Temat: Dziekuje za wypowiedzi prosze o usuniecie

Radosna32 napisał(a):

OjebieOreo napisał(a):

Moj syn się podobnie zachowywał ?. Jak nie oglądał przez miesiąc telewizora to się zmienił nie do poznania. 

To jest ciężko, ale trzeba być konsekwentym. 

No wlasnie ja mam jeszcze 2.5 latke I 10 miesiecy wiec tego czasu bardzo malo, a Ona zaczela grac w te gry roblox bo jej kuYnki pokazaly. Nie wiem zabronic jej w to grac czy ograniczyc a wtedy na ile. 

Może w tym sęk? Taka próba zwrócenia na siebie uwagi? Ciężko stwierdzić na 100% jak sie nie zna całej sytuacji. Z jednej strony Cię rozumiem. Moja 6 latka jest bardzo uparta. Na co dzień jest grzeczna, ale jak se coś upierniczy w głowie, to do końca będzie próbowała postawić na swoim - marudzeniem, płaczem itp. Ja ponoć jak byłam mała też taka byłam. Do dziś upór mi trochę został i chyba dlatego ciężej mi ją okiełznać niż mężowi, bo mamy z nią podobne charaktery. Też mi się niestety zdarza stracic cierpliwość i wydrzeć ryja, co oczywiście niewiele pomaga, chyba tylko ciśnienie ze mnie schodzi wtedy ;) Generalnie jak się tylko upiera ale nic się nie dzieje wielkiego, to staram się tłumaczyć, daję jej chwilę sam na sam (często wtedy się uspokaja i odpuszcza a jak zaczynam z nią dyskutować to się nakręca bardziej). Natomiast jak są większe akcje, ze się totalnie źle zachowuje, wpada w jakies histerie głupie, to jest szlaban na różne rzeczy. Albo na bajki albo na słodycze, albo idzie do kąta i może wyjść dopiero jak się uspokoi. Natomiast ona nie jest agresywna i nie bije. Raz czy dwa kiedyś się zamachnęła mi gdzieś na rękę czy na nogę (nie pamiętam). Dostała po łapie ode mnie i zapytałam czy bolało? Z płaczem powiedziała, że tak. To jej odpowiedziałam, że mnie też i dlatego nie bijemy nikogo, bo to boli. Chyba skumała, bo to się już nie powtórzyło. Ogólnie nie jestem za karami cielesnymi, ale w tym wypadku musiała się przekonać na własne oczy, bo pamiętajmy że wiele rzeczy, które my mówimy, to dla takiego dziecka jest abstrakcja. Niby wie, mówi że wie a tak na prawdę nie kuma, nie zdaje sobie sprawy co to tak na prawdę oznacza. Nie ma jednego sposobu tak na prawdę. Tak jak Ci opisuję to wszystko co robimy, to wydaje się to sensowne, ale też nie jest tak że się sprawdza w 100% i córka jest wytresowana i ułożona. Nie. Nadal zdarzają się jej jazdy, ale trzeba to wszystko powtarzać aż zaskoczy. Konsekwencja. Wiem że jak odpuścimy, to nam wejdzie na głowę. Dodam (zanim ktoś się zacznie wymądrzać o wychowaniu i braku wychowania). Mam dwójkę dzieci i oboje są wychowywani tak samo. Mimo to są zupełnie inni i te różnice charakteru było widać praktycznie od samego początku :) Syn jest zupełnie inny, jemu łatwiej przetłumaczyć, nie upiera się dla samego uporu, żeby tylko postawić na swoim. Tak - wychowanie jest bardzo, bardzo ważne, ale mimo wszystko każde dziecko ma inne cechy charakteru - są dzieci spokojne, są żywiołowe, są ugodowe, są marudne, są charaktery dominujące i są uległe. Tak samo jak u dorosłych.

Nie daj sobie wmówić, ze coś z Tobą nie tak, że jesteś ch...ową matką. Jakbyś była ch...owa, to byś nie zadawała tego typu pytań na forum, tylko byś miała wywalone :)  

Pasek wagi

Kiedys zaczelam przy niej plakac po tym jak potraktowala mnie jak g***wno to tez zero skruchy bylo, zaczela sie nasmiewac z Moich lez, tak jakbym miala do czynienia z jakas zbuntowana nastolatka a nie malym dzieckiem. 

