Temat: Za chwilę biorę ślub, ale nie jestem pewna czy to ten jedyny... :(

Cześć Dziewczyny! 


Muszę w końcu to z siebie wyrzucić, bo już dłużej tak nie mogę :(
Jestem z moim P. od 10 lat, zaręczyliśmy się rok temu, a pod koniec sierpnia tego roku bierzemy ślub. Jednak od jakiegoś czasu ogarniają mnie wątpliwości. Zastanawiam się czy chcę spędzić z nim resztę życia, czy to ten jedyny. Myślę o tym codziennie. Kocham go niewątpliwie, ale chyba nie tak jak kobieta powinna kochać swojego mężczyznę. Może kocham go po prostu jak przyjaciela...nie wiem. Mam wrażenie, że wszystko między nami wygasło. Nie ma emocji, jesteśmy jak stare małżeństwo. Rutyna, rutyna, rutyna. STRASZNE! Uprawiamy seks raz w miesiącu lub rzadziej. 
Lubię spędzać z nim czas, lubię jego poczucie humoru i osobowość, ale czy to wystarczy? Wszystko na ślub już załatwione, zaliczki wpłacone, suknia się szyje, zaproszenia rozdane...przygotowania idą pełną parą. Nie wiem co robić. 
Boję się, że jeśli to wszystko odwołam i go zostawię ,to w pewnej chwili stwierdzę, że to był błąd, a odwrotu już nie będzie. 
Jakiś czas temu próbowałam z nim o tym rozmawiać i miałam wrażenie, że on nie chce przyjąć tego do wiadomości, mówił, że może to przejściowe, że może mi się tylko wydaje. 

Boję się znów podjąć ten temat, to takie trudne....... 

Jak widzę te wszystkie szczęśliwe panny młode, które nie mogą doczekać się tego dnia, to też chciałabym przeżywać to w ten sposób, a tymczasem moje odczucia są zupełnie inne... :(

Nie chcę iść do ołtarza zastanawiając się czy zawrócić i nie chcę wypowiadać przysięgi nie będąc pewną słów, które właśnie wychodzą z moich ust. 
Czy Wy przed ślubem byłyście pewne na 100%, że tego chcecie? Czy może miałyście jakieś wątpliwości?

To co piszesz według mnie niestety nie wróży najlepiej. U nas po 16 latach razem ciągle jest chemia (zaraz pewnie ktoś powie, że przechwalać w internecie to się może każdy, ale akurat nie mam powodu się przechwalać bo w wielu dziedzinach życia szczęścia nie mam, nie mam ani super przyjaciół, ani jakiejś mega zgranej rodziny z którą często się widuję, nie jestem ani wybitnie utalentowana, ani piękna, ale akurat w miłości to mi się fartneło...). Mamy wspólne i oddzielne pasje, ślub wzięliśmy 3 lata temu, cywilny, bez pompy, ale byłam pewna, że z nikim innym nie chcę dzielić życia. Myślę, że drobne wątpliwości może mieć każdy i to normalne, ale jeśli nie byłoby między nami emocji i praktycznie nie spalibyśmy ze sobą, to zrezygnowałabym ze ślubu... Ważniejsza jest więź niż piękna suknia, sala i wysłane zaproszenia.

Phoenicopterus napisał(a):

To co piszesz według mnie niestety nie wróży najlepiej. U nas po 16 latach razem ciągle jest chemia (zaraz pewnie ktoś powie, że przechwalać w internecie to się może każdy, ale akurat nie mam powodu się przechwalać bo w wielu dziedzinach życia szczęścia nie mam, nie mam ani super przyjaciół, ani jakiejś mega zgranej rodziny z którą często się widuję, nie jestem ani wybitnie utalentowana, ani piękna, ale akurat w miłości to mi się fartneło...). Mamy wspólne i oddzielne pasje, ślub wzięliśmy 3 lata temu, cywilny, bez pompy, ale byłam pewna, że z nikim innym nie chcę dzielić życia. Myślę, że drobne wątpliwości może mieć każdy i to normalne, ale jeśli nie byłoby między nami emocji i praktycznie nie spalibyśmy ze sobą, to zrezygnowałabym ze ślubu... Ważniejsza jest więź niż piękna suknia, sala i wysłane zaproszenia.

u mnie podobnie, wszystko do kitu poza love...

Nie bierz ślubu. Miałam podobne myśli, ale było mi "głupio", bo wszystko załatwione, goście zaproszeni bla bla bla. Od półtora roku jestem szczęśliwą rozwódką.

Ps. Trochę to śmieszne: przed ślubem miałam wątpliwości, ale przed rozwodem żadnych hm hm hm

A co jest złego w ślubie z najlepszym przyjacielem? Moja mama wyszła za najlepszego przyjaciela i są najszczęśliwszym małżeństwem jakie znam. Jesteście razem 10lat więc jesteście na etapie przyjaźni, całe to zauroczenie opadło i ono zawsze opada. Ty wiesz czego się spodziewać, a wiele zaślepionych miłością nie wie i stąd rozwody. Ja również wyszłam za przyjaciela i jestem w ciąży, drugie dziecko, jest cudownym ojcem i zawsze można na niego liczyć.

