Temat: Słoiczki dla dzieci

Hej dziewczyny. Co myślicie o dawaniu niemowlakom obiadów ze słoiczka, chodzi mi o te kupowane.

Mam 10miesięcznego syna, cały czas sama mu gotuje. Nigdy nie jadł nic ze słoiczka.

Ale tak się zllastanawiam się czy słoiczki są dobre dla dzieci? Z jednej strony w internecie jest napisane, że takie słoiki są pod dużą kontrolą, robione z wybranych, świeżych warzyw, ogólnie cudowne. Ale babka, która robiła mi wykład na temat żywienia dziecka (w UK po 6msc dziecka jest wizyta domowa, 2h wykład na temat żywienia) bardzo odradzała słoiki. 

Co o tym myślicie?

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Olenochka napisał(a):

Dla mnie to jest troche dziwne, zadna dorosla osoba nie chciala by jesc codziennie ze sloiczka, jak mozna to dawac dziecku??Jak nie mialam czasu na godowanie, to zwyczajnie dawalam banan, awokado, serek wiejski, jajko na miekko i starte jablko albo ogorek, . Upiec warzywa w piekarniku, albo zwyczajnie ugotowac zajmuje minuty, dodac jogurtu i masz jedzako :)
Żadna dorosła osoba tez nie nosi pampersow,  ani nie pije z piersi,  ani z butelki [/quote

Haha, w punkt! A jeszcze jakby moje dziecko miało dostać warzywa z jogurtem gotowane, to by chyba rzygało dalej niż widziało :D

Słoiczków dobrze nauczyć, jak się często wyjeżdża w podróże, żeby dziecko mogło zjeść swój posiłek. Są na rynku dobre, ekologiczne, przebadane. Ja słoików nie podawałam, może kilka właśnie, żeby też umiało je jeść. Moje dziecko gotowe było na rozszerzanie diety w lutym, czyli nie było możliwości kupowania świeżych warzyw. Ale ja jeszcze w ciąży zamrażałam uprawiane warzywa w zestawach i po obróbce dawałam. Generalnie u mnie dziecko bardzo szybko zażądało sobie mięsnych potraw, nie bardzo zmielonych, więc słoiczki odpadły nawet na naukę - więc nawet w restauracji musieliśmy jeść normalne dania :)

Teraz zawsze trzymam jakiś słoik w razie sytuacji awaryjnej w domu, chociaż zazwyczaj i tak muszę coś zrobić.

Awesome - rosół ja gotuję kilka godzin, tylko ani razu nie doprowadzam do wrzenia. Ale warzywa wrzucam później.

Jak tak czytam te niektóre nienawistne komentarze, to od razu przypomina mi się moja ciotka, która też krytycznie patrzyła na słoiczki, mówiąc, że takich gówien nie daje się dzieciom bo to chemia a jednocześnie jej wnuki, którymi ona się de facto zajmowała, non stop chodziły z paczką czipsów w ręce. Do picia u nich nie ma wody. Są za to soki i napoje różnego rodzaju i generalnie rzeczy, których moje dzieci na oczy nie widziały i nie zobaczą tak długo aż będą na tyle duże, żeby sobie same kupić bez mojego udziału i wiedzy. Dodam, że tamte dzieci mają teraz 8 i 4 lata a takie gówna jedzą odkąd pamiętam. Także różnie to bywa z tymi radykalnymi poglądami że słoiczki są be ;) Ważne jest co ogólnie dzieciom się daje do jedzenia a tutaj akurat nie mam sobie nic do zarzucenia a już najmniej ze wszystkiego jedzą cukru i to tylko jak dziadkowie przywleką lub jak zrobię ciasto

Edit. Co do rosołu gotowanego 3 godziny to tak, zdarza się, bo ja robię rosół na indyku i on się tyle gotuje żeby mięso było miękkie. Na kurczaku wystarczy pewnie z godzinę - nie wiem - mam w głowie zakodowane ze kurczaki są najbardziej pędzonym drobiem, bo mają rosnąć szybko i duże. Znajomy z branży mi mówił, że indyków z kolei nie ma potrzeby faszerować niczym a na pewno nie na taką skalę jak kurczaki. Nie wiem ile w tym prawdy, ale mając wiedzę na takim poziomie robię  wszystko, abyśmy wszyscy jedli jak najzdrowiej. Możliwe, ze się mylę i nie ma potrzeby wydziwiać. No ale jest jak jest i u nas króluje indyk, ale on się zawsze robi dłużej