Karolka - klubik, już myślałam, że ja jedna jestem niedobra. Jak córka mnie uderzyła, to ją złapałam za rękę i spytałam, kto wg niej jest silniejszy, ona czy ja i czy w związku z tym mam jej oddać, skoro bicie jest ok? I myślę, że gdyby mi wtedy odpyskowała zamiast się uspokoić to faktycznie bym ją strzeliła w dupę. Nie bije się ludzi, którzy się nie mogą obronić, ale trzeba być idiotą, żeby bić silniejszych od siebie licząc na to, że nie oddadzą, to jest też lekcja na całe życie. 

 

Jak dla mnie takie łapanie za rękę to ta sama kategoria co kopanie. Żeby była jasność - co innego kiedy dziecko chce włożyć rękę do garnka z wrzątkiem i ktoś je złapie, żeby sobie krzywdy nie zrobiło. Ale myślę, że mogłaś się inaczej "obronić" przed siedmiolatką i łapanie za rękę w takiej sytuacji to nie jest konieczność tylko Twój sposób odreagowania. Dla mnie takie coś by też było poniżające, więc sobie wymierzacie tak cios za cios. Zgaduję, że to nie jest pierwsza taka konfliktowa sytuacja - więc tak się ta spirala nakręca. Wrzeszczeniem i zamykaniem jej w pokoju tylko dolewasz oliwy do ognia. Więc ja się nie dziwię, że ona potem mówi że to fun jak Cię kopnie. Też bym czerpała satysfakcję mogąc się odegrać na kimś kto mnie poniża. Jeszcze jak do tego jest zazdrosna o młodsze rodzeństwo i każde z rodziców mówi do innego, to woda na młyn. Tak z ręką na sercu - gdybyś miała w pracy dwóch skonfliktowanych ze sobą szefów, przez jednego byś się czuła poniżana, a drugi by stawał po Twojej stronie (nawet gdyby to nie zawsze było słuszne) - nie wykorzystałabyś okazji, żeby temu pierwszemu dokopać, gdyby się nadarzyła okazja? W pracy wiadomo, że dokopać w przenośni, ale jak się ma siedem lat, to się takich metafor nie łapie, tylko właśnie kopie się kogoś ze złośliwym uśmieszkiem. Ja dla mnie nic "psychopatycznego" w tym nie ma. 

nuta napisał(a):

Lubie te rady jak to trzeba wszystko godzinami tlumaczyc, przytulac i skakac dookola dziecka. A jak dzieciak zle sie zachowuje - tylko i wylacznie wina rodzica. Byc moze, ale dzieciaki ogladaja oglupiajace bajki, graja w gry komputerowe czy online - dla mnie jej zachowanie wzielo sie z jakiejs glupiej bajki/gry.

Szlaban na  telewizor, internet i slodycze czy co tam lubi. Na tydzien. Odwala cos, kolejny tydzien. Ale tu trzeba wspolnego frontu z ojcem. Jak szlaban, to chocby nie wiem co sie dzialo, nie mozna ulec. Zero tolerancji dla gowniarskiego zachowania.

Niech ja bym cos matkce odpyskowala, to nie skonczyloby sie na szlabanie, tylko w na tylek bym dostala.  Tak, dostawalam na tylek, ale w zyciu nie przyszlo mi do glowy aby uderzyc czy kopnac rodzica.

A dzis mamy taka fajna relacje, ze az sama sie dziwie, slyszac jak wielu moich znajomych jeczy na rodzicow....

Jezeli problem narasta, to tylko i wylaczenie pomoc psychologa.

zgadzam się

nie moge edytowac, jakie proponujesz rozwiazanie w takim razie Wilena. To nie jest juz 2 latka ktora bije bo nie rozumie a 7 latka, 2 klasa juz cos w tej glowie jest Albo powinno byc. Rozmowa z nia jest jak pole minowe nigdy nie wiesz kiedy jej sie cos nie spodoba i cie kopnie a ja jej nie poznizam ale tez nie dam ponizyc siebie. Rano prYgotpwalam ja do szkoly nie krzyczalam bylam opanowana mimo ze zawsze rano ona sie ociaga, kloci nie chce ubierac szykowac sie . Po szkole bawilysmy sie w ogrodku ja sie z nia bawilam w sklep zoologiczny bylo fajnie pozniej kolacja szykowanie do snu i juz jej sie nie podoba, jeden komentarz ze rysunek nie przypomina czlowieka, dostalam bolesnego kopa w piszczel, kiedy twoim zdaniem ja ja poznizam bo ja prawie sobie flaki wyprowam zeby Ona miala szczesliwe dziecinstwo 

