- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 stycznia 2016, 16:36
Właśnie się zaręczyliśmy i ogłosiliśmy rodzicom tę nowinę, zaczęliśmy myśleć o organizacji ślubu. Po pierwotnym szale radości został tylko szał. Rodzice chcą czegoś zupełnie innego niż my, wielkiego wesela na 200 osób, ze średnią wieku 50+, my spotkania dla najbliższych, z kuynami i ich dziećmi.
Co robić? Jak z nimi rozmawiać?
WIem na pewno, że musimy jak najszybciej zorganizować spotkanie rodziców, żeby coś wspólnie ustalić, bo aktualnie są 3 wizje (albo i więcej, bo rodzice już zdążyli się między sobą pokłócić). A wymyślają co raz więcej, każdy na własną rękę.
Ale co dalej?
Nie chcę ulec i być marionetką na własnym ślubie, w końcu to mój i narzeczonego ważny dzień. Nie chcę, żeby oni sami podejmowali decyzje i sami finansowali to wydarzenie. Nie chcę spędu obcych ludzi. No i w końcu nie chcę, żeby organizacja tego to była szarpanina i fochy.
Jesteśmy gotowi zrezygnować w ogóle z dalszej rodziny i być może znajomych, tak, żeby została tylko bliska rodzina i nie było gdybania, czemu ten zaproszony a tamten nie. Jesteśmy gotowi zrezygnować z tej uroczystości całkowicie (choć nie ukrywam będzie mi trochę przykro, że z tak durnego powodu). Na razie wszystko kończy się awanturą.
Jak przygotować się do rozmowy z nimi? Jakich argumentów użyć? Jak się nie pokłócić? W czym warto ustąpić, żeby zachować zgodę między sobą a nimi? Macie jakieś porady? Ktoś przeżywał podobne absurdalia?
25 stycznia 2016, 20:33
Nie wciagalabym rodziców w podejmowanie decyzji. Wysluchajcie, co mają do powiedzenia i róbcie swoje. I za swoje.Gdy brałam ślub, mieliśmy z mężem po 25 lat, rodzice próbowali się wtrącać, szybko się poddali. Ślub cywilny, później kilkugodzinne przyjęcie dla najbliższych, rano wyjazd w pierwszą podróż poślubną.Często rodzice upieraja się przy wielkich tradycyjnych weselach, bo nie wyobrażają sobie, że można inaczej. U nas wszyscy byli po fakcie zadowoleni, do tej pory wspominają dobre jedzenie i picie.
My robimy podobnie, wprawdzie lokal na obiad poślubny nie do końca spodobał się mojej teściowej, ale tak ustaliliśmy i tak będzie i juz daliśmy zaliczkę. I tak uważam, że przebrnęliśmy przez kłótnie bez szwanku, bo początkowo szykowała się ostra jazda pt "no jak to bez ślubu kościelnego?".
Moi rodzice się nie wtrącają.
Edytowany przez OddamPareKilo 25 stycznia 2016, 20:34
25 stycznia 2016, 23:31
Czytam i oczom niewierze. Ja bym poprostu powiedziala, ze jezeli bede potrzebowac pomocy z organizacja to dam znac. Jezeli chca cos dorzucic bo bedzie bardzo kochane z ich strony, ale niech dadza pieniadze, a wy je zagospodarujecie.
My sami wszystko organizowalismy, choc poprosilismy rodzicow tu i uwdzie o opinie, np. mama pojechala ze mna na przymiarke sukienki, a tesciowa posluzyla rada jak ludzi usadzic, kto sie z kim lubi a kto nie etc.
Nie wyobrazam sobie aby ktos za pare wszystkim dyrygowal czy spraszal multum osob, ktorym wcale nie ma sie ochoty ogladac na wlasnym weselu...
Na Twoim miejscu to bym dosc asertywnie i jednoznacznie to powiedziala - aby to byl wasz wymarzony dzien :)
(chociaz moze mialam inaczej bo zareczylismy sie majac 33lata i bedac od wielu lat na swoim + niezalezni finansowo).
Edytowany przez Asiupek 25 stycznia 2016, 23:32
26 stycznia 2016, 10:48
byłam kiedyś na takim weselu, gdzie to rodzice pospraszali swoich znajomych, bo przecież x lat temu byli na ich weselu. wesele na 150 osób, a młodych ludzi może ze 20. masakra, uwierz mi nie chcesz mieć takiej imprezy.
