- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 lutego 2021, 14:27
Jak w tytule :) zera od tych ktore nie planuja tez mile widziane :p ja mam jedno i chyba na tym poprzestane, a jak u Was ? Piszcie czemu tyle, a nie mniej czy wiecej ;)
9 lutego 2021, 23:30
Ciekawa sprawa, ze dla niektórych tu wypowiadających się 30 lat to taka górna granica rodzenia dzieci, później to jest "późne macierzyństwo ". Rodziłam pierwsze w wieku 31 lat, drugie mam nadzieję urodzę w tym roku (33 lata), w życiu nie nazwałabym tego późnym macierzyństwem... większość znajomych rodziła po 30-tce.
dla mnie pozne to po 40tce:) chociaz nie jakies szokujaco pozne
Z tego co wiem lekarze określają aktualnie późnym macierzyństwem sytuacje kiedy kobieta rodzi pierwsze dziecko tuż przed czterdziestką lub ok 40 lat, choć wiem ze dla naszych mam czy babć to pewnie właśnie ta granica 30 lat byla wyznacznikiem, to ciekawe, ze powiela sie jeszcze takie myślenie wsrod młodszych kobiet
9 lutego 2021, 23:43
Wiekszosc pisze, że dzieci z małą różnica wieku żeby była 'wieź'. Absolutnie się z tym nie zgodzę. Między mną a siostra jest 12 lat i różnicy. Mamy świetny kontakt od zawsze, jak była mała i teraz jak jest w liceum. Za chwilę różnica całkiem się zatrze i będziemy na podobnym etapie życia. Miedzy moja córka a moja siostra również jest 12 lat różnicy i widzę, że to co kiedyś między nami dzieje się teraz między nimi (to bardzo piękne). Mamy też brata, dwa lata młodszego niż siostra i szczerze się nienawidzą w sumie od zawsze, więc nie sądzę żeby w przyszłości mieli super kontakt...
Poki co mam jedno, jak córka będzie samodzielna ora będzie miała swoje zajęcia ie wykluczam drugiego.
10 lutego 2021, 00:06
Max. jedno i to po 30-stce zdecydowanie. ;)
10 lutego 2021, 00:09
2. I udało się.
10 lutego 2021, 00:14
Zero. Jak byłam nastolatką to wyobrażałam sobie, że w wieku 30 lat będę mieć dwójkę. Ale ani dnia później, bo nie popieram późnego macierzyństwa - nie jest dobre ani pod względem biologicznym, ani w pewnym sensie moralnym (skazywanie w przyszłości 20-30 letnie dziecko na zajmowanie się 70-80 letnim rodzicem to czysty egoizm).
Nie wyszło, nie ułożyło się, mój najpoważniejszy partner nie mógł mieć dzieci (i całe szczęście!). Z perspektywy czasu uważam, że bardzo dobrze się stało. Na pewno sprawdziłabym się jako matka, ale absolutnie nie żałuję, że nie urodziłam. Poza tym realnie oceniając przyszłość tej planety i to co się dzieje na świecie, to dzieci teraz urodzone będą cierpiały z powodu suszy i pewnie głodu, a przynajmniej będą świadkami wojny o wodę i energię. Takie jest moje zdanie i oby nie było nam dane się o tym przekonać ?
Trochę nie rozumiem tych kalkulacji. Mówisz o różnicy 40-60 lat, z czego 90% tego okresu leży poza biologiczną płodnością. Jedynie opcja 40 lat różnicy między dzieckiem a rodzicem jest realna, a 70-latek w sumie świeżo na emeryturze nie musi wymagać zajmowania się.
Czepiacie się szczegółów - kilku lat w te czy wewte. Jak urodzę jako 40-latka, a moje dziecko będzie miało 30-35 lat i będzie miało swoją rodzinę z małymi dziećmi, albo dziećmi w planach, to ja będę miała lat 75 i niekoniecznie będę sprawną emerytką. Mogę mieć cukrzycę, mogę mieć SM, mogę mieć początki Alzheimera. Mogę wybrać w tej sytuacji DPS, ale może moje dziecko nie będzie chciało mnie oddawać, albo mi się coś odwidzi, dostanę na łeb i będę żądać opieki własnego dziecka. Tego własnie bym nie chciała - zniszczyć komuś życie i plany, a przy późnym i bardzo późnym macierzyństwie takie ryzyko bardzo, bardzo wzrasta. Nie mówiąc o tym, że z wiekiem rośnie ryzyko urodzenia chorego dziecka i sprawa się odwraca. Moja 41-letnia koleżanka właśnie urodziła dziecko z zespołem Downa. Wszystko fajnie, ale jak mała wejdzie w dorosłość to koleżanka będzie miała 60 lat. A co dalej? Co jeśli za 20-30 lat obie będą wymagać opieki?
No i pozostałe czynniki, o których pisałam pozostają nie bez znaczenia.
W sumie trochę zboczyłyśmy z wątku (był już taki o późnym macierzyństwie), bo tutaj o ilości planowanych dzieci, a my bardziej o powodach ?
nie tylko kobiety po 40tce rodza uposledzone dzieci. Kolejna kwestia to ze np moi dziadkowie w ogole nie potrzebowali opieki, a jedna babcia ma 91 lat i nadal cieszy sie dobrym zdrowiem nie wymaga od nikogo niczego. To sa jedynie ryzyka to o oczym mowisz, dla mnie troche jakby nie przechodzic przez ulice bo tyle osob ginie na przejsciach. Jakbym od razu zakladala ze przytrafi mi sie to co najgorsze to bym z lozka nie wstawala, bo nawet teraz jestem niby mloda a moge nieuleczalnie zachorowac i osierocic corke. Takie czarnowidztwo nie jest dobre;)
Nie jestem czarnowidzem tylko realistką 😉 Taką bardzo, bardzo twardo stąpającą po ziemi (choć faktycznie na pierwszy rzut oka moje wypowiedzi mogą świadczyć o pesymizmie - otóż nie - to nadal jest trzeźwe, realistyczne spojrzenie na rzeczywistość...). Późne macierzyństwo i tak jest dla mnie mniej ważną motywacją do nieposiadania dzieci, niż to co napisałam w kolejnym akapicie.