- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 grudnia 2018, 15:25
Piszę trochę żeby się wyżalić i znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, więc bardzo proszę o nie linczowanie mnie na starcie.
4 miesiące temu zostałam mamą w wieku 28 lat, ciążą w pełni chciana, planowana, bez powikłań, czułam się wówczas świetnie. Mój koszmar zaczął się wraz z pobytem w szpitalu i planowanym cc z powodu ułożenia miednicowego synka. 6 dni pobytu w szpitalu i samo casarskie cięcie do dziś wspominam ze łzami w oczach, nigdy w życiu nie czułam się bardziej odarta z godności, totalnie bezradna, roztrzęsiona ...znieczulenie chyba też nie wyszło jak trzeba,bo kłuli mnie 3 razy, a finalnie ból i tak był nie do zniesienia, mogłam ruszać nogami, czułam szycie, błagania nic nie pomogły. Po powrocie ze szpitala postanowiłam że wszystkich sił stanąć na nogi, karmić małego piersią, ale udało się w bólach i łzach jedynie przez miesiąc. Mały ma problemy z napięciem mięśniowym, jest okropnie płaczliwy, napina się, wygina, cała pielęgnacja to jedna wielka walka, od karmienia po usypianie. Po tych 4 miesiącach nieustannie czuję bezsilność, rozżalenie, beznadzieję i najgłębszy dół swojego życia. Jestem totalnie zrównana z ziemią fizycznie i psychicznie, nie potrafię nawet wyjść do toalety, żeby w tle nie słyszeć płaczu, nie mówiąc już o tym, żeby spokojnie zjeść posiłek,czy chociaż wypić kawę. Totalnie się zaniedbuje, rano jedynie na szybko myje twarz, kremuje, czesze włosy i związuje w kitek. Mam wrażenie, że całe moje życie legło w gruzach i chociaż nie wyobrażałam sobie macierzyństwa jakoś cukierkowo,to co mnie spotkało przerosło wszelkie wyobrażenia. Ze łzami w oczach myślę o tym jak moje życie nagle stało się jakby "nie moje". Czasami mam ochotę uciec i zostawić wszystko, bo mam wrażenie, że po prostu nie nadaje się do tej roli. Czuję wstyd, że taka ze mnie matka, która nie potrafi cieszyć się dzieckiem i macierzyństwem,że mój syn ma mega pecha. Nie mam pojęcia jak wyjsc z tego i czy kiedykolwiek się to zmieni. Na dzień dzisiejszy żałuję decyzji o macierzyństwie - skrzywdziłam siebie i syna. Czy to kiedyś minie?
Dodam, że mam kochającego męża, który pomaga mi kiedy tylko może, ale mimo wszystko z pracy wraca ok 18, w weekendy też zazwyczaj ma coś do zrobienia, więc 90% obowiązków spada na mnie.
EDIT:
Dziewczyny, wszystkim Wam razem i każdej z osobna serdecznie dziękuję za wypowiedź, porady, słowa otuchy i zrozumienie. Faktycznie chyba coś we mnie pękło już w szpitalu i wtedy wszystko się zaczęło. Przez całe 6 dni pobytu związanego z CC przespałam może łącznie ok godziny. Najpierw był strach o zdrowie synka, a jak już się urodził, to panicznie bałam się czy oddycha i cały czas patrzyłam na ruch jego ciałka. Atmosfera na oddziale była bardzo kiepska. Ogólnie miałam pecha, bo akurat nie było porodów i byłam sama jak kołek, bez ludzi, bez tv, odwiedziny wyłącznie od 15 do 17. Trzeciego dnia po cc kiedy salowa przyniosła mi śniadanie i z uśmiechem do mnie zagadała ja po prostu się popłakałam, sama nie wiem czemu, czy ze szczęścia czy ze zmęczenia. Cała seria trudnych zdarzeń spowodowała chyba, że wpadłam w jakiś głęboki dół i muszę wygrzebać się z niego z pomocą specjalisty. Zazdroszczę kobieta tej radości związanej z macierzyństwem i chęci posiadania kolejnych dzieci. Też chciałabym tak się czuć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś minie i za parę miesięcy będę wspominała ten stan jako mgliste fakty. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni...