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Jak tak czytam te niektóre nienawistne komentarze, to od razu przypomina mi się moja ciotka, która też krytycznie patrzyła na słoiczki, mówiąc, że takich gówien nie daje się dzieciom bo to chemia a jednocześnie jej wnuki, którymi ona się de facto zajmowała, non stop chodziły z paczką czipsów w ręce. Do picia u nich nie ma wody. Są za to soki i napoje różnego rodzaju i generalnie rzeczy, których moje dzieci na oczy nie widziały i nie zobaczą tak długo aż będą na tyle duże, żeby sobie same kupić bez mojego udziału i wiedzy. Dodam, że tamte dzieci mają teraz 8 i 4 lata a takie gówna jedzą odkąd pamiętam. Także różnie to bywa z tymi radykalnymi poglądami że słoiczki są be ;) Ważne jest co ogólnie dzieciom się daje do jedzenia a tutaj akurat nie mam sobie nic do zarzucenia a już najmniej ze wszystkiego jedzą cukru i to tylko jak dziadkowie przywleką lub jak zrobię ciasto

No dokładnie, roznie to bywa, jedna sloika nie da, "dbajac o zdrowie" ale telefon, tablet juz da, nie patrząc na wzrok dziecka, albo ciastka, parowki, soki, no skądś ogromny procent polskich dzieci ma próchnice i tak dalej, takie widzenie u kogos drzazgi a u siebie belki sie nie widzi  ;) 

Ja sloiczki obiadowe czasem wykorzystywalam ale to jak był trochę starszy. Bo tych do 7 miesiąca życia gdzie wszystko wygląda tak samo nie chciał ruszyć. 

Co do rosołu gotowanego 3h nie chodzi o miękkość mięsa. Proponuję skosztować porządnego rosołu gotowanego kilka h z odpowiednią ilością warzyw, mięsa i oczywiście bez dodatku specyfików typu magii  i porównać to z rosołem gotowanym 1h. 

Przede wszystktim w porządnym rosole najpierw  gotuje się na maluteńkim ogniu dość długo samo mięso bez warzyw i przypraw, więc z tego powodu nawet nie da się ugotować porządnego rosołu w godzinę. 

marta7553 napisał(a):

Mnie zastanawia jedno- niby matki chca jak najlepiej dla swoich dzieci, a gotowe pasc je sloikami albo mlekiem modyfikowanym na zawolanie. Czy same jecie potrawy z proszku i dania ze sloika? Czy moze sobie na obiad robicie dietetyczne warzywka z kurczakiem i do tego swiezy sok jablkowy a biedne dziecko napychacie chemia od malego? Tak wogole nie wiem, jaki rodzaj uposledzenia umyslowego trzeba miec, zeby wierzyc, ze sloiki sa zdrowsze od czegos co ugotujemy sami w domu. Ja uwazam siebie za matke raczej wyluzowana i nieprzesadnie ambitna ale w zyciu nie dalam moim dzieciom ani mm ani sloikow. Urlop macierzynski w Polsce trwa rok i nie wiem co Wy na nim robicie, skoro zdrowe gotowanie dla dziecka przerasta Wasze mozliwosci.

O jacie normalnie padłam. Wyobraź sobie , że po 2 miesiącu moje dziecko po szczepionce zaczęło wymiotować moim mlekiem i nie jest to sytuacja jednostkowa , bo po tej samej szczepionce kilka koleżanek , z którymi leżałam w szpitalu dzwoniło do mnie przerażonych i pytało, czy mojemu dziecku też coś takiego się dzieje.  Dzieci przyjmowały wtedy tylko MM. 

A dwa jestem po cesarce i mało , która matka po cesarce na cito przy zagrożeniu życia dziecka miała wystarczająo dużo mleka, aby nie musiała dokarmiać MM. Kolejna sprawa ja urodziłam wcześniaka z niską masa urodzeniową i dostałam od neonatologa receptę na specjalne bardzo drogie  mleko MM, żeby dziecko nabijało masę. 

Za mało o życiu wiesz ...... 

to ja się nawet nie przyznaje ile gotuje rosół na wołowinie 

Pasek wagi

Wisterya napisał(a):

maharettt napisał(a):

Olenochka napisał(a):

