Temat: Czemu kobiety nie chcą wychodzić za mąż?

Czytałam wątek, ile miałayście lat wychodząc za mąż. Ja mam 23, narzeczony 32, jesteśmy razem 5 lat, ślub planujemy za 2 lata, bo on jest teraz za granicą. Dla mnie to i tak późno. A w ww temacie były opinie, że nigdy nie wezmę ślubu, a po co mi to. No dla mnie to proste, że jak kogoś kocham to chcę z nim być na zawsze ( mówię o dajrzałych, długo trwających związakach), dwa , że chce być za tą osobą odpowiedzialna i ta osoba za mnie, a ślub jest tego wyrazem. I najważniejsze, skoro mieszkam z partnerem, prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe to dlaczego bez ślubu? Chociażby ze względów prawnych, mówię o cywilnym? Nic nie moge załatwić w urzędzie, jeśli chodzi o partnera, nie mam żadnych praw nawet jeśli chodzi o decyzję o jego leczeniu, nie mam prawa dziedziczyć w razie wypadku? Nie myślicie o takich konsekwencjach prawnych właśnie? Żeby było jasne, ja nikogo nie krytykuje czy nie nakłaniam, tylko ja myślę z ten sposób, i chciałabym się dowiedzieć jakie inni mają poglądy, że są tak przeciwni zawieraniu małżeństw  ?

Też zaczyna mnie denerwować to,że nie mogę nic załatwić za faceta, bo w świetle prawa nie mamy ze sobą nic wspólnego. Jesteśmy razem ponad 2 lata, 7 miesięcy mieszkamy razem i myślę, że wcześniej bym się na to nie zdecydowała. W mieszkaniu razem wychodza wszystkie "brudy", różnice zdań, przyzwyczajenia z domu i z czasem trzeba znaleźć kompromisy. Już kiedyś mi się wydawało, że to jest "to" a wspólne życie pokazało co innego.

Pasek wagi

corall napisał(a):

chyba mężczyźni nie chcą

czesto nie chca, bo (jak to mawia jeden moj kumpel przeciwny slubom) skoro mozna pic piwo, to po co od razu kupowac caly browar? zwykle kobieta w zwiazku angazuje sie rownie intensywnie, niezaleznie czy ma ten oficjalny papier, czy nie. dla mnie slub jest potwierdzeniem wziecia odpowiedzialnosci - chodzi tu chocby o prawo do ubezpieczenia, jesli ktoremus z dwojga cos sie stanie (po pojawieniu sie dzieci tym bardziej)...

Pasek wagi

wyszłam za mąż z miłości, z romantyzmu, z chęci bycia razem do końca życia, w sumie dopiero teraz 5 lat po ślubie czytając ten post uświadomiłam sobie że faktycznie niesie to dużo korzyści praktycznych :)

Nigdy o tym tak nie myślałam, jak o czymś wygodnym, praktycznym, bo spadek, bo podpisanie zgody na operacje itd itdi td

Wow, czlowiek uczy sie całe życie.

Nie znam kobiety która nie chce ślubu. Owszem znam takie co nie trafiły na właściwego kandydata, ale to jedyna przeszkoda haha

Wydaje mi się że te co nie chcą ślubu jeszcze nie spotkały miłości swojego życia.

Pasek wagi

Nesca85 napisał(a):

wyszłam za mąż z miłości, z romantyzmu, z chęci bycia razem do końca życia, w sumie dopiero teraz 5 lat po ślubie czytając ten post uświadomiłam sobie że faktycznie niesie to dużo korzyści praktycznych :)Nigdy o tym tak nie myślałam, jak o czymś wygodnym, praktycznym, bo spadek, bo podpisanie zgody na operacje itd itdi tdWow, czlowiek uczy sie całe życie.Nie znam kobiety która nie chce ślubu. Owszem znam takie co nie trafiły na właściwego kandydata, ale to jedyna przeszkoda hahaWydaje mi się że te co nie chcą ślubu jeszcze nie spotkały miłości swojego życia.
też tak myślałam jeszcze rok temu. a teraz narzeczony pracuje za granicą, w cięzkich warunkach, jeździ co 3 tyg ponad 1000 km sam, i zaczełam myśleć właśnie o tym co by się mogło stać...dodatkowo nie raz potrzebuje mi dosłać jakieś dokumenty, coś załatwić i nie mogę..musze prosić szwagierke czy kombinować jakoś. a szwagierka też chętna do pomocy nie jest. gdybyśmy mieli cywilny ślub nie było by problemów.

Gdyby u nas można byłoby zawrzeć związek partnerski - z pewnością to by mi wystarczyło. W małżeństwie jest po prostu łatwiej - kredyty, sytuacje kryzysowe, odpowiedzialność, małżeństwo ma zwyczajnie swoje przywileje. Czy potrzebuje tego jako wyraz mojej miłości? Nie sądzę, z pewnością nie wezmę ślubu kościelnego (nie jestem katoliczką) a podpisanie papierka w urzędzie czy wejście w związek partnerski jest mniej więcej tak samo romantyczny. 