Pasek wagi

nati32 napisał(a):

A co jest złego w ślubie z najlepszym przyjacielem? Moja mama wyszła za najlepszego przyjaciela i są najszczęśliwszym małżeństwem jakie znam. Jesteście razem 10lat więc jesteście na etapie przyjaźni, całe to zauroczenie opadło i ono zawsze opada. Ty wiesz czego się spodziewać, a wiele zaślepionych miłością nie wie i stąd rozwody. Ja również wyszłam za przyjaciela i jestem w ciąży, drugie dziecko, jest cudownym ojcem i zawsze można na niego liczyć.

Jeśli komuś pasuje związek bez miłości to ok, ale jeśli ktoś ma wątpliwości to wg mnie nie ma sensu się pakować w taką relację, bo tylko będzie się męczyć.

nati32 napisał(a):

A co jest złego w ślubie z najlepszym przyjacielem? Moja mama wyszła za najlepszego przyjaciela i są najszczęśliwszym małżeństwem jakie znam. Jesteście razem 10lat więc jesteście na etapie przyjaźni, całe to zauroczenie opadło i ono zawsze opada. Ty wiesz czego się spodziewać, a wiele zaślepionych miłością nie wie i stąd rozwody. Ja również wyszłam za przyjaciela i jestem w ciąży, drugie dziecko, jest cudownym ojcem i zawsze można na niego liczyć.

Dla mnie mój mąż oprócz tego, że jest miłością mojego życia jest również moim najlepszym przyjacielem, ale gdyby był wyłącznie przyjacielem, to byłoby dla mnie za mało żeby brać ślub, wówczas równie dobrze mogłabym wyjść za innego przyjaciela. Może dlatego mam takie zdanie, bo moja mama również, podobnie jak Twoja, wyszła za swojego przyjaciela i wiesz co? Mimo, że kocham moich rodziców całym sercem, to jednak brakowało mi zawsze tego, że się nie całują, nie przytulają, są małżeństwem pragmatycznym, potrafią działać razem na wielu frontach, są zgodni, ale wiem, że gdzieś w głębi duszy moja mama zawsze żałowała, że nie wyszła za miłość swojego życia, to się niestety czuje.

Nie chodzi o to, że nastoletnie zauroczenie musi trwać, ale jeśli po 10 latach związku, młodzi ludzie sypiają ze sobą raz na miesiąc i nie ma między nimi żadnych emocji, ani pasji, no to znaczy, że coś jest nie tak i z czasem będzie coraz trudniej, dlatego mimo wysłanych zaproszeń, warto to jeszcze przedyskutować i przemyśleć.

Furia18 napisał(a):

A tak wbijając się w temat, czy to normalne że po tylu latach związku taka para jest bardziej parą przyjaciół niż kochanków? Bo seks raz w miesiącu to chyba słabo? Czy porzadanie i namiętność zanika ? 

róznie to z tym jest. u mnie po 9 latach jest nadal bardzo dobrze:D - częstotliwość może i spadła, ale nie jakoś na łeb na szyję. także to jest mega indywidualna sprawa..

Ja byłam pewna na 1000 % ... kocham mojego męża na zabój i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż on. On ma to samo - nawet jego mama powiedziała, że nie wiedziała, że można się tak mocno kochać patrzac na nas. My poznaliśmy się z kwietniu 2016, zaręczyliśmy w grudniu 2016, a w sierpniu 2017 wzięliśmy ślub - u nas poszło szybko, ale po co mieliśmy czekać ? 33 - letnia kobieta i 35 letni mężczyzna wiedza już czego chca i pragna.

Jedno Ci doradzę - szczera rozmowa, bo pękniejsz, prędzej czy póżniej pękniesz, a co chcesz potem toczyć cała batalię o rozwód ?

Przyjaciel mojego męża miał podobnie do Ciebie ... byli ze soba 12 lat - nawet w dniu ślubu nie wiedział, czy tego chce i co ? 3 lata i rozwód.

Dobrze się zastanów i nie patrz na to, co pomyśla inni jeśli teraz odwołasz.

Przyjaciółka odwołała ślub ze swoim partnerem 2 miesiace przed ... nigdy tej decyzji nie żałowała, bo teraz już ma męża i jest mega szczęśliwa, a tamten też już żonaty i z 3 dzieci - nic nie robi w domu, nie można na nim polegać i tylko dziękujemy Bogu, że to nie moja przyjaciółka jest na miejscu tamtej kobiety.

szkic napisał(a):

Czy Wy przed ślubem byłyście pewne na 100%, że tego chcecie? Czy może miałyście jakieś wątpliwości?

Byłam pewna, że chcę, ale ślub odbył się w niewłaściwym momencie i nie w sposób w jaki bym sobie tego życzyła - moje zdanie wcale nie było brane pod uwagę, a ja to kompletnie zignorowałam. Wątpliwości miała moja matka, z czasem jednak zaczęła skupiać się wyłącznie na aspekcie finansowym niestety. 

Miała w 100% rację, lecz nie miała siły przebicia i stłumiła swoje odczucia. Temat poruszyła tylko raz. Nie mam do niej żalu, bo mimo, że tylko raz, to temat poruszyła. Po prostu nie chciała mieszać się w moje uczucia dla kogoś innego i wiedziała że musi z tego interesu zostać wyłączona. Trwało to do czasu aż zaczęła wysuwać żądania, tak, żądania, o wnuka/wnuczkę. Żądanie było "poparte" wyzwiskiem. Biorąc pod uwagę, że wiem skąd u niej taki zwrot emocjonalny, nie mam do niej o to żalu.

pytanie do Autorki: jaka podjelas decyzje i co u Ciebie?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.