Temat: Rozczarowanie macierzyństwem, okropny dół...

Piszę trochę żeby się wyżalić i znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, więc bardzo proszę o nie linczowanie mnie na starcie.

4 miesiące temu zostałam mamą w wieku 28 lat, ciążą w pełni chciana, planowana, bez powikłań, czułam się wówczas świetnie. Mój koszmar zaczął się wraz z pobytem w szpitalu i planowanym cc z powodu ułożenia miednicowego synka. 6 dni pobytu w szpitalu i samo casarskie cięcie do dziś wspominam ze łzami w oczach, nigdy w życiu nie czułam się bardziej odarta z godności, totalnie bezradna, roztrzęsiona ...znieczulenie chyba też nie wyszło jak trzeba,bo kłuli mnie 3 razy, a finalnie ból i tak był nie do zniesienia, mogłam ruszać nogami, czułam szycie, błagania nic nie pomogły. Po powrocie ze szpitala postanowiłam że wszystkich sił stanąć na nogi, karmić małego piersią, ale udało się w bólach i łzach jedynie przez miesiąc. Mały ma problemy z napięciem mięśniowym, jest okropnie płaczliwy, napina się, wygina, cała pielęgnacja to jedna wielka walka, od karmienia po usypianie. Po tych 4 miesiącach nieustannie czuję bezsilność, rozżalenie, beznadzieję i najgłębszy dół swojego życia. Jestem totalnie zrównana z ziemią fizycznie i psychicznie, nie potrafię nawet wyjść do toalety, żeby w tle nie słyszeć płaczu, nie mówiąc już o tym, żeby spokojnie zjeść posiłek,czy chociaż wypić kawę. Totalnie się zaniedbuje, rano jedynie na szybko myje twarz, kremuje, czesze włosy i związuje w kitek. Mam wrażenie, że całe moje życie legło w gruzach i chociaż nie wyobrażałam sobie macierzyństwa jakoś cukierkowo,to co mnie spotkało przerosło wszelkie wyobrażenia. Ze łzami w oczach myślę o tym jak moje życie nagle stało się jakby "nie moje". Czasami mam ochotę uciec i zostawić wszystko, bo mam wrażenie, że po prostu nie nadaje się do tej roli. Czuję wstyd, że taka ze mnie matka, która nie potrafi cieszyć się dzieckiem i macierzyństwem,że mój syn ma mega pecha. Nie mam pojęcia jak wyjsc z tego i czy kiedykolwiek się to zmieni. Na dzień dzisiejszy żałuję decyzji o macierzyństwie - skrzywdziłam siebie i syna. Czy to kiedyś minie?

Dodam, że mam kochającego męża, który pomaga mi kiedy tylko może, ale mimo wszystko z pracy wraca ok 18, w weekendy też zazwyczaj ma coś do zrobienia, więc 90% obowiązków spada na mnie.

EDIT:

Dziewczyny, wszystkim Wam razem i każdej z osobna serdecznie dziękuję za wypowiedź, porady, słowa otuchy i zrozumienie. Faktycznie chyba coś we mnie pękło już w szpitalu i wtedy wszystko się zaczęło. Przez całe 6 dni pobytu związanego z CC przespałam może łącznie ok godziny. Najpierw był strach o zdrowie synka, a jak już się urodził, to panicznie bałam się czy oddycha i cały czas patrzyłam na ruch jego ciałka. Atmosfera na oddziale była bardzo kiepska. Ogólnie miałam pecha, bo akurat nie było porodów i byłam sama jak kołek, bez ludzi, bez tv, odwiedziny wyłącznie od 15 do 17. Trzeciego dnia po cc kiedy salowa przyniosła mi śniadanie i z uśmiechem do mnie zagadała ja po prostu się popłakałam, sama nie wiem czemu, czy ze szczęścia czy ze zmęczenia. Cała seria trudnych zdarzeń spowodowała chyba, że wpadłam w jakiś głęboki dół i muszę wygrzebać się z niego z pomocą specjalisty. Zazdroszczę kobieta tej radości związanej z macierzyństwem i chęci posiadania kolejnych dzieci. Też chciałabym tak się czuć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś minie i za parę miesięcy będę wspominała ten stan jako mgliste fakty. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni...

maharett

Ale kosztem jakich potrzeb fizjologicznych ? Ja miałam bujak i jak szłam się np, kąpać, albo na dłużej do WC to brałam dziecko do bujaka. Potem dziecko samo ze mną chodziło i tym sposobem nie miałam problemu z odpieluchowaniem, albo uczeniem samodzielnej kąpieli itp. , bo dziecko przez naśladownictwo samo się wyrywało i chciało uczyć. A jak dziecko podrosło to już zrezygnowało z towarzyszenia mi w WC. Aktualnie w kąpieli mi asystuje podaje mydło, ręcznik, myje mi plecki i uwielbia to robić. Dopytuje codziennie czy już idę się kąpać, bo ona chce mi pomóc.

