Temat: Jak nie oszaleć mając dziecko??!!

Dziewczyny, jak nie oszaleć mając dziecko i przy okazji zadbać o nie tak, żeby przeżyło. Mam 14 miesięczną córkę i mam wrażenie że zwariuje zaraz. W domu wieczny syf. Makaron i fasola rozwalone po całej podłodze, pomidor na desce sedesowej. Chce żeby się z nią bawić ciągle a mi się nie chce, zresztą muszę sprzątać po niej ten wieczny syf. Ciągle kręci mi się pod nogami i ją przez przypadek co rusz popchnę. Dzisiaj jak ją popchnęłam i upadła na ziemię uderzając głową w podłogę, to myślałam, że nie będzie co zbierać zaraz. Mówię jej, że czegoś nie wolno to i tak to robi, chociaż dobrze wie, co to znaczy. Normalnie mam ochotę jej po dupie natrzaskać. Nauczona jest do żłobka a teraz nie chodzi bo chora to chodzi za mną bez przerwy z butem w ręku i ryczy "pa pa pa pa". No ja chyba oszaleje!!!!!!!!!! 

Nemei napisał(a):

Pytanie: Jak dziecko zrobi coś źle to tłumaczysz mu czemu nie powinno tak robić? Bez złości i nerwów, na spokojnie, jak nie za piątym to za dziesiątym razem już się nauczy że tak nie wolno. 

Tłumaczę, ale niestety za którymś razem nie potrafię tego robić na spokojnie i bez nerwów... 

WyjdaWamGaly napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Czy Twoja corka umie zajac sie sama sobą np w lozeczku przez jakis czas? Czy wymaga ciaglej uwagi? Ma postawione jakies granice?Moj synek ma niecale 13 miesiecy, chodzi juz samodzielnie dosc stabilnie. Wie, ze nie mozna podchodzic do skrzynki komputera, wie, ze bez mamy czy taty nie wolno wychodzic z pokoju bo na przedpokoju sa kafelki i mozna przewracajac sie zrobic sobie "kuku". Zna znaczenie slowa "nie" i to wynik konsekwencji bo samo to nie przyszlo. Moze za bardzo staralas sie byc "dobrą" matką i mała przez to na Tobie wisi? Czulas wyrzuty sumienia na mysl, ze mialaby sama sie bawic? Byc moze za duzo emocji i sytuacji zwalilo Ci sie na glowe... Stad corka czesciej Cie drazni niz cieszy..
W łóżeczku to nie ma opcji żeby siedziała. Ale ogólnie umie się sobą zająć, tylko no właśnie, to są zajęcia typu wsypuje kocie jedzenie z miski do wody albo przesadza kwiatki. Takie normalne zabawy, to tylko z kimś. No może przez 10min się zajmie czymś. Ona chodzi od 9 miesiąca. No 10, bo jak miała 9 miesięcy to stawiała dopiero pierwsze kroki. Chodzi stabilnie. Właściwie to ona biega. Teraz nauczyła się skakać tak śmiesznie, chyba w żłobku, no i właśnie jak tam skacze, to często traci równowagę i się przewraca i uderza głową w podłogę albo coś innego. Jeszcze jakieś 2 miesiące temu była usłuchana. Jak mówiła "nie" to było nie. A teraz ja mówię nie, a ona swoje. Niby ma postawione granice, nie pozwalam jej tego i tamtego, ale jak ona nie słucha to na zaczynam się wkurzac i krzyczeć, chociaż wiem że nic dobrego z tego nie wyjdzie. 

