- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 października 2015, 19:16
...jutro będę się go wstydzić, a za kilka dni poczuję się jak idiotka... no ale...
kurczę, dziewczyny... mam 38 lat, jestem z człowiekiem od 20, mamy 10-letnego syna, mieszkanie na kredyt, życie stabilne jak jasna cholera, ale że człowiek nie jest nieśmiertelny postanowiliśmy ten związek udokumentowac. Niby formalność, niby nic wielkiego, urząd, jakis elegantszy ciuch niż zwykle, kilka najbliższych osób, mały obiad... a ja nagle... z przeproszeniem osrana... tak jakby coś się miało zmienić, coś bezpowrotnie zamknąć, coś nieznanego rozpocząć... a wieczór jak co kilka tygodni z piwem i dyskusjami z partnerem-przyszłym-męzem (własnie poleciał po grolsha), tylko ja jakaś spięta...
nie ukrywam, liczę na kilka słów podszytych politowaniem ;), bo i mnie samej wydaje się to wszystko śmieszne... ale głupi nerw jest ;)
3 października 2015, 07:35
Jak człowiek w stresie, to różne myśli przychodzą do głowy :) nie przejmuj się tym. Moja Mama mi kiedyś powiedziała, że człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo przeżywa swój ślub dopóki nie staje się to realne, czyli przychodzi ten dzień, kiedy mówi się to sakramentalne tak. Bo dopiero wtedy sobie uświadamiamy jak ważny jest to dla nas krok.
Ale życzę Wam wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że poślubny obiad będzie udany! :)
3 października 2015, 09:32
Każdy ma stresa ...mniejszego lub większego ja dziś żałuję że wzięłam tylko nazwisko męża zamiast dołączyć go do swojego bo połączone razem brzmią bardzo ładnie. Boisz się że wydarzy się coś "nieodwracalnego" ...ze już nie będziesz sobą ? Spokojnie przejdzie Ci w dniu ślubu ....później wszystko jest "po staremu" .