Temat: Teściowa i ślub... :/

Błagam Was o pomoc!! Moja teściowa kolejny raz mnie osłabia, ale tym razem po prostu przechodzi samą siebie. Chodzi o nasze przygotowania do ślubu. Uroczystość ma się odbyć 15 maja 2015. Nasza koncepcja wygląda tak, że ślub miał być cywilny, ale ze względu na to, że jego rodzinna jest "religijna" (jak dla mnie, tylko i wyłącznie na pokaz..) zdecydowaliśmy się ta jedną rzecz zrobić pod nich i ślub kościelny. Wielkiego wesela nie chcemy, jedynie uroczysty obiad dla 30 najbliższych osób. Wszystko sponsorujemy sobie sami- właśnie po to, żeby nikt nie rościł sobie prawa do decydowania jak ma wyglądać ten dzień z powodu tego, że dokłada kasę. Poinformowaliśmy moich rodziców, pomysł bardzo im się spodobał, tata jedynie nalegał na to, że chciałby mi kupić sukienkę, ale mam wybrać sama. Ostatecznie stanęło na tym, że zrzucamy się po połowie na sukienkę, tata to zaakceptował.

No i teraz sedno.

Z racji, że mieszkamy 150 km od domów rodzinnych, a nasza praca uniemożliwia nam częste wyjazdy w te strony, zmuszeni byliśmy poinformować mamę i dziadka K. telefonicznie (nie chcieliśmy im mówić dopiero w Boże Narodzenie). Na początku wszystko wydawało się, że jest ok, a potem...

1) że taki obiad to wiocha, co ludzie powiedzą, że na pewno robimy tak dlatego, że moi rodzice nie chcą nam dać kasy i co my mamy innego zrobić (to mnie zabolało najbardziej, nasze rodziny są podobnego statusu ekonomicznego, a poczułam się jakbym z jakiejś patologii ubogiej pochodziła), że w takim razie ona nam zapłaci za wszystko!

2) że dlaczego jej nie poprosiłam o pomoc w wyborze sukienki, na odpowiedź K., że wiedziałam jaką chcę i nie potrzebowałam niczyjej pomocy, odparła, że po co kiecka ślubna na 15 minutowy "cyrk" (to chyba o uroczystość w USC chodziło)

3) żeby tak w ogóle to się K. zastanowił czy warto, jeszcze ma czas żeby się rozmyślić!!

4) że jak zaprosimy tak mało osób to nic nie zarobimy na tej imprezie...

5) zaczęła wyszukiwać jakieś sale (my już sobie wybraliśmy), rzucać z tekstami, że 30 osób więcej to żaden wydatek więcej (!?!?), naliczyła się ze swojej rodziny co najmniej 30 NAJWAŻNIEJSZYCH osób, z mojej tyle samo, K. jej powiedział, że ode mnie jest 7 osób, to stwierdziła, że jesteśmy śmieszni, a ja jakaś głupia skoro tyle osób się doliczyłam (!! tak, ona "lepiej" wie ile mam ludzi w rodzinie i jakie są stosunki między nimi wszystkimi...)

6) K. ma niemal 2 metry wzrostu, ciężko dostać w sklepach garnitur na jego wzrost, wymarzył sobie, że na ślub chciałby szyty na miarę, bo wszystkie pozostałe, które ma to były mniejsze rozmiary z wypuszczanymi nogawkami albo rękawami i stwierdził, że skoro możemy sobie na to pozwolić, to chciałby właśnie taki, ja to jak najbardziej popieram, mamy na to budżet, więc dlaczego nie. Więc jego matka stwierdziła, że jest nienormalny, że na zwykłym targu można kupić garnitur za 300 zł i jak on chce wydać 2000 to jest je****ty i nie mamy na co pieniędzy wydawać. Dodam tylko, że K. ma taką pracę, że często chodzi w garniturach i to nie będzie jednorazowy zakup.

7) po co nam fotograf? chrzestny K. jest fotografem i może nam zrobić zdjęcia!! oczywiście jeśli będzie chciał, to chętnie skorzystamy, ale zapraszamy go jako gościa i chcemy żeby uczestniczył w tym wszystkim jako gość, a nie fotograf, dlatego na czas uroczystości chcieliśmy kogoś wynająć, a wujka zaangażować najwyżej do pleneru. ale oczywiście nie mamy na co pieniędzy wydawać.