Ja bym to usunęła z zasiegu jej rak, po co masz potem to sprzątać i ja myc, wkurzac sie ;) 

Marisca napisał(a):

Serio nie wiem jak można pomóc kobiecie, która pisze, że dziecko zablokowało jej karierę i zniszczyło brzuch. Strasznie mi się to w oczy rzuciło. Tym sposobem zawsze będziesz z jakiś powodów w głębi zła na dziecko i nigdy nie odnajdziesz w macierzyństwie szczęścia w 100 %. To nie jest dziecka wina w żadnym wypadku. Jak masz takie myśli to chyba tylko psychoterapia Ci pomoże. Dziecko do 14 jest w żłobku to masz bardzo dużą pomoc , czas dla siebie. W czym mamy Ci pomóc,  w ogarnięciu siebie ? Nie wiem, czy ktoś zna radę na to, abyś nie była taka roztrzepana. Tak wygląda macierzyństwo dziecko wiszące nad matką, matka  biegająca za dzieckiem, aby sobie krzywdy nie zrobiło. Ciągłe zabawy , bałagan itd. Nie wiem jaki masz zawód, ale w pracy chyba też musisz pewnych rzeczy pilnować, skupiać się na obowiązkach, w szkole musiałaś zapamiętywać.  To po prostu zanim się odwrócisz najpierw przypomnij sobie, że masz dziecko i bądź uważna. Wszystko rób wolniej. I zabezpiecz dom do maximum, rzeczy odkładaj na swoje miejsce, poza zasięgiem dziecka. Po prostu ją kochaj, to jest część Ciebie i Twojego faceta. Przytul ja, wygłupiaj się i nie oceniaj siebie jako matki, ani dziecka nie obwiniaj. Ona ma głównie Ciebie jesteś jej całym światem. Zapewniasz jej poczucie bezpieczeństwa i jesteś jej nauczycielką. Ona Ci ufa i Cię kocha. Duuuuużo duuuuużo zabaw ruchowych , Dzieci w tym wieku sa wszędzie i wszystkim się interesują ,a zazwyczaj zainteresowanie kończy się po 2 min i zaraz nowy obiekt . Po prostu trzeba to przeżyć. Uroki takiego wieku. Za 1,5 r oku będzie super. 

Po prostu chciałabym zacząć cieszyć się z bycia matką i czerpać przyjemność ze spędzania czasu z córką. Liczyłam, że może ktoś zna jakiś magiczny sposób...

Natomiast na pewno niebawem dam sobie wmówić, że matka powinna czy musi spędzać cały czas z dzieckiem. Przecież dziecko powinno potrafić się sobą zająć (moim zdaniem). Dlaczego mnie to nie jest normalne, jak dzieciak wisi ciągle na matce a matka skacze tylko nad dzieckiem. 

Zarządzam zmianą produkcyjną. Mam pod sobą kilkadziesiąt osób i wiele maszyn. W pracy też jestem narwana i nie uważam. Ciągle się o coś uderzę, zahacze itp. Tak fizycznie jestem nieogarnieta. Natomiast zupełnie nie mam problemu z ogarnianiem obowiązków, terminów, zadań itp. Ale wszystko co robię, robię chaotycznie. Na biurku mam taki bałagan, że niektórzy zwracają mi uwagę :p

Ty w ogóle lubisz w jakikolwiek sposób spędzać z córką czas, czy tylko wszystko na siłę, bo trzeba ? 

P.S.

Nie wymagaj od dziecka cudów, ona ma dopiero 14 mies. a ty oczekujesz, że ma się sobą sama zajmować. Ty jesteś jej matką, Ty ją świadomie sprowadziłaś na ten świat i Twoim obowiązkiem jest się nią zajmować i organizować jej czas oraz zasięgać informacji o etapach jej rozwoju. Może jak poczytasz o rozwoju dziecka , jego możliwościach i potrzebach to Ci będzie łatwiej.

