- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 listopada 2014, 15:33
Błagam Was o pomoc!! Moja teściowa kolejny raz mnie osłabia, ale tym razem po prostu przechodzi samą siebie. Chodzi o nasze przygotowania do ślubu. Uroczystość ma się odbyć 15 maja 2015. Nasza koncepcja wygląda tak, że ślub miał być cywilny, ale ze względu na to, że jego rodzinna jest "religijna" (jak dla mnie, tylko i wyłącznie na pokaz..) zdecydowaliśmy się ta jedną rzecz zrobić pod nich i ślub kościelny. Wielkiego wesela nie chcemy, jedynie uroczysty obiad dla 30 najbliższych osób. Wszystko sponsorujemy sobie sami- właśnie po to, żeby nikt nie rościł sobie prawa do decydowania jak ma wyglądać ten dzień z powodu tego, że dokłada kasę. Poinformowaliśmy moich rodziców, pomysł bardzo im się spodobał, tata jedynie nalegał na to, że chciałby mi kupić sukienkę, ale mam wybrać sama. Ostatecznie stanęło na tym, że zrzucamy się po połowie na sukienkę, tata to zaakceptował.
No i teraz sedno.
Z racji, że mieszkamy 150 km od domów rodzinnych, a nasza praca uniemożliwia nam częste wyjazdy w te strony, zmuszeni byliśmy poinformować mamę i dziadka K. telefonicznie (nie chcieliśmy im mówić dopiero w Boże Narodzenie). Na początku wszystko wydawało się, że jest ok, a potem...
1) że taki obiad to wiocha, co ludzie powiedzą, że na pewno robimy tak dlatego, że moi rodzice nie chcą nam dać kasy i co my mamy innego zrobić (to mnie zabolało najbardziej, nasze rodziny są podobnego statusu ekonomicznego, a poczułam się jakbym z jakiejś patologii ubogiej pochodziła), że w takim razie ona nam zapłaci za wszystko!
2) że dlaczego jej nie poprosiłam o pomoc w wyborze sukienki, na odpowiedź K., że wiedziałam jaką chcę i nie potrzebowałam niczyjej pomocy, odparła, że po co kiecka ślubna na 15 minutowy "cyrk" (to chyba o uroczystość w USC chodziło)
3) żeby tak w ogóle to się K. zastanowił czy warto, jeszcze ma czas żeby się rozmyślić!!
4) że jak zaprosimy tak mało osób to nic nie zarobimy na tej imprezie...
5) zaczęła wyszukiwać jakieś sale (my już sobie wybraliśmy), rzucać z tekstami, że 30 osób więcej to żaden wydatek więcej (!?!?), naliczyła się ze swojej rodziny co najmniej 30 NAJWAŻNIEJSZYCH osób, z mojej tyle samo, K. jej powiedział, że ode mnie jest 7 osób, to stwierdziła, że jesteśmy śmieszni, a ja jakaś głupia skoro tyle osób się doliczyłam (!! tak, ona "lepiej" wie ile mam ludzi w rodzinie i jakie są stosunki między nimi wszystkimi...)
6) K. ma niemal 2 metry wzrostu, ciężko dostać w sklepach garnitur na jego wzrost, wymarzył sobie, że na ślub chciałby szyty na miarę, bo wszystkie pozostałe, które ma to były mniejsze rozmiary z wypuszczanymi nogawkami albo rękawami i stwierdził, że skoro możemy sobie na to pozwolić, to chciałby właśnie taki, ja to jak najbardziej popieram, mamy na to budżet, więc dlaczego nie. Więc jego matka stwierdziła, że jest nienormalny, że na zwykłym targu można kupić garnitur za 300 zł i jak on chce wydać 2000 to jest je****ty i nie mamy na co pieniędzy wydawać. Dodam tylko, że K. ma taką pracę, że często chodzi w garniturach i to nie będzie jednorazowy zakup.
7) po co nam fotograf? chrzestny K. jest fotografem i może nam zrobić zdjęcia!! oczywiście jeśli będzie chciał, to chętnie skorzystamy, ale zapraszamy go jako gościa i chcemy żeby uczestniczył w tym wszystkim jako gość, a nie fotograf, dlatego na czas uroczystości chcieliśmy kogoś wynająć, a wujka zaangażować najwyżej do pleneru. ale oczywiście nie mamy na co pieniędzy wydawać.
K. jej powiedział, że robimy po swojemu i właśnie dlatego sponsorujemy sobie imprezę sami i jeśli chce, to może wyrazić swoje zdanie, ale i tak zrobimy po swojemu i poza tym takie jej gadanie na niego i na mnie sprawia mu przykrość. Usłyszał, że jest niewdzięcznym gówniarzem, że ona tyle pieniędzy na niego wydała przez całe życie i tyle jej zawdzięcza, że nawet jeżeli sami sobie płacimy to i tak to ona powinna decydować!!!!
To tak w skrócie, wybaczcie obszerność wpisu.
Ja już się boję świąt. Po prostu od 5 lat ta kobieta ma wiecznie jakieś "ale" odnośnie mnie, nic się jej nie podoba, we wszystko wścibia swój nos, szczerze jej nie lubię, ale toleruję i do tej pory nie komentowałam. Ale teraz miarka się przebrała!! To jest nasz dzień i ma być po naszemu!!