Nie miałam nigdy problemów z jakąś agresją u córki ale fakt, w wieku 4/5 lat starała się "wybadać" granice nie mniej obydwoje stawialiśmy z mężem je jasno. Były tłumaczenia za każdym razem ale przystosowane do wieku dziecka i poparte przykładem który do niego mógł trafić. Krzyczeć nie krzyczałam na nią nigdy - dla mnie agresja rodzi agresję (chociaż czasami oczywiście środek krzyczał). Podświadomie jeżeli ktoś mówi np. podniesionym głosem i my go unosimy.

Ważna jest konsekwencja w wychowaniu, czytelne reguły są z czasem po większym czy mniejszym buncie akceptowane. Konsekwencja w zapłacie za złe zachowanie jest również ważna. Nie zapomnę, jak kiedyś po córkę przyszła koleżanka bo chciała ją wyciągnąć "na podwórko" a czymś mi młoda podpadła i miała zakaz wychodzenia. Słyszałam ich rozmowę: no poproś mamę, może się zgodzi.. i słowa mojej córki - no coś ty, jak moja mama mówi nie to znaczy nie :) Zawsze wiedziała, że jak dostanie "karę" zostanie wyegzekwowana ale też, że wszelkie miłe obietnice i nagrody zostaną dotrzymane. Może jakiś moment w jej dorastaniu mając młodsze dzieci trochę przegapiłaś, może nakłada się na to również chęć zwrócenia na siebie uwagi. Dużo cierpliwości i rozmawiaj z nią jak najwięcej, miejcie "swoje sprawy", może wyjście tylko we dwie - natomiast tak, uważam że takie zachowanie należy ukarać i dać wyraźny sygnał, że nie jest i nie będzie dopuszczalne nigdy.

Pasek wagi

Radosna nie chce cię martwić ale ludzie złe się zachowują niezależnie do wieku. Teraz musisz ze ma 7 lat i powinna już rozumieć to co dobre i złe - wielu dorosłych ma z tym problem. Postaraj się rozwijać jej emocjonalna inteligencje bo to może jej pomoc wyrazić uczucie w inny sposób niż fizycznie. Być może chce zwrócić twoja uwagę na sobie ale niestety jesli szuka tego w negatywnych zachowaniach. Postaraj się zwrócić uwagę na nią kiedy zrobi coś pozywtywneg np niezwłocznie zareaguje na twoja prośbę żeby podać ci szklankę wody to pochwał ja ze jest taka dbająca itd. 

Z obserwacji dzieci znajomych - dziecko starsze, ktore w jakis sposob sadzi, ze rodzice poswiecaja mu za malo uwagi (slusznie czy nie, ale chodzi o ich odczucia, bo zwykle ta uwaga skupia sie na mlodszych) moze miec wlasnie rozne, dziwne zachowania. Tak naprawde lepiej by bylo do tego nie dopuszczac, bo teraz to mleko sie rozlalo i nastapila wzajemna niechec. Z tego powodu i Tobie jest trudniej do niej podejsc jak do "dobrego dziecka" i jej, bo juz sie te odczucia pojawily.

Ja dzieci miec nie chce, ale z tymi bliskimi mi zawsze rozmawialam jak rowny z rownym i jesli np. rodzenstwo rywalizowalo o moje wzgledy i uwage, jako cioci, tlumaczylam, ze dostana po rowno tego czasu, czyli np. robimy na zmiane dana zabawe z kazdym z nich, ze przytualac sie do mnie moga oboje w tym samym czasie, kazde po innej stronie ciala 😁 i nie musza sie o to klocic i bic i ze sa rodzenstwem i powinni sie zawsze wspierac etc. (8 i 6 lat)

Rodzice karali oboje tak samo, ale mlodsze dziecko mialo wywalone (w sensie robilo co mialo robic lub czego nie robic i normalnie funkcjonowalo pozniej), a starsze bylo wiecznie naburmuszone i niezadowolone ze wszystkiego. Starsze, wiecznie kablowalo na mlodsze liczac, ze mlodsze zostanie ukarane, lub np. potrafilo objac mnie tak niedpouszczajac mlodszego i mowic "tylko moja ciocia".