Edytowany przez JeszczeRazzz 21 grudnia 2018, 22:29
22 grudnia 2018, 09:51
Masz deficyt skoro bliskość jest Ci obca i chcesz szczędzić jej własnym dzieciom. Możesz mieć swoje przekonania jak najbardziej tylko zanim je wygłosisz to najpierw uprzedź innych, że wiedza z zakresu psychologii i neurologii jest Ci obca. I pamiętaj, że to tylko Twoje przekonania, które nie mają nic wspólnego z prawdą i rzeczywistością. Skoro nie masz wiedzy to rozmowa z Tobą nie ma najmniejszego sensu, bo nie masz nic do powiedzenia w temacie.Nie mam żadnych deficytow. Matka ni nigdy nie usługowala i ciesze się z tego. Nie wyrosłam na roszczenia miągwe.maharettWybacz, ale sama masz chyba deficyt spowodowany tresowaniem Cię i brakiem bliskości matki w wieku niemowlęcym . Mam nadzieje, że żadna matka nie zastosuje się do tych Twoich rad. Niemowlęta to takie wredne, przebiegłe istoty, których życiowym zadaniem jest manipulowanie matką, pogratulować wiedzy, ale i też umiejętności logicznego myślenia.
Mam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza
A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Edytowany przez maharettt 22 grudnia 2018, 09:52
22 grudnia 2018, 10:24
Mam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Nooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanie przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęcia
Edytowany przez ggeisha 22 grudnia 2018, 10:32
22 grudnia 2018, 10:37
Nooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanue przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęciaMam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Dla jednych jest dla innych nie jest, kwestia wychowania. Uważam że lepiej poradzi sobie w życiu osoba ci tej "potrzeby" nie ma. zajmie się poważniejszym sprawami niż wiszeniem na kimś.
Podstawowych potrzeb nie zadbałam. Bo by dzieci nie przeżyły. Ja mam więcej niż jedno dziecko wiec tez nie było mowy żeby jedno na mnie wisiało bo drugie trzeba było też ogarnąć
22 grudnia 2018, 10:55
Dla jednych jest dla innych nie jest, kwestia wychowania. Uważam że lepiej poradzi sobie w życiu osoba ci tej "potrzeby" nie ma. zajmie się poważniejszym sprawami niż wiszeniem na kimś. Podstawowych potrzeb nie zadbałam. Bo by dzieci nie przeżyły. Ja mam więcej niż jedno dziecko wiec tez nie było mowy żeby jedno na mnie wisiało bo drugie trzeba było też ogarnąćNooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanue przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęciaMam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Podstawową potrzebą dziecka jest potrzeba bliskości matki, jej dotyku, uwagi itp. Jeśli nie można tego dziecku zapewnić, to lepiej pozostać przy takiej ilości dzieci, jakiej jest w stanie się zapewnić opiekę i uwagę.
22 grudnia 2018, 11:01
Podstawową potrzebą dziecka jest potrzeba bliskości matki, jej dotyku, uwagi itp. Jeśli nie można tego dziecku zapewnić, to lepiej pozostać przy takiej ilości dzieci, jakiej jest w stanie się zapewnić opiekę i uwagę.Dla jednych jest dla innych nie jest, kwestia wychowania. Uważam że lepiej poradzi sobie w życiu osoba ci tej "potrzeby" nie ma. zajmie się poważniejszym sprawami niż wiszeniem na kimś. Podstawowych potrzeb nie zadbałam. Bo by dzieci nie przeżyły. Ja mam więcej niż jedno dziecko wiec tez nie było mowy żeby jedno na mnie wisiało bo drugie trzeba było też ogarnąćNooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanue przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęciaMam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Myślę że potrzeba jedzenia, higieny i bezpieczeństwa jest podstawową.
Nie wiem jak bliska bliskość nasz na myśli, ja nie wyjechałam do Ameryki wiec byłam blisko, nawet jak niemowlę się darlo bo chciało na rece a ja mylam czy karmiłam drugie. Albo sama się poszłam ( o zgrozo) umyć.
22 grudnia 2018, 11:04
Wyzej proponujecie autorce żeby wyszła gdzieś sama. Niby jak to się ma do " potrzeby " bliskości matki?