Na bank przy stole zostanie poruszony ten temat, myślicie, że powinniśmy rękami i nogami bronić swojej koncepcji i wdawać się w pyskówki żeby postawić na swoim czy przytakiwać a i robić po swojemu? Była któraś w takiej sytuacji?
Sprawy zaszły już na tyle daleko i miarka na tyle się przebrała, że K. nie na żarty rozważa odcięcie się od toksycznej matki... MASAKRA!!! :(
21 listopada 2014, 15:38
Proponuje juz terz - PRZED SLUBEM! - postawic sprawe jasno tesciowej :wasz slub, wy decydujecie, nie podoba sie - niech nie przychodzi. Koniec kropka. Jesli sie bedziesz bawila z tak okropna tesciowa, to ona bedzie pozniej sobie roscila prawa do wtracania sie w wasze malzenstwo w przyszlosci, a widac z twojego opisu, ze to bylby koszmar. Nie daj sie omamic, jestes dorosla, z tesciowa zyc nie bedziesz, ja bym grzecznie, lecz stanowczo dala jej do zrozumienia, ze bedzie tak, jak ty i narzeczony zadecydujecie (zwlaszcza, ze sami za siebie placicie), w dalsze dyskusje bym sie nie wdawala, a juz bron Boze nie wpadalabym w jakies placze i histerie (co sie zdarza, emocje wiadomo).
21 listopada 2014, 15:40
zróbcie po swojemu.
na święta weźcie pojedźcie autem i lepiej nie pijcie alko. jak Was teściowa wyprowadzi z równowagi, to możecie zawsze wyjść :-D. Albo w ogóle nie jechać na te święta do teściowej, przecież nic jej nie bedize, a wy unikniecie suszenia głowy.
Współczuję....
21 listopada 2014, 15:44
zgadzam sie, ja bym na swieta nie pojechala....albo pojechala na chwilke, i po 1-2 godz pojechala...
21 listopada 2014, 15:46
Moja rada - już teraz pokaż teściowej gdzie jest jej miejsce :P ( oczywiście w sposób kulturalny ) . Inaczej wejdzie Tobie na głowę i będzie po ślubie już tylko gorzej .
Na pocieszenie napisze że niestety ale wiele matek , teściowych się wtrąca do ślubu ! Ja i mąż sami finansowaliśmy sobie wesele ( Ale przed ślubem dostałam "na nową drogę " od taty kasę którą wydaliśmy na podróż ) . mi rodzice do niczego się nie wtrącali a z teściową od samego było skaranie boskie :/ - a to chciała wybierać mi suknię , a to nie taki kolor serwetek , a to nie takie zaproszenia etc .....
21 listopada 2014, 15:46
moi rodzice i teściowa z dziadkiem mieszkają na jednym osiedlu. zawsze można się ewakuować do rodziców, ale z drugiej strony nie chcemy uciekać przed tym tylko raz na zawsze uświadomić jej, że nasze życie to nasza sprawa (dopóki nie dzieje się nic złego), a ona K. cały czas traktuje jak dziecko i do tego non stop wyrzyguje mu ile to on ją nerwów i pieniędzy nie kosztował (kiedyś mu wyliczyła ile kosztowały ją jego studia, który rodzic tak robi!?)
21 listopada 2014, 15:50
moi rodzice i teściowa z dziadkiem mieszkają na jednym osiedlu. zawsze można się ewakuować do rodziców, ale z drugiej strony nie chcemy uciekać przed tym tylko raz na zawsze uświadomić jej, że nasze życie to nasza sprawa (dopóki nie dzieje się nic złego), a ona K. cały czas traktuje jak dziecko i do tego non stop wyrzyguje mu ile to on ją nerwów i pieniędzy nie kosztował (kiedyś mu wyliczyła ile kosztowały ją jego studia, który rodzic tak robi!?)[/quote]na cos takiego odpowiedzialabym jej krotko, na takim samym poziomie : trzeba bylo nie rodzic, skoro koszta utrzymania dziecka tak ja przerosly i zaszokowaly, ze sie nie moze do tej pory pozbierac. Toksyczna kobieta, skoro chce takimi psychologicznymi gierkami was podejsc, zebyscie sie czuli winni.....Wspolczuje, ale jak pyzia napisala - daj znac kulturalnie, ale stanowczo gdzie jest jej miesjce przed slubem, bo pozniej bedzie ci mowila czym masz dzieci karmic i w co ubierac....
21 listopada 2014, 15:53
Jejku,wspolczuje. Nie pozwalaj wejsc na glowe i z pewnoscia nie ulegaj - o ile slub i wesele (tu-obiad) to tylko jedna noc, o tyle podejrzewam, ze w przyszlosci wedlug tesciowej bedziesz zle gotowac, zle wychowywac dziecko, zle gospodarowac pieniedzmi, no wszystko bedzie nie tak: a wtracanie sie do cudzych spraw to najgorsze co moze byc. Znajac mnie pewnie bym kiwala glowa dla swietego spokoju i robila swoje albo powiedziala, ze ma sie nie wtracac bo to moj slub a jesli jej sie nie podoba - niech urzadzi wlasna imprezke.
Swoja droga ostatnio bylam na takim obiedzie zamiast wesela i szczerze mowiac chcialabym cos takiego - wesela sa dla mnie troche przypalowe ;P Ale coz, raczej za duza rodzina, za duzo przyjaciol zeby moc wybrac 30 osob ;D