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Maharettt @ Zal mi Cie,  a jeszcze bardziej twoje dzieci.  Ale coz,  swiat sam w sobie nie jest sprawiedliwy.  Nie dano ci na starcie czegoś,  co nawet nie bierzesz pod uwage,  ze istnieje. 
A niech sobie istnieje, ciesze się ze nie jestem od tego zależna.  I moje dzieci też nie chce by były.
A wiesz... to może tak,jak w jakimś plemieniu (już nie pamiętam którym) wrzucać noworodki ze skały do głębokiej lodowatej wody? Jak sobie poradzi i przeżyje, to będzie silnym człowiekiem. Jak sobie nie poradzi...? No cóż.
To już popadasz w totalne skrajności porównując takie rzeczy to tego ze dziecko chwile popłacze bo chce na ręce. Jeść dzieciom dawalam, mylam, zapewniałam bezpieczeństwo.  A to ze nie spełniłam kaprysu bo miałam akurat coś ważniejszego w tym czasie do zrobienia to nie zrzucenie ze skały, z lezeniem to sobie noworodek poradzi
Co możesz być ważniejsze dla matki niż ukojenie dziecka w płaczu?! To jest przecież podstawa. No ale jeśli Tobie nie dawano uwagi, czułości i bliskości, to skąd miałabyś to mieć w sobie? Dziwi mnie tylko to, że masz dzieci. Zazwyczaj ludzie pozbawieni bliskości w dzieciństwie nie decydują się na rozmnażanie. 

Nakarmienie drugiego dziecka na przykład. 

Mówię oczywiście i płaczu z powodów błahych. Jak moja płakała bo chciała miseczkę czekolady to tez miałam jej dać żeby ukoić w płaczu 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Maharettt @ Zal mi Cie,  a jeszcze bardziej twoje dzieci.  Ale coz,  swiat sam w sobie nie jest sprawiedliwy.  Nie dano ci na starcie czegoś,  co nawet nie bierzesz pod uwage,  ze istnieje. 
A niech sobie istnieje, ciesze się ze nie jestem od tego zależna.  I moje dzieci też nie chce by były.
A wiesz... to może tak,jak w jakimś plemieniu (już nie pamiętam którym) wrzucać noworodki ze skały do głębokiej lodowatej wody? Jak sobie poradzi i przeżyje, to będzie silnym człowiekiem. Jak sobie nie poradzi...? No cóż.
To już popadasz w totalne skrajności porównując takie rzeczy to tego ze dziecko chwile popłacze bo chce na ręce. Jeść dzieciom dawalam, mylam, zapewniałam bezpieczeństwo.  A to ze nie spełniłam kaprysu bo miałam akurat coś ważniejszego w tym czasie do zrobienia to nie zrzucenie ze skały, z lezeniem to sobie noworodek poradzi
Co możesz być ważniejsze dla matki niż ukojenie dziecka w płaczu?! To jest przecież podstawa. No ale jeśli Tobie nie dawano uwagi, czułości i bliskości, to skąd miałabyś to mieć w sobie? Dziwi mnie tylko to, że masz dzieci. Zazwyczaj ludzie pozbawieni bliskości w dzieciństwie nie decydują się na rozmnażanie. 
Nakarmienie drugiego dziecka na przykład. Mówię oczywiście i płaczu z powodów błahych. Jak moja płakała bo chciała miseczkę czekolady to tez miałam jej dać żeby ukoić w płaczu 

Chyba Ci się coś pomieszało. Dziecko nie chce czekolady, tylko matki. Jeśli nie masz czasu dla dzieci, to po co je rodziłaś?

A Maluszka można wziąć w chustę lub na biodro i coś robić, jak się musi - normalne.

Marisca napisał(a):

maharettAle kosztem jakich potrzeb fizjologicznych ? Ja miałam bujak i jak szłam się np, kąpać, albo na dłużej do WC to brałam dziecko do bujaka. Potem dziecko samo ze mną chodziło i tym sposobem nie miałam problemu z odpieluchowaniem, albo uczeniem samodzielnej kąpieli itp. , bo dziecko przez naśladownictwo samo się wyrywało i chciało uczyć. A jak dziecko podrosło to już zrezygnowało z towarzyszenia mi w WC. Aktualnie w kąpieli mi asystuje podaje mydło, ręcznik, myje mi plecki i uwielbia to robić. Dopytuje codziennie czy już idę się kąpać, bo ona chce mi pomóc.

A jakby Ci się w Bujaku darla to byś się nie myla?

Moja najczęściej się darla w wózku na spacerze jak starszy szedł pieszo.  I co miałam ja ukajac w momencie kiedy on mógł wpaść pod samochód?

