Temat: Dylemat

.

a Ty jesteś wierząca, czy to kwesta co ludzie powiedzą?

PamPaRamPamPam napisał(a):

a Ty jesteś wierząca, czy to kwesta co ludzie powiedzą?

Jestem, ale opinią też się przejmuję, taki już mam głupi charakter.

Może odrzuććcie na chwię co ludzie powiedzą i czy tesciowa sie obrazi i porozmawiajcie o tym, czego wy chcecie. cokolwiek wybierzecie, to i tak nie ma dobrego wyjscia, ktos bedzie poszkodowany. ja chyba na waszym miejscu wzialabym najpierw slub cywilny a potem koscielny. oba bez pompy.

a rodzina chlopaka to swiete krowy, ze nie mogliby przyjsc do kosciola i po prostu przestac tej godziny? sa niewierzacy, ale nie musza od razu fochow strzelac, gdyby chlopak podjal decyzje, ze jednak slub koscielny. nie musza sie modlic, mogliby doslownie tam tylko byc. 

czasem ja musze bywac na slubach w innych wyznaniach i innych obrzadkach. i chodze do swiatyn na uroczystosci z szacunku dla mlodych. nie umiem sie modlic w ich swiatyni i nie wiem o co chodzi, ale ide i po prostu jestem. korona mi z glowy nie spada.

kulka123456 napisał(a):

Może odrzuććcie na chwię co ludzie powiedzą i czy tesciowa sie obrazi i porozmawiajcie o tym, czego wy chcecie. cokolwiek wybierzecie, to i tak nie ma dobrego wyjscia, ktos bedzie poszkodowany. ja chyba na waszym miejscu wzialabym najpierw slub cywilny a potem koscielny. oba bez pompy.a rodzina chlopaka to swiete krowy, ze nie mogliby przyjsc do kosciola i po prostu przestac tej godziny? sa niewierzacy, ale nie musza od razu fochow strzelac, gdyby chlopak podjal decyzje, ze jednak slub koscielny. nie musza sie modlic, mogliby doslownie tam tylko byc. czasem ja musze bywac na slubach w innych wyznaniach i innych obrzadkach. i chodze do swiatyn na uroczystosci z szacunku dla mlodych. nie umiem sie modlic w ich swiatyni i nie wiem o co chodzi, ale ide i po prostu jestem. korona mi z glowy nie spada.

Faktycznie, może te dwa śluby to dobre rozwiązanie i jakiś kompromis. Z tym przyjściem do kościoła to tak z góry założyłam, bo kiedyś chłopak wspominał że ktoś z jego rodziny został zaproszony na kościelny i nie poszli, właśnie ze względu że to kościelny. Pewnie z resztą by było podobnie, może jedynie teściowa by się pojawiła, ze względu na to że to syn, ale też nie jestem pewna.

Ja zawsze wychodziłam z założenia, że jeżeli ktoś ma się ode mnie odwrócić z racji tego w co wierzę i jaki mam światopogląd to nie chcę mieć z nim nic wspólnego, szczególnie jeżeli to miałby być ktoś z rodziny. Przecież miłość (na pewno miłość do dziecka) powinna być bezwarunkowa, a nie na zasadzie "kocham cię, ale tylko kiedy robisz to co chcę". Na Twoim miejscu dogadywałabym się wyłącznie z narzeczonym, zróbcie tak żeby Wam pasowało i żeby każde było w zgodzie z własnym sumieniem. W końcu to Wasz ślub, nie innych dookoła. Jak ktoś oleje to potraktowałabym to jako swego rodzaju (oblany) sprawdzian - na pewno przykro będzie się dowiedzieć, że ktoś olał, ale lepiej moim zdaniem tak i mieć jasność, niż się łudzić, albo robić coś wbrew swojej woli.

jeśli jesteś wierząca to opcja przysięgi dla strony wierzącej i niewierzącej powinna być rozwiązaniem :) myślę, że chłopak powinien zrozumieć i pójść na taki kompromis. Bo zmuszanie go do klasycznej przysięgi to byłoby chyba trochę świętokradztwo. Z kolei Ciebie jako wierzącej zmuszanie do życia w niesakramentalnym związku z jego strony byłoby czystym egoizmem. 

Dzięki dziewczyny, trochę mi rozjaśniłyście w głowie.

jak najbardziej możesz wziąć ślub kościelny z ateista - ja jestem wierząca, ale mój mąż nie, i u nas właśnie tak to wyglądało. Możesz o tym poczytać choćby tutaj: http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_31.htm

Poszłabym na takie rozwiaznie ślubu osoby wierzącej i niewierzącej, w koncu to jakiś kompromis 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.