Marisca napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

Ja wiem, że to nie z nią jest problemu tylko ze mną. Przyjmuję krytykę. Tylko co mam zrobić skoro odczucia trudno zmienić? Jak będę ciągle się nią zajmowała to wtedy chyba tej depresji dostanę. Wiem że problem jest we mnie, ale nie wiem jak go rozwiązać?Odpowiadając na wszystkie zadane pytania:-mąż jeszcze przez jakiś miesiąc będzie wykluczony z naszego życia rodzinnego. Wychodzi o 5 rano, wraca o 20. Od poniedziałku do niedzieli. Za miesiąc, może wcześniej wszystko wróci do normy. Mąż jest cudownym ojcem, w przeciwieństwie do mnie czerpie przyjemność z zajmowania się nią, z zabawy z nią. Mężem też jest cudownym. Tylko chwilowo niedostępnym. - to nie jest tak, że ja całe dnie ganiam za dzieckiem, że nie mam czasu dla siebie. Czasu dla siebie mam mnóstwo. Nie chodzę do pracy, mała siedzi w żłobku do 14 zazwyczaj, więc codziennie mam kilka godzin wolnego. Ale w weekendy dostaje na głowę. Ja się nie użalam nad sobą. Wiem, że obiektywnie mam dobrze. Wiem, że problem jest gdzieś we mnie. Proszę o pomoc jak zmienić nastawienie, podejście do macierzyństwa. - do Berchen: te porozrzucane fasole i makaron to moja wina a nie jej, bo ja jej to dałam do zabawy. Ona jak coś "gotuje" to daje mi trochę przestrzeni, więc dla świętego spokoju jej daje. Ale później mnie wkurza bałagan. Tak, wiem, coś ze mną nie tak. A co do pomidora to nie wiem skąd go wzięła. - spędzam z nią czas. Chodzę na spacery, bawię się z psem czy kotem, gotujemy z ciastoliny, wyglupiamy się na łóżku, bawimy się klockami, zabawkami, tańczymy. Ale to mnie męczy i nudzi i nie chce tego robić całe dnie. W tygodniu jest idealnie, od rana mamy dla siebie dwie godzinki, poprzytulamy się, pobawimy i jedzie do żłobka. Później 4-6 godzin po południu. Trochę się z nią pobawię, troch poprzytulam, trochę ona sama się sobą zajmie i jakoś leci. Ale teraz jak siedzi w domu to ja naprawdę jestem strzepkiem nerwów i płakać mi się chce 
Ale jak Ty sobie to wyobrażałaś, że co z takim dzieckiem się robi ? Jak mamy pomóc Ci zmienić nastawienie ? Jak czegoś nie lubisz to po co decyzja o dziecku ? Jak nie lubisz wątróbki to idziesz do sklepu i kupujesz ją ? 

Nie chce mi się rozpisywać odnośnie decyzji, bo to skomplikowane i długie. Chociaż masz rację, nigdy tego do końca wewnętrznie nie czułam. Ale przecież tak na prawdę to o macierzyństwie wie się dopiero jak ma się własne dziecko. Poza tym to głupi argument. Znam wiele matek, które nie chciały mieć dziecka, wpadły. Cała ciąże przepłakały, no tragedia. A po urodzeniu się dziecka oszalały na jego punkcie. 

Marisca napisał(a):

Ty w ogóle lubisz w jakikolwiek sposób spędzać z córką czas, czy tylko wszystko na siłę, bo trzeba ? 

Lubię spędzać z córką czas, ale z umiarem. Lubię się z nią przytulać, wyglupiac, chodzić na spacer, bawić ze zwierzakami czy nawet gotować z ciastoliny. Patrzeć jak glupkuje. Ale ilość tego czasu jaki muszę jej poświęcić mnie męczy. Tak jak pisałam wcześniej, jak chodzi do żłobka to jest ok. Od rana się pobawimy chwilę, poprzytulamy. Później razem kilka godzin po południu. I wtedy zdążę się za nią stesknic, chce z nią być. Ale weekendy czy czas jak jest chora i nie idzie do żłobka mnie strasznie przytłacza. Wieczorem boję się iść spać bo mam myśli "o matko, jutro znowu meczarnia cały dzień". 