Dla mnie to jest troche dziwne, zadna dorosla osoba nie chciala by jesc codziennie ze sloiczka, jak mozna to dawac dziecku??Jak nie mialam czasu na godowanie, to zwyczajnie dawalam banan, awokado, serek wiejski, jajko na miekko i starte jablko albo ogorek, . Upiec warzywa w piekarniku, albo zwyczajnie ugotowac zajmuje minuty, dodac jogurtu i masz jedzako :)
Żadna dorosła osoba tez nie nosi pampersow,  ani nie pije z piersi,  ani z butelki [/quoteHaha, w punkt! A jeszcze jakby moje dziecko miało dostać warzywa z jogurtem gotowane, to by chyba rzygało dalej niż widziało :DSłoiczków dobrze nauczyć, jak się często wyjeżdża w podróże, żeby dziecko mogło zjeść swój posiłek. Są na rynku dobre, ekologiczne, przebadane. Ja słoików nie podawałam, może kilka właśnie, żeby też umiało je jeść. Moje dziecko gotowe było na rozszerzanie diety w lutym, czyli nie było możliwości kupowania świeżych warzyw. Ale ja jeszcze w ciąży zamrażałam uprawiane warzywa w zestawach i po obróbce dawałam. Generalnie u mnie dziecko bardzo szybko zażądało sobie mięsnych potraw, nie bardzo zmielonych, więc słoiczki odpadły nawet na naukę - więc nawet w restauracji musieliśmy jeść normalne dania :)Teraz zawsze trzymam jakiś słoik w razie sytuacji awaryjnej w domu, chociaż zazwyczaj i tak muszę coś zrobić.Awesome - rosół ja gotuję kilka godzin, tylko ani razu nie doprowadzam do wrzenia. Ale warzywa wrzucam później.

Jakie zlosliwe jestescie, katastrofa. Nie dodajesz smietany do ziemniakow? Ja uzywam jogurtu greckiego zamiast smietany, nikt po tym nie zyga!

Chyba przestane czytac Vitalie, same zlosliwe osoby tutaj.

Wisterya oczywiście ja rosół też tak gotuję ale nie przemawia do mnie argument, że "daję słoiczki bo zupę trzeba gotować kilka godzin". No nie wiem kto normalny da 4 czy 6 miesięcznemu dziecku rosół :D

Olenochka napisał(a):

Wisterya napisał(a):

maharettt napisał(a):

Olenochka napisał(a):

Dla mnie to jest troche dziwne, zadna dorosla osoba nie chciala by jesc codziennie ze sloiczka, jak mozna to dawac dziecku??Jak nie mialam czasu na godowanie, to zwyczajnie dawalam banan, awokado, serek wiejski, jajko na miekko i starte jablko albo ogorek, . Upiec warzywa w piekarniku, albo zwyczajnie ugotowac zajmuje minuty, dodac jogurtu i masz jedzako :)
Żadna dorosła osoba tez nie nosi pampersow,  ani nie pije z piersi,  ani z butelki [/quoteHaha, w punkt! A jeszcze jakby moje dziecko miało dostać warzywa z jogurtem gotowane, to by chyba rzygało dalej niż widziało :DSłoiczków dobrze nauczyć, jak się często wyjeżdża w podróże, żeby dziecko mogło zjeść swój posiłek. Są na rynku dobre, ekologiczne, przebadane. Ja słoików nie podawałam, może kilka właśnie, żeby też umiało je jeść. Moje dziecko gotowe było na rozszerzanie diety w lutym, czyli nie było możliwości kupowania świeżych warzyw. Ale ja jeszcze w ciąży zamrażałam uprawiane warzywa w zestawach i po obróbce dawałam. Generalnie u mnie dziecko bardzo szybko zażądało sobie mięsnych potraw, nie bardzo zmielonych, więc słoiczki odpadły nawet na naukę - więc nawet w restauracji musieliśmy jeść normalne dania :)Teraz zawsze trzymam jakiś słoik w razie sytuacji awaryjnej w domu, chociaż zazwyczaj i tak muszę coś zrobić.Awesome - rosół ja gotuję kilka godzin, tylko ani razu nie doprowadzam do wrzenia. Ale warzywa wrzucam później.
Jakie zlosliwe jestescie, katastrofa. Nie dodajesz smietany do ziemniakow? Ja uzywam jogurtu greckiego zamiast smietany, nikt po tym nie zyga!Chyba przestane czytac Vitalie, same zlosliwe osoby tutaj.

Jogurtu chyba sie nie daje 4-6 miesiecznym dzieciom. 

co do słoiczków mam mieszane uczucia, niby są poddawane dodatkowej kontroli ale doskonale pamietam aferę jaka wybuchła gdy kilka lat temu dziennikarze wykazali ze w słoiczkach dla niemowląt zamiast prawdziwego mięsa jest MOM chodziło o słoiczki gerbera (nestle) sprzedawane w Europie środkowej i wschodniej, zachodniej ten problem nie dotyczył tam już było prawdziwe mięso. Słoiczki miały atesty itp i gdyby nie wyborcza nikt dalej by o momie nie wiedział. Podsumowując niby wszystko jest ok ale mam bardzo ograniczone zaufanie do słoiczków. Zreszta u mnie problem rozwiązał się sam bo żadne z dzieci nie chciało jeść słoiczków, nie ten sam ani nie ta konsystencja, wiec gotowałam i mrozilam mni porcje. O rosole dla niemowlaków nie będę się wypowiadać bo mięso i wywar z mięsa wprowadza się później wiec cała dyskusja o wielogodzinnym gotowaniu zupy dla niemowlaka to bicie piany. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.