28 stycznia 2016, 08:46
U mnie nie było aż tak źle, ale rodzice mieli np. inne oczekiwania co do lokalu, użyłam argumentu, że to nasz ślub, oni swój już mieli i muszą uszanować naszą decyzję i potem do niczego się już nie wtrącali.. Jeśli chodzi o gości to zaprosiliśmy kilka bliskich przyjaciół rodziców, ale nie zrezygnowaliśmy z naszych. Jeśli chodzi o przygotowanie się do takiego spotkania to na pewno musicie ustalić czego chcecie i w której kwestii ewentualnie możecie pójść na kompromis (jeśli rodzice współfinansują wesele).
29 stycznia 2016, 15:37
Współczuję, bo to chyba w przygotowaniu ślubu i wesela jest najgorsze. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest się po prostu postawić - twardo powiedzieć, że to Wasz dzień i chcecie, aby wyglądał tak jak sobie wymarzyliście. Na pewno ktoś się obrazi, może nawet bardzo, ale w końcu przejdzie - mamy przecież zupełnie inne czasy, w których mimo wszystko i tak zachowuje się dużo tradycji. Moja mama jak się dowiedziała o ślubie zaraz zaczęła swoje 3 grosze wtrącać, cały czas miała żal i wypominała nam, że kogoś nie zaprosiliśmy z jej listy (np. moich chrzestnych - ślub cywilny, a z nimi zero kontaktu od lat). Raz na jakiś czas moja mama, teściowe (wówczas jeszcze przyszli teściowe) i my spotykaliśmy się na kawie u mojej mamy albo rodziców męża. Teściowe w tej kwestii zachowali się tak wzorcowo jak tylko się dało - uprzedziliśmy ich, że moja mama może próbować z nimi rozmawiać na temat wizji naszego ślubu i pewnie ustalać jakieś niestworzone rzeczy. I faktycznie na jednej kawie tak było, a oni od razu odparli, że nie ma o czym rozmawiać - jak my będziemy chcieli porady czy wsparcia finansowego to nie ma sprawy - na pewno pomogą, ale to są nasze decyzje. Mina mojej bezcenna :D I tak się obrażała co jakiś czas, bo próbowałam pytać ją o poradę w jakiś neutralnych kwestiach, ale o wszystko potrafiła się czepiać... A nasze przyjęcie choć nietypowe i ostatecznie kameralne to wszyscy byli zadowoleni :)
27 czerwca 2020, 20:02
Właśnie się zaręczyliśmy i ogłosiliśmy rodzicom tę nowinę, zaczęliśmy myśleć o organizacji ślubu. Po pierwotnym szale radości został tylko szał. Rodzice chcą czegoś zupełnie innego niż my, wielkiego wesela na 200 osób, ze średnią wieku 50+, my spotkania dla najbliższych, z kuynami i ich dziećmi.Co robić? Jak z nimi rozmawiać?WIem na pewno, że musimy jak najszybciej zorganizować spotkanie rodziców, żeby coś wspólnie ustalić, bo aktualnie są 3 wizje (albo i więcej, bo rodzice już zdążyli się między sobą pokłócić). A wymyślają co raz więcej, każdy na własną rękę.Ale co dalej?Nie chcę ulec i być marionetką na własnym ślubie, w końcu to mój i narzeczonego ważny dzień. Nie chcę, żeby oni sami podejmowali decyzje i sami finansowali to wydarzenie. Nie chcę spędu obcych ludzi. No i w końcu nie chcę, żeby organizacja tego to była szarpanina i fochy.Jesteśmy gotowi zrezygnować w ogóle z dalszej rodziny i być może znajomych, tak, żeby została tylko bliska rodzina i nie było gdybania, czemu ten zaproszony a tamten nie. Jesteśmy gotowi zrezygnować z tej uroczystości całkowicie (choć nie ukrywam będzie mi trochę przykro, że z tak durnego powodu). Na razie wszystko kończy się awanturą.Jak przygotować się do rozmowy z nimi? Jakich argumentów użyć? Jak się nie pokłócić? W czym warto ustąpić, żeby zachować zgodę między sobą a nimi? Macie jakieś porady? Ktoś przeżywał podobne absurdalia?
I jak sprawa się skończyła ? Może najlepiej rodziców nie zapraszać na ślub.Postawić sprawę jasno.Robi ślub i wesele jakie chcemy za swoje pieniądze a jak się nie podoba to nie przychodźcie nie zaprosimy na ślub a wnuków nie poznacie.