22 grudnia 2018, 11:26
Myślę że potrzeba jedzenia, higieny i bezpieczeństwa jest podstawową. Nie wiem jak bliska bliskość nasz na myśli, ja nie wyjechałam do Ameryki wiec byłam blisko, nawet jak niemowlę się darlo bo chciało na rece a ja mylam czy karmiłam drugie. Albo sama się poszłam ( o zgrozo) umyć.Podstawową potrzebą dziecka jest potrzeba bliskości matki, jej dotyku, uwagi itp. Jeśli nie można tego dziecku zapewnić, to lepiej pozostać przy takiej ilości dzieci, jakiej jest w stanie się zapewnić opiekę i uwagę.Dla jednych jest dla innych nie jest, kwestia wychowania. Uważam że lepiej poradzi sobie w życiu osoba ci tej "potrzeby" nie ma. zajmie się poważniejszym sprawami niż wiszeniem na kimś. Podstawowych potrzeb nie zadbałam. Bo by dzieci nie przeżyły. Ja mam więcej niż jedno dziecko wiec tez nie było mowy żeby jedno na mnie wisiało bo drugie trzeba było też ogarnąćNooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanue przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęciaMam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
No właśnie... darło się. Spokojne, zadbane niemowlę się nie drze. Moje się darło, bo miało niedojrzały mózg. Dlatego nosiłam, tuliłam, byłam z nim w każdej chwili, kosztem mojego komfortu. Do łazienki też brałam ze sobą. Nie jest rozpuszczone, jest pełne empatii i zawierające bliskie i wartościowe przyjaźnie z rówieśnikami.
Edytowany przez ggeisha 22 grudnia 2018, 11:26
22 grudnia 2018, 11:28
Wyzej proponujecie autorce żeby wyszła gdzieś sama. Niby jak to się ma do " potrzeby " bliskości matki?
wiesz -te wypowiedzi sa tak glupie , ze jakakolwiek dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Moja bratowa (niestety) wychowala dwoch synow w taki sposob jak opisujesz, nie chce tu opisywac szczegolow, ale serce czasem sie kraje jak widzi sie skutki tego wychowania.
22 grudnia 2018, 11:30
No właśnie... darło się. Spokojne, zadbane niemowlę się nie drze. Moje się darło, bo miało niedojrzały mózg. Dlatego nosiłam, tuliłam, byłam z nim w każdej chwili, kosztem mojego komfortu. Do łazienki też brałam ze sobą. Nie jest rozpuszczone, jest pełne empatii i zawierające bliskie i wartościowe przyjaźnie z rówieśnikami.Myślę że potrzeba jedzenia, higieny i bezpieczeństwa jest podstawową. Nie wiem jak bliska bliskość nasz na myśli, ja nie wyjechałam do Ameryki wiec byłam blisko, nawet jak niemowlę się darlo bo chciało na rece a ja mylam czy karmiłam drugie. Albo sama się poszłam ( o zgrozo) umyć.Podstawową potrzebą dziecka jest potrzeba bliskości matki, jej dotyku, uwagi itp. Jeśli nie można tego dziecku zapewnić, to lepiej pozostać przy takiej ilości dzieci, jakiej jest w stanie się zapewnić opiekę i uwagę.Dla jednych jest dla innych nie jest, kwestia wychowania. Uważam że lepiej poradzi sobie w życiu osoba ci tej "potrzeby" nie ma. zajmie się poważniejszym sprawami niż wiszeniem na kimś. Podstawowych potrzeb nie zadbałam. Bo by dzieci nie przeżyły. Ja mam więcej niż jedno dziecko wiec tez nie było mowy żeby jedno na mnie wisiało bo drugie trzeba było też ogarnąćNooo... to wszystko jasne. Normalnie dla ludzi jest. Brak potrzeby bliskości świadczy o jakimś spektrum autyzmu. I niestety, na to może mieć wpływ zaniedbywanue przez matkę podstawowych potrzeb niemowlęciaMam prawo do swoich przekonań, nie chcesz nie dyskutuj, nikt nie zmusza A bliskości nie jest dla mnie jakoś bardzo ważna w życiu, nie brakuje mi, bo nie mam takich jazd na tym punkcie
Jakbyś miała starsze dziecko które jest głodne, albo ma brudna pieluche to tez byś jego kosztem bo młodsze się drze? Jak spełniłas zachcianki to się nie darlo. Sztuka by się nie darlo bez spełnienia zachcianek, nie darlo się z byle powodu. Nie jestem za robieniem wszystkiego co dziecko chce by się tylko nie darlo.