Temat: Ślub i dziecko

Czasem czytam anonimowe wyznania, i dziś jedno mnie dobiło - anonimowe wyznanie

I tak się zastanawiam czy to jakiś wybryk natury, czy faktycznie takie sytuacje się zdarzają? 

Byłyście kiedyś świadkami czegoś podobnego? A może u was na ślubie/weselu ktoś z gości próbował wam zepsuć uroczystość? 

Chętnie poczytam. :) 


Zacznę może jak już założyłam temat:

- Na weselu kuzyna, matka panny młodej kilka wyłączyła prąd na sali po oczepinach, i chciała ludzi wywalić z sali, bo "impreza się skończyła". Kobieta za dużo wypiła, i jakoś ją jej córka wybłagała by poszła spać.

- Moja kuzynka opowiadała, że zatrudniła jakiegoś dj-a po znajomości, facet upił się przed północą i zasnął przy stole. 

Na pewno się zdarzają aczkolwiek ja się nie zetknęłam

aż mi się nie chce wierzyć w historię z linku.  ani panna młoda, ani pan młody, ani ksiądz, ani nikt nie zareagował? bardzo dziwne. a rodzice, to już w ogóle bez komentarza.  ja nigdy nie byłam świadkiem żadnych awantur na weselach :) 

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

aż mi się nie chce wierzyć w historię z linku.  ani panna młoda, ani pan młody, ani ksiądz, ani nikt nie zareagował? bardzo dziwne. a rodzice, to już w ogóle bez komentarza.  ja nigdy nie byłam świadkiem żadnych awantur na weselach :) 

Ja jestem ufną osobą, wierze na słowo. Może rodzina nie chciała im przerywać, albo jeden patrzał na drugiego by zareagował. 

malutka_myszynia napisał(a):

Matyliano napisał(a):

aż mi się nie chce wierzyć w historię z linku.  ani panna młoda, ani pan młody, ani ksiądz, ani nikt nie zareagował? bardzo dziwne. a rodzice, to już w ogóle bez komentarza.  ja nigdy nie byłam świadkiem żadnych awantur na weselach :) 
Ja jestem ufną osobą, wierze na słowo. Może rodzina nie chciała im przerywać, albo jeden patrzał na drugiego by zareagował. 

rodzina jak rodzina, ale ksiądz by zareagował. już nie raz na mszy słyszałam jak ksiądz prosił rodziców o zabranie dziecka, bo ci nie widzieli nic złego w tym, że dziecko podeszło pod sam ołtarz i skubało kwiatki...

ja widziałam tylko jak na ślubie kuzynki, przy pierwszym tańcu młodych ktoś im wysłał do tańczenia swoje dziecko...

najzwyczajnie w swiecie zlapalabym dziecko za reke i zwrocila uwage nie patyczkowalabym sie

Fake na sto procent ;) 

Byłam na weselu, gdzie na środku sali do tańca były dekoracyjne drzewka, a jeden dzieciak się ochoczo zabierał za ich obsikiwanie... zero reakcji rodziców, interweniowałam ja ;) 

Na weselu kuzyna atmosferę zniszczyła kapela. Ogólnie nasza rodzina jest biesiadna, lubi przyspiewki za stołami itp. Wiem, że wiele osób za tym nie przepada, ale akurat dobry zespół powinien się dostosować do gości nie odwrotnie, szczególnie, że kapela gra trzy piosenki i robi pół godziny przerwy. Ale od początku, na wstępie zostaliśmy niegrzecznie wyproszeni z sali, bo para młoda jeszcze nie przyjechała - fajnie tylko parking był z tyłu sali i przeszlismy przez środek (jak poradziła kobitka z obsługi) na drugą stronę. Potem wyszło też, że nie potrafią nawet sto lat zaśpiewać bez falszu, autentycznie przy każdej piosence trzeba było się mocno zastanawiać co to w ogóle jest. Może to i lepiej, ale jak goście znudzeni ciszą i zmeczeni kocią muzyką zaczęli sami sobie organizować czas to przychodzili z instrumentami i zaczynali grać zupełnie coś innego. Jak ojciec młodego im zwrócił uwagę to się obrazili i przez ponad godzinę nie grali wcale. Połowa gosci z nudów zamiast się bawić wychodziła na spacery.

A to zachowanie z linku to nie bezstresowe wychowanie (które tak do końca głupie nie jest) tylko brak wychowania. 

drska napisał(a):

Na weselu kuzyna atmosferę zniszczyła kapela. Ogólnie nasza rodzina jest biesiadna, lubi przyspiewki za stołami itp. Wiem, że wiele osób za tym nie przepada, ale akurat dobry zespół powinien się dostosować do gości nie odwrotnie, szczególnie, że kapela gra trzy piosenki i robi pół godziny przerwy. Ale od początku, na wstępie zostaliśmy niegrzecznie wyproszeni z sali, bo para młoda jeszcze nie przyjechała - fajnie tylko parking był z tyłu sali i przeszlismy przez środek (jak poradziła kobitka z obsługi) na drugą stronę. Potem wyszło też, że nie potrafią nawet sto lat zaśpiewać bez falszu, autentycznie przy każdej piosence trzeba było się mocno zastanawiać co to w ogóle jest. Może to i lepiej, ale jak goście znudzeni ciszą i zmeczeni kocią muzyką zaczęli sami sobie organizować czas to przychodzili z instrumentami i zaczynali grać zupełnie coś innego. Jak ojciec młodego im zwrócił uwagę to się obrazili i przez ponad godzinę nie grali wcale. Połowa gosci z nudów zamiast się bawić wychodziła na spacery.A to zachowanie z linku to nie bezstresowe wychowanie (które tak do końca głupie nie jest) tylko brak wychowania. 

Za taką akcje to bym tej kapeli wcale nie zapłaciła. 

Ja też nie, ale tam jakoś po rodzinie zespół był i wszyscy z nimi się jak z jajkiem obchodzili.

A były akcje typu goście się bawią i śpiewają dajmy na to sokoly, a oni przerywają, bo czas śpiewać sto lat. Zamiast poczekać te dwie minuty.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.