Temat: Ślub,stres, czuję się pokrzywdzona...

Wątpliwości przedślubnych raczej nie mam. Kocham narzeczonego, ale ciągle martwię się co będzie po. Nawet nie mam się komu wygadać. 

Przerasta mnie, że muszę zmienić całe życie. Zostawić nieźle płatną pracę, rodzinę, znajomych i wyjechać za mężem. On ma pracę (ale to jednak 500zł na rękę mniej niż ja, a ja mam jeszcze premie) i ma połowę domu od rodziców (więc teściowie w pakiecie). Jego siostra mieszka za granicą i poza teściami będziemy tam zupełnie sami. On będzie chodził do pracy, a ja sama będę siedzieć. Ciężko mi to ogarnąć, bo jestem z bardzo rodzinnej rodziny. 

Sytacji nie poprawia fakt, że od dłuższego czasu szukam tam pracy, ale chyba za duża konkurencja.  Z kolei w moim mieście on nie znajdzie pracy. Już nie wiem co zrobić, żeby było dobrze.

Mnie nie martwi, że razem nie mieszkaliśmy na stałe. Wiadomo, urlopy to nie to samo. Ale bardzo dużo spędzamy na skype i telefonie. Nie mamy już po 20 lat, dlatego akurat tutaj jestem dobrej myśli. 

Może wogóle martwię się na zapas i nakręcam za bradzo. Chciałabym mieć wszystko poukładane już, ale taka prawda, że do samego ślubu jeszcze pół roku i wiele może się wydarzyć. 

Werbeena napisał(a):

Mnie nie martwi, że razem nie mieszkaliśmy na stałe. Wiadomo, urlopy to nie to samo. Ale bardzo dużo spędzamy na skype i telefonie. Nie mamy już po 20 lat, dlatego akurat tutaj jestem dobrej myśli. Może wogóle martwię się na zapas i nakręcam za bradzo. Chciałabym mieć wszystko poukładane już, ale taka prawda, że do samego ślubu jeszcze pół roku i wiele może się wydarzyć. 

jejku gadanie na telefonie to nie to samo co mieszkanie razem! codzienne zycie, kto zajmie sie praniem, sprzataniem i gotowaniem, z tego co widze to ty bo on do tej pory nie ma wlasnej pralki ani kuchni, mama wszystko robi pewnie, to spadnie na ciebie, styl zycia, jak widzicie spedzanie czasu po pracy z rodzicami, przed tv czy na spacerze czy w lozku?dzieci? zly dzien w pracy jak osoba odreagowuje?jak jest gdy sie klocicie ze soba? jest tyle rzeczy o ktorych jeszcze nie wiesz poza tym jesli sie poswiecisz to wtedy bedziesz go o wszytkie niepowodzenia obwiniac co tez moze rozwalic zwiazek. przemysl to zanim wezmiecie slub, wez urlop na miesiac i sprobuj pomieszkac z nimi i zobaczyc jak sie czujesz

aha i zobacz jak czyjes nawyki moga draznic nawet jak sie kocha:-)

http://vitalia.pl/forum44,931246,0_Nie-chce-zamieszkac-z-chlopakiem.html

springbird napisał(a):

Werbeena napisał(a):

Mnie nie martwi, że razem nie mieszkaliśmy na stałe. Wiadomo, urlopy to nie to samo. Ale bardzo dużo spędzamy na skype i telefonie. Nie mamy już po 20 lat, dlatego akurat tutaj jestem dobrej myśli. Może wogóle martwię się na zapas i nakręcam za bradzo. Chciałabym mieć wszystko poukładane już, ale taka prawda, że do samego ślubu jeszcze pół roku i wiele może się wydarzyć. 
jejku gadanie na telefonie to nie to samo co mieszkanie razem! codzienne zycie, kto zajmie sie praniem, sprzataniem i gotowaniem, z tego co widze to ty bo on do tej pory nie ma wlasnej pralki ani kuchni, mama wszystko robi pewnie, to spadnie na ciebie, styl zycia, jak widzicie spedzanie czasu po pracy z rodzicami, przed tv czy na spacerze czy w lozku?dzieci? zly dzien w pracy jak osoba odreagowuje?jak jest gdy sie klocicie ze soba? jest tyle rzeczy o ktorych jeszcze nie wiesz poza tym jesli sie poswiecisz to wtedy bedziesz go o wszytkie niepowodzenia obwiniac co tez moze rozwalic zwiazek. przemysl to zanim wezmiecie slub, wez urlop na miesiac i sprobuj pomieszkac z nimi i zobaczyc jak sie czujeszaha i zobacz jak czyjes nawyki moga draznic nawet jak sie kocha:-)http://vitalia.pl/forum44,931246,0_Nie-chce-zamies...

Tak, gadanie na telefonie to nie to samo co wspólne mieszkanie. Ale po znajomych i rodzinie naprawdę widzę, ze nie ma co iść za schematami. Znam ludzi, którzy wzięli ślub mieszkając już kilka lat razem i sa już po rozwodach. I znam tych, którzy nie mieszkali razem, a jednak są razem po ślubie i wyglądają na szczęśliwych.

Ja poprostu uważam, że w życiu nie ma nic na próbę. Życie jest jedno. Zawsze będzie jakieś ryzyko czy się uda, czy nie. 

Z tego co do tej pory tutaj przeczytałam, wnioskuję, że Twój narzeczony mieszka w większym mieście niż Ty? Jeśli tak, to może z czasem udałoby Ci się znaleźć tam zatrudnienie (może obecny brak zainteresowania Twoim CV wynika z faktu, że jednak mieszkasz daleko i to zniechęca potencjalnych pracodawców). Zawsze jest szansa na przebranżowienie. 

Kwestia domu - myślę, że to duży plus. Nawet jeśli sąsiadami są teściowie. Wspólnych pokoi mieć nie będziecie, więc jak nie będziesz chciała ich oglądać, to zamykasz się u siebie i już. A w przypadku pojawienia się dzieci dziadkowie będą dużą pomocą :) My z narzeczonym od kilku miesięcy mieszkamy z moimi rodzicami i bardzo sobie to chwalimy (oboje). Ale fakt, że nie wtrącają się do niczego.

Rodzinę w święta też przecież będziesz mogła odwiedzać. I dalej spędzać ten czas w licznym gronie. Wiadomo, że nie każde, bo jednak rodzicom przyszłego męża też się coś należy. Ale ten wątek stanowi "problem" bez względu na to, gdzie się mieszka ;)

A co do przyjaciół, znajomych.. W nowym miejscu masz szansę poznać nowych. Tylko nie wolno się zamykać w czterech ścianach.

Zatem uważam, że aż takiej tragedii nie ma :) Tylko trzeba zacząć bardziej pozytywnie na wszystko patrzeć. Głowa do góry :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.