To tylko jednen przyklad, ale serio widze to praktycznie w kazdej rodzinie, gdzie jest wiecej dzieci.

Sama ze swojego dziecinstwa pamietam wrzeszczaca matke, pozniej nie robilo to juz mnie wrazenia, a jak urodzil sie moj mlodszy brat, to odetchnelam z ulga, ze matka w koncu sie zajmie czyms innym niz wychowywaniem mnie 😉

Moj ojciec z kolei, jak cos przeskrobalam, zawsze kazal mi wybrac sobie kare samej, oczywiscie musialo to byc cos, co troche zaboli. Mialam mu powiedziec co i przez jaki czas bede/nie bede robila, dlaczego ta kara ma miejsce i co zrobie/ nie zrobie, zeby w przyszlosci jej uniknac. Wszystko na spokojnie wylozone, jasne i klarowne. Akurat dla mnie droga ojca byla bardziej.. rozsadna i dajaca mi jasne  zasady - nie wiem jak to ujac, ale zawsze mialam wrazenie, ze jest to fair, pomimo, ze kara byla.

Szczerze? Ja bym poszła do psychologa, na razie sama. Jak dla mnie masz problemy z opanowaniem emocji (co jest zrozumiałe, każdy by był zdenerwowany i rozżalony w takiej sytuacji), ale przez to się zapętlasz w tych emocjach. Do tego stopnia, że nie czytasz do końca (nie chcę żeby to zabrzmiało jak zarzut, ale jak zacznę owijać w bawełnę to takie gadanie się moim zdaniem mija z celem). Pytasz gdzie ją ponizyłaś - właśnie łapiąc ją wtedy za rękę. Niby nic, ale tak jak pisałam - odebrałaś się na niej (nawet podświadomie), odreagowałaś własną złość, potem jeszcze jej poprawiłaś zamykaniem w pokoju. Tak jak pisałam, gdybyś to zrobiła że względów bezpieczeństwa to inna rozmowa - ale prawdopodobnie tak nie było i zwyczajnie już nie miałaś sił i właśnie wylały się te wszystkie emocje, że Ty sobie żyły wypruwasz, a ona tak się zachowuje. Znowu, jak oceniam z perspektywy kogoś z zewnątrz to rozumiem. Ale jakbym miała się postawić w jej sytuacji, to gdybym miała siedem lat i to by było moje życie to nie - nie zrozumiałabym. Odebrałabym to w kategoriach "mama się na mnie wyżywa". Też ciężko oczekiwać od dziecka, że zawsze wychwyci żart, przekomarzanie się i tak dalej. Więc z Twojej perspektywy - tylko sobie zażartowałaś, a jej coś odpaliło. Z jej perspektywy całkiem możliwe, nze to wyglądało inaczej. Fajnie się bawiłyście, nic złego nie zrobiła, a mama znowu nagle jej zaczęła dokuczać (albo gorzej - szukała powodu do kłótni, bo tam ja złapałaś, tu krzyknęłaś, siam zamknęłaś +na koniec jeszcze tata się w to włączył, czyli coś się ewidentnie dzieje nie tak jak powinno, bo inaczej by się nie mieszał). Nie wiem czy tak jest, oczywiście zgaduję (dlatego właśnie bym się wybrała do kogoś kto może mieć na ten temat jakąś konkretną wiedzę i to oceni na zimno). Ale tak jak pisałam, jeżeli to nie jest jedna sprzeczka raz na jakiś czas, tylko regularnie są awantury, to ona już może być po prostu na etapie siedzenia na rozżazonych węglach (że już byle co i wybucha). Znowu, nie wiem czy tak jest - ale jeżeli tak, to nie jest coś co się da odkręcić w jakiś prosty sposób na zasadzie porady "to daj jej szlaban na telewizor". 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.