Marisca, ja wiem to wszystko co piszesz, i się z Tobą zgadzam. Wiem, że powinnam, wiem że jestem odpowiedzialna. Napisałam, że wiem, że problem jest ze MNĄ. Nie szukam usprawiedliwienia tylko pomocy/rozwiązania. Nie potrzebuje pisania że jestem kiepską matką bo to wiem. Potrzebuję wsparcia, pomysłu jak nam pomóc, albo chociaż potwierdzenia że to normalne i że każda kobieta tak ma i to minie. Ja poświęcam córce czas, kocham ją, nie odrzucam jej, więc jej niczego nie brakuje, ale ja chciałabym robić to z uśmiechem na ustach i radością, bo to już nawet nie chodzi o to, że się męczę i że mam problem poświęcić się dla swojego dziecka, tylko o to, że przez to że robię to "bo tak trzeba" mam wyrzuty sumienia że moje dziecko jest nieszczęśliwe i biedne bo Matka nie lubi robić tego czy tamtego i boję się że ona może to wyczuwać a chciałabym żeby żyła w przekonaniu że to wszystko przynosi mi radość. 

WyjdaWamGaly napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ty w ogóle lubisz w jakikolwiek sposób spędzać z córką czas, czy tylko wszystko na siłę, bo trzeba ? 
Lubię spędzać z córką czas, ale z umiarem. Lubię się z nią przytulać, wyglupiac, chodzić na spacer, bawić ze zwierzakami czy nawet gotować z ciastoliny. Patrzeć jak glupkuje. Ale ilość tego czasu jaki muszę jej poświęcić mnie męczy. Tak jak pisałam wcześniej, jak chodzi do żłobka to jest ok. Od rana się pobawimy chwilę, poprzytulamy. Później razem kilka godzin po południu. I wtedy zdążę się za nią stesknic, chce z nią być. Ale weekendy czy czas jak jest chora i nie idzie do żłobka mnie strasznie przytłacza. Wieczorem boję się iść spać bo mam myśli "o matko, jutro znowu meczarnia cały dzień". 

W życiu spotykają nas różne rzeczy, które nas przytłaczają. To jest tylko chwilowe, przecież weekend minie, choroba też. Ale jak Ty nigdy tego tak wewn. nie czułaś to ja naprawdę nie wiem jak można Ci pomóc, bo przecież tu nie chodzi tylko o weekend. Macierzyństwo jednak jest na całe życie , więc chyba naprawdę najlepiej zrobisz jak pójdziesz do specjalisty. 

Dorosly człowiek potrzebuje kontaktu z dorosłymi ludźmi. Zajmowanie się dzieckiem bywa męczące. 

posluchaj starej niani, co ma 2 swoich a wychowala 13 obcych dzieci :PP

Odpusc balagan. Serio, usiadz na podlodze, fasola i makaron za plecami, a Ty sie pobaw z corka! Przy swoim 2 dziecku zrozumialam o co tak naprawde chodzi... DZIECI SA MALE TYLKO RAZ  <3 To co wydaje sie wiecznoscia potrafi sie skonczyc z dnia na dzien, tak po prostu. Moj maly przez 3 miesiace bawil sie jedzeniem, rozrzucal, smarowal po podlodze i nagle jednego dnia... wzial lyzeczke i zaczal po prostu jesc jak my (troche mniej sprawnie, bo ma 11 miesiecy) Chodzi od miesiaca, wlasciwie teraz to juz biega. Tez jestem oferma, ale jak on jest w poblizu to stoje i czekam az sie oddali. No po co sobie nerwy szargac, a i on sie wystarczajaco poobija sam, eh. Taki typ, pierwszy syn aniol, a ten pokazal mi co naprawde oznacza opieka 24/7. I wiesz co? Smieje sie z tego, no bo co mam zrobic? Rodzicom (dla ktorych pracuje ) zawsze mowie 2 rzeczy:

1.Dzieci male sa tylko raz

2.To tylko faza, nie osobowosc/charakter!

Pamietaj ze ona normalnie jest w zlobku, to byla jej rutyna, teraz zostala wytracona ze strefy komfortu po prostu, przeczekaj. Minie

Wytrwalosci :*

takie nerwowe osoby jak ty nie powinni Miec dzieci

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.