K. jej powiedział, że robimy po swojemu i właśnie dlatego sponsorujemy sobie imprezę sami i jeśli chce, to może wyrazić swoje zdanie, ale i tak zrobimy po swojemu i poza tym takie jej gadanie na niego i na mnie sprawia mu przykrość. Usłyszał, że jest niewdzięcznym gówniarzem, że ona tyle pieniędzy na niego wydała przez całe życie i tyle jej zawdzięcza, że nawet jeżeli sami sobie płacimy to i tak to ona powinna decydować!!!!

To tak w skrócie, wybaczcie obszerność wpisu.

Ja już się boję świąt. Po prostu od 5 lat ta kobieta ma wiecznie jakieś "ale" odnośnie mnie, nic się jej nie podoba, we wszystko wścibia swój nos, szczerze jej nie lubię, ale toleruję i do tej pory nie komentowałam. Ale teraz miarka się przebrała!! To jest nasz dzień i ma być po naszemu!! 

Na bank przy stole zostanie poruszony ten temat, myślicie, że powinniśmy rękami i nogami bronić swojej koncepcji i wdawać się w pyskówki żeby postawić na swoim czy przytakiwać a i robić po swojemu? Była któraś w takiej sytuacji? 

Sprawy zaszły już na tyle daleko i miarka na tyle się przebrała, że K. nie na żarty rozważa odcięcie się od toksycznej matki... MASAKRA!!! :(

Po pierwsze to przyszla tesciowa ,poki co obca kobieta i tak powinnas ja traktowac . Dlaczego pozwalacie na to ? ja tego nie rozumiem . Ja na waszym miejscu juz dawno odcielabym sie od toksycznej matki . To nie jest normalne ,ze wylicza dziecku pieniadze ..tym bardziej nie ma prawa sie wtracac w wasze zycie . A na swieta zwyczajnie bym ten jeden jedyny raz nie pojechala . Skoro ma taka bliska i kochajaca sie rodzine ,ze az 30 osob chce wepchnac na wasz slub to na pewno w swieta sama nie bedzie , a to ,ze jej syn z przyszla zona nie przyjedzie i nie bedzie mial ochoty spedzac z nia czasu ,moze da jej do myslenia ... jesli nie , to znaczy ze ta kobieta jest niereformowalna i tyle .

dokladnie,"dziekujemy za porady, jednak zamierzamy zrobic nasz slub tak jak nam sie podoba,jesli bedziemy potrzebowac rady - zapytamy" nie mowilabym, ze chcemy decydowac, ale ze BEDZIEMY sami decydowac ;P

Guren napisał(a):

Jejku,wspolczuje. Nie pozwalaj wejsc na glowe i z pewnoscia nie ulegaj - o ile slub i wesele (tu-obiad) to tylko jedna noc, o tyle podejrzewam, ze w przyszlosci wedlug tesciowej bedziesz zle gotowac, zle wychowywac dziecko, zle gospodarowac pieniedzmi, no wszystko bedzie nie tak: a wtracanie sie do cudzych spraw to najgorsze co moze byc. Znajac mnie pewnie bym kiwala glowa dla swietego spokoju i robila swoje albo powiedziala, ze ma sie nie wtracac bo to moj slub a jesli jej sie nie podoba - niech urzadzi wlasna imprezke. Swoja droga ostatnio bylam na takim obiedzie zamiast wesela i szczerze mowiac chcialabym cos takiego - wesela sa dla mnie troche przypalowe ;P Ale coz, raczej za duza rodzina, za duzo przyjaciol zeby moc wybrac 30 osob ;D

na obiedzie będą rodzice, rodzeństwo, jego dziadkowie (moi nie żyją), jego chrzestny z rodziną, dwie moje przyjaciółki i dwóch jego przyjaciół. Resztę znajomych zabieramy w jakąś sobotę na imprezę na miasto. To raczej nietypowe rozwiązanie, ale nie stać nas na to, żeby tylu osobom zapewnić nocleg w naszym rodzinnym mieście, a kupę lat mieszkamy w Poznaniu i większość znajomych mamy właśnie tu.

