wózku, pracujesz na pełny etat, to perspektywa następnego dziecka nie jest zachęcająca. Młody nie narzeka, że jest jedynakiem. 

Neverthinktwice napisał(a):

moj mąż jest jedynakiem, nigdy nie żałował tego ani nie tęsknił za jakimś rodzeństwem

ty sama miałaś pewnie rodzeństwo i w głowie ci się nie mieści że twoje dziecko mogłoby go nie mieć ??

Mam rodzeństwo, ale to nie ma wiele do rzeczy, bo znam blaski i cienie posiadania dużej rodziny, to nie jest tak, że jestem zafiksowana by mieć drugie, jeszcze nie wiem czy będę je mieć. Natomiast dosyć często się przekonuje, że osoby, na które mogę liczyć w życiu to rodzina. Nawet jeśli nie zawsze jest kolorowo. 

ja jestem dzieckiem środkowy z domu alkocholowego. Mam dwoje braci. 

Ze swojego doświadczenia powiem że to czy rodzeństwo będzie ze sobą i za sobą na zawszę zalezy wiele od rodzinego ciepła domowego, od odowiedzialności za wzajemne relacje, od świadomości, dobrej i zdrowej komunikacji. 

Mam dwoch braci i kazde z nich poszło w swoją stronę. Zabiegałam o relacje i tylko się wypaliłam. Opóściłam. Stalam się dla nich obca. Otaczam się luźmi którzy mnie kojachą nie ze względu na więzy krwì/ interes ale na to że darzymy się przyjaźnią. 

Życzę Ci pokoju w sercu i wsparcia ze strony męża/partnera w podejmowaniu decyzji. 😘

Despacitoo napisał(a):

Heloł ;) pytanie raczej do matek/kobiet, które chcą mieć dzieci. Czy mocno bijecie się z myślami co do liczby dzieci ? Co Was motywuje do posiadania/planowania takiej, a nie innej liczby dzieci ? Jestem mamą 3letniej dziewczynki ;) czas mija, a w mojej głowie pojawiają się coraz częściej pytania czy chce żeby po mojej śmierci została sama na tym świecie.. znam kilka jedynaczek/ jedynaków rozczarowanych brakiem rodzeństwa. Jak się zapatrujecie na jedynactwo ? Wiem, że nikt za mnie nie zdecyduje i nie o to tu chodzi. Po prostu ciekawią mnie przemyślenia innych kobiet w tym zakresie, moze sprawia, że spojrzę na to wszystko z nowej perspektywy :)

jesli sama poczujesz ze chcesz miec jeszcze jedno dziecko i nic nie bedzie stalo na drodze to zdecyduj tak - ale tylkodla TEGO dziecka, nie jako towarzystwo dla starszego czy z jakiego innego powodu. Dajemy zycie nowej istocie- ona musi je potem przezyc obojetnie co ono przyniesie.

Rodzenstwo - bywa ze jest tak rozne ze w doroslym zyciu nie ma wiele ze soba wswspolnego. To ze jest nie jest nie jest gwarancja na wspomaganie, zrozumienie. 

zawsze chciałam mieć dwoje dzieci, idealnie dwie panny ale na to już wpływu nie mam ;) 

Mam siostrę i choć wiadomo, ze nie zawsze się super dogadywalysmy, mamy różne charaktery ale jeżu! Siostra to jest siła. 
mąż jest jedynakiem i nigdy nie żałował, ze nie ma rodzeństwa ale tez chciał dwójkę ;) 

Nigdy bym się o to nie podejrzewała ale córka jest całym moim światem, spełniam się jako mama i jest to najpiękniejsza przygoda życia. I nie mogę się doczekać aż będziemy już w czwórkę ;) 

jestem jedynaczką i nigdy nie chciałam rodzeństwa, ani jako dziecko, ani jako dorastająca dziewczyna, na dzień dzisiejszy jako dorosła kobieta również mnie ten temat nie ekscytuje 

ponadto znam od groma ludzi, którzy nie mają za dobrego kontaktu z rodzeństwem 

dla mnie nie jest to żaden argument dla decydowania się na 2 dziecko, zwłaszcza jak jest to główną motywacją rodziców 

ja chciałabym 2 dziecko, ale już jestem za stara , po 2 mam dość cyrków i cudowania  z wiecznym załatwianiem opieki nad chorym dzieckiem, z zonglowani godzinami pracy, mijaniem się z mężem z tego powodu, teraz jak doszła szkoła to potem jeszcze trzeba z dzieckiem nadrabiać zaległości , a z pomocą rodziny tak jak ktoś wyżej napisał przed ciaza wszyscy deklarowali, że chcą i będą nawet na co dzień zajmować się wnukami, a jak przyszlo co do czego i jest podbramkowa sytuacja to chętnych brak za to jak nie trzeba to wtedy nagle wszyscy chcą być pomocni

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.