Temat: prowadzenie ciąży prywatnie i na nfz

Dziewczyny, nie raz gdzieś czytałam, że ktoś chodzi w ciąży prywatnie, i dodatkowo na nfz żeby dostać skierowania na badania. Jak to wygląda?Czy na nfz lekarz już bez badań wystawia same skierowania? Może głupie pytanie, ale czuję się zagubiona i nie wiem co robić, nie stać mnie żeby robić wszystkie badania prywatnie, a nfz wiadomo jak jest - długie terminy itp. 

Czy ma któraś z Was do polecenia ginekologa z Warszawy do prowadzenia ciąży? 

dostalam zaswiadczenie w 6 tc, wtedy tez sie dowiedziałam o ciąży, usg pochwowe 

.krcb. napisał(a):

Marisca napisał(a):

zaświadczenie o ciąży do pracodawcy uzyskałam w 6 tygodniu, kiedy lekarz stwierdził bicie serca
czyli musial ci robic usg a bez usg nie dostaniesz np L4 z kodem ze to ciaza? bo jesli nie to w takim razie ci lekarze wymuszaliby na kobietach koniecznosc robienia usg na wczesnym etapie zeby bylo potwierdzenie z usg a przeciez jeszcze nasze mamy na pewno nie robily usg zeby im ktos ciaze stwierdzil czy ewentualnie zwolnienie wpisal jakby np wymiotowaly strasznie czy cos na poczatku...

Z tego co wiem moja mama nie miała żadnego USG w ciąży, bo nie było w gabinetach w tamtych czasach. Ciążę potwierdzało się na fotelu w badaniu palpacyjnym , ale to dużo duuuuużo później , chyba gdzieś pod koniec 1 trymestru.

Na tak wczesnym etapie nie da się potwierdzić ciąży bez USG. Poza tym wymioty , czy inne objawy nawet brak okresu nie stanowią wyłącznie o ciąży. Również beta potrafi rosnąć przy różnych chorobach. Fakt  faktem, że określony przyrost bety po 2 dniach może wskazywać na ciążę, ale  ja zaniosłam do gabinetu wynik Bety to lekarza nawet nie interesował. 

Chociaż przy pierwszym badaniu USG było widać pęcherzyk ciążowy to o ciąży nie było mowy dopóki lekarz nie usłyszał bicia serca na następnym badaniu i dopiero wtedy była rozmowa o L-4. 

Ale po co L4? Ja pracowałam w ciąży do samego porodu. No, chyba, że ktoś pracuje w jakichś toksycznych oparach...

ggeisha napisał(a):

Ale po co L4? Ja pracowałam w ciąży do samego porodu. No, chyba, że ktoś pracuje w jakichś toksycznych oparach...

różnie bywa :) Ja poszłam na L-4 bo pracowałam jako inżynier na budowie, całe dnie na dworze po 9 godzin dziennie i jakoś wizja biegania po wertepach, wykopach wśród maszyn budowlanych, kurzu, w 35 stopniach w cieniu lub w deszczu nie przemawiała do mnie :D Dodatkowo byłam osobą zarządzającą, więc stres był mega. Gdybym pracowała w jakiejś Biedrze, też bym wolała z brzuchem nie pracować. Co innego jakaś praca w miare lekka, biurowa itp. Ale jak mówię - różnie bywa :)

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

Ale po co L4? Ja pracowałam w ciąży do samego porodu. No, chyba, że ktoś pracuje w jakichś toksycznych oparach...

I co w związku z tym ? 

Nie wszyscy tak dobrze znoszą ciążę :) więc szczerze kiedy ktoś idzie na L4 to już czyjaś prywatna sprawa.

ggeisha napisał(a):

Ale po co L4? Ja pracowałam w ciąży do samego porodu. No, chyba, że ktoś pracuje w jakichś toksycznych oparach...

A wiesz, że niektóre babki muszą leżeć, bo mają zagrożenie przedwczesnym porodem? Inne rzygają przez cały czas, a jeszcze inne mają skurcze, zawroty głowy itp. Różne są sytuacje. Nie każda kobieta ciążę przechodzi lekko.

Pasek wagi

Wiem. ale wiem też, że wiele babek bierze sobie zwolnienie, bo tak. 

ggeisha napisał(a):

Wiem. ale wiem też, że wiele babek bierze sobie zwolnienie, bo tak. 

tez kiedys tak myslalam dopóki nie miałam stresującej pracy poza tym nawet praca siedząca również jest bardzo niewskazana w ciąży z powodu przeciążenia kręgosłupa czy zakrzepicy do tego łatwo o infekcje w dużym skupisku ludzi a jeszcze jak ktoś dużo wymiotuje i po prostu jest zmęczony i senny to praca w takim stanie nie jest ani wydajna ani przyjemna. Do tego w pracy gdzie czyjaś nagła nieobecność bardzo rzutuje na ilość pracy innych osób nie jest wcale fajna i łatwiej jak kobieta po prostu idzie od razu na L4 i reszta wie na czym stoi i mogą zatrudnić nowa osobę niz jakby ktoś miał w trakcie godzin pracy wychodzić bo zle sie czuje i przerzucać obowiązki na innych - w mojej pracy cos takiego byłoby bardzo dużym problem bo każdy ma ściśle przydzielone zadania i nie może ich odłożyć w czasie żeby zająć sie czymś innym 

Gdybym była peacodawcą, to by mnie szlag trafił, gdyby mi pracownica znikała na 9 miesięcy, bo nie ma komfortu z powodu ciąży.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.