Rób po swojemu, bo jak sobie pozwolisz ze ślubem to ze wszystkim będzie chciała decydować, pomyśl co czeka Cie wtedy za cyrk, gdy pojawią się dzieci. Jedno szczęście, że Twój facet trzyma Twoją stronę, i to podstawa. To WASZ dzień, nie jej :)

Pasek wagi

gosiulak napisał(a):

No ok, kulturalnie czyli co? Mam powiedzieć, że to nasz dzień i chcemy sami decydować, a jeżeli będziemy potrzebowali rady to się zgłosimy? 

Dokładnie tak :)

Dziękuję Wam za porady dziewuszki. Na Was zawsze można liczyć :*

tragedia, strasznie Ci wspolczuje! I jak najbardziej popieram dziewczyny - trzymajcie sie stanowczo swojego zdania.

Pasek wagi

przepraszam ze nie przeczytalam do konca ale wystarcza mi polowa :). ja bym porozmawiala ze swoim przyszlym mezem i postawila sprawe jasno swojej przyszlej tesciowej i powiedziala : z caly szacunkiem ale to nasz slub, pani swoj czas juz miala. to jest moj wymarzony slub i nikt mi nie bedzie narzucal swojego zdania , ze ktos tak powie a ja tak zrobie. o nie! to nasza decyzja i tylko nasza, jesli bedziemy chcieli pomocy to napewno zglosimy sie. Chcemy zaplanowac nasze wesele sami, mamy swoje upodobania. co do sukni to ja w niej bede isc do oltarza i dokladnie wiem czego chce. wiec pomoc byla zbedna.' Ja bym tak powiedziala.

co prawda nie mam jeszcze meza i narazie nie planujemy ale moja teorytycznie przyszla tesciowe co jakis czas rzuca teksty: robic dzieciaka, brac slub albo sie rozstac. to ja powiedzilaam na to bo juz nie wytrzymalam zakazdym razem kiedy tam bylismy byo to samo. wiec powiedziala : o nie nikt mi nie bedzie mowil co my mamy robic. ze ktos powie brac slub czy robic dzieci. to nasza sprawa i nasza decyzja. o tamtej pory jest spokoj. narazie- za kazdym razem daje jej do zrozumienia ze narazie nie myslimy o tym. nic do niej nie mam, jest fajna babeczka ale to mnie denerwuje wiec powiedzialam jasno i tyle.

Pasek wagi

Nie pozwolic sobie tesciowej wejsc na glowe, potem reszte zycia bedzie wam wyrzygiwac, ze zaplacila za wesele i bedzie jej to dawac, w jej mniemaniu, powod do wtracania sie do wszystkiego. Postawic sprawe jasno, ze to wasz dzien, wasza decyzja i chcecie to zrobic po swojemu i nie ma innego wyjscia jak zaakceptowac to

Pasek wagi

O masakra jakaś. Współczuje takiej sytuacji bo nie jest tak łatwo powiedzieć prosto w oczy co się myśli bez urażania uczuć. Ja jestem w podobnej sytuacji ale moja teściowa bardzo chce "ingerować" w wychowanie mojej córki. Na początku "dobre rady" mi nie przeszkadzały ale stała się za bardzo zaborcza: typu wyrywała mi dziecko z ręki. Porozmawiałam z narzeczonym a on jej nie raz zwrócił uwagę ale to i tak nic nie dało. Problem jest taki, że ja mieszkam 250 km od niej (chwała Bogu) i rzadko widzi mała. Ogólnie jest też bardzo zazdrosna o synów. Uważa ich za swoja własność. Jak jego starszy brat żenił się 2 lata temu to im cały ślub chciała zaplanować. Nawet świadków wybrała (chciała na siłe wcisnąć swoja córkę na świadkowa, czyli siostrę pana młodego ale ona jest niedojrzała, rozpieszczona i infantylna - zresztą ta siostra nie lubi panny młodej więc jak by mogła być jej świadkową). Doszło do tego, że Pan Młody się zbuntował i jej powiedział a ona się obraziła na nich, że to wina Panny Młodej, że ona go ciągnie na swoją stronę, że chce mu syna odebrać. O mało się nie pozabijali przed ślubem. Dlatego Cię rozumiem i nie życzę nikomu takiej teściowej. Weź postaw sprawę jasno kto tu rządzi. To jest WASZ ślub i WASZ wybór. Nie rozumiem takich zaborczych kobiet. Ja też jestem uparta i lubię mieć wiele rzeczy po swojemu ale bez przesady żeby wszystko narzucać innym ludziom!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.