Juz nie mówiąc o tym ze takie zachowanie najedzony, przewiniete i niby wszystko ok a leży i się drze uważam za przesade i czym szybciej to wyeliminuje tym lepiej 

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Maharettt @ Zal mi Cie,  a jeszcze bardziej twoje dzieci.  Ale coz,  swiat sam w sobie nie jest sprawiedliwy.  Nie dano ci na starcie czegoś,  co nawet nie bierzesz pod uwage,  ze istnieje. 
A niech sobie istnieje, ciesze się ze nie jestem od tego zależna.  I moje dzieci też nie chce by były.
A wiesz... to może tak,jak w jakimś plemieniu (już nie pamiętam którym) wrzucać noworodki ze skały do głębokiej lodowatej wody? Jak sobie poradzi i przeżyje, to będzie silnym człowiekiem. Jak sobie nie poradzi...? No cóż.
To już popadasz w totalne skrajności porównując takie rzeczy to tego ze dziecko chwile popłacze bo chce na ręce. Jeść dzieciom dawalam, mylam, zapewniałam bezpieczeństwo.  A to ze nie spełniłam kaprysu bo miałam akurat coś ważniejszego w tym czasie do zrobienia to nie zrzucenie ze skały, z lezeniem to sobie noworodek poradzi
Co możesz być ważniejsze dla matki niż ukojenie dziecka w płaczu?! To jest przecież podstawa. No ale jeśli Tobie nie dawano uwagi, czułości i bliskości, to skąd miałabyś to mieć w sobie? Dziwi mnie tylko to, że masz dzieci. Zazwyczaj ludzie pozbawieni bliskości w dzieciństwie nie decydują się na rozmnażanie. 
Nakarmienie drugiego dziecka na przykład. Mówię oczywiście i płaczu z powodów błahych. Jak moja płakała bo chciała miseczkę czekolady to tez miałam jej dać żeby ukoić w płaczu 
Chyba Ci się coś pomieszało. Dziecko nie chce czekolady, tylko matki. Jeśli nie masz czasu dla dzieci, to po co je rodziłaś?A Maluszka można wziąć w chustę lub na biodro i coś robić, jak się musi - normalne.

Serio? Akurat byłam z nią i nie pomogło, nadal chciała czekoladę.

Mam czas dla dzieci,  ale nie uważam ze wychowanie dziecka to spełnianie jego wszystkich zachcianek. 

Moje trzecie dziecko dopiero tak się zachowywalo, starsze nie miały takich problemów ze sobą, nie wpadłam na to ze tak Wogole  można 

Pasek wagi

Nie chodzi o zachcianki. Wiem, że nie rozumiesz. No nie możesz rozumieć, skoro jesteś w tym względzie ślepa. Nie umiałaś upilnować starszego? No to tylko Twoja wina. Widocznie niewłaściwie wychowałaś. Moje nie wpadały pod samochody. Po co robiłaś dziecko, kiedy ze starszymi miałaś tyle problemów?

chusty bym nie używała w takiej sytuacji,  chciałam oduczyć takiego zachowania 

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

Nie chodzi o zachcianki. Wiem, że nie rozumiesz. No nie możesz rozumieć, skoro jesteś w tym względzie ślepa. Nie umiałaś upilnować starszego? No to tylko Twoja wina. Widocznie niewłaściwie wychowałaś. Moje nie wpadały pod samochody. Po co robiłaś dziecko, kiedy ze starszymi miałaś tyle problemów?

Był jeszcze za mały żeby zdawać sobie sprawę z zagrożenia na drodze. A starsze umiałam upilnowc gdy młodsze byli w wózku 

Jak juz pisałam moje starsze jak były malutkie to leżały i się nie darly,  nie wpadłam na to ze kolejne będzie wydziwiac.

No ale pracujemy nad tym i są efekty

Chce na ręce to Zachcianka,  tak jak czekolada

Pasek wagi

maharett

Tak nie myłam się jak dziecko płakało i nie robiłam wtedy obiadu, bo dziecko było na 1 miejscu. Ja chciałam jedno dziecko i mam 1 i dawałam z nim radę. Jak Ty nie umiałaś zaspokoić podstawowej potrzeby dziecka to po co Ci trójka ? I po co Ci te dzieci jak tak tylko się drą i Tobą manipulują , bo mają zachciankę bliskości ? 

Po co Ci te dzieci jak nie masz podstawowej wiedzy o ich potrzebach i nie umiesz ich zaspokoić ? 

Marisca napisał(a):

maharettTak nie myłam się jak dziecko płakało i nie robiłam wtedy obiadu, bo dziecko było na 1 miejscu. Ja chciałam jedno dziecko i mam 1 i dawałam z nim radę. Jak Ty nie umiałaś zaspokoić podstawowej potrzeby dziecka to po co Ci trójka ? I po co Ci te dzieci jak tak tylko się drą i Tobą manipulują , bo mają zachciankę bliskości ? Po co Ci te dzieci jak nie masz podstawowej wiedzy o ich potrzebach i nie umiesz ich zaspokoić ? 

Podstawowe potrzeby mają zaspokojone. W przeciwieństwie do ciebie staram się eliminować ich zle zachowanie

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.