Wiele osob woli mieć opcje odwrotu a rozwód to jest jednak fatyga, szczegolnie jak są dzieci.By sie zdecydować trzeba miec pewnosc i duze zaufanie bo choc rozwodow i rozpadow zwiazku teraz pelno to nikt nie chce byc rozwodnikiem/rozwodniczką.Jest to pewnego rodzaju ryzyko.ci,ktorzy nie uznają rozwodow tkwią w nieudanych zwiazkach po 20 lat i mają wrazenie przegranego zycia.

Ja tez mam przyklad rodzicow, srednio udane malzenstwo zakonczone rozwodem gdy mialam 19 lat.Wczesniej nie bylo widac za bardzo milosci etc

Mialam przekonanie, ze slubu brac nie bede, ze to jest ryzykowny krok, że  wiele par sie nie kocha a i tak biorą slub czy to z presji czy to wpadki.Myslalam tak wiele lat dopoki nie spotkalam obecnego meza i dopoki mi sie nie oswiadczyl.Nie odmowilam i zaryzykowalam:)pomyslalam raz kozie smierc.Musi byc dobrze, nie kazde malzenstwo jest nieudane..i tak zyjemy sobie juz jakiś czas.Do wszystkiego trzeba dojrzec ale rozumiem osoby,ktora nie chcą boją sie, dla mnei to powazna sprawa....ostatnia rzecz jaką byc chciala to brac rozwod....a zycie obok bez milosci, malzenstwie gdzie jest samotnosc jest jeszcze okropniejsze...

Pasek wagi

.

niby się kocha i jest się razem długo ale fakt faktem, życie jest nieprzewidywalne i ludzie mogą sie rozejść kilku latach małżeństwa. Albo po kilku latach spotykasz tego jedynego a jestes po ślubie no i cóż lipa. Wiem, że biorąc slub nie myśli sie w ten sposób ale życie jest jakie jest :) Ja swojego faceta kocham bardzo mocno ale czy chce brać z nim slub? W sumie po co mi to? Żeby obrączkę ponosić i mieć na papierze, że mam męża. Dla mnie to tylko niepotrzebne wydatki, kłopoty i sprawy. Zresztą to są wydatki które mnie przerażają i ja bym nie wydała na wesele 30tyś nawet bo mi szkoda. Dzieci tez można mieć i wychowywać normalnie. Ja  nie mam potrzeby brania slubu jak dla mnie nic nie wnosi a tylko wydatek niepotrzebny i to na własne zyczenie :)

Zresztą slub to już jest zaangażowanie w związku, ja jestem za tym czy ze ślubu czy bez sie w związek angazowac i być ze soba w dobrych i złych chwilach jednak jak sie nie układa to można odejść po ślubie już raczej tak ciężko. Jest to w pewien sposób ... uwiązanie. 

Nigdy nie zakochiwałam się na ślepo, zawsze potrafiłam trzeźwo spojrzeć.  Oszczędziło mi to wielu nieprzyjemności i patrząc jak się dookoła mnie te "wielkie miłości" kończą, to wolę być przezorna i zabezpieczona. A sama sobie jestem zabezpieczeniem, ja, moja praca, moja postawa, bo facet, powiadają, rzecz nabyta. Żeby nie wiem jak się kochało jeszcze się cztery razy może obrócić. Mnie mówię, że jak mówisz to sakramentalne tak czy inną formułę, to nie wierzysz, że do końca życia w dobrym i złym, wierzyć możesz, ale co potem nie wiesz.

Nie zgadzam się też, że jak kto nie chce się w więzy dozgonne wplątywać to znaczy, że nie kocha wystarczająco. A kimże wy jesteście, co by osądzać kto jak głęboko kogo kocha... i to po papierze, z którego często gęsto potem długie rozprawy sądowe, łzy, krew i pot. Takie stwierdzenie jest równie idiotyczne, jak to, że wszyscy szczupli mają piękną duszę a grubasy to nieporadne, leniwe głuptaki.

Popieram Wilenę, napatrzyłam się na finansowe szarpaniny. Ok, ślub w porządku, gdy chcemy dzieci mieć i jakoś je zabezpieczyć, uposażyć, ale ślub bez dzieci to dla mnie czysta abstrakcja. Gdy tylko zaplanowałabym dzieci zaraz obwiązałabym siebie i partnera odpowiednimi więzami, ale bez, z romantyzmu bo trzeba? pierdoły moim zdaniem, za długo na tym świecie żyję, żeby się nabierać na XIX wieczne romantyczne baśnie.

Nawet jakbym zgodziła się na ślub to jedynie dla dziecka, oraz z uwzględnieniem rozstania i rozwodu, bo nigdy nie wiesz co cię czeka i lepiej się z ręką w nocniku nie budzić. Jak tutaj czytam na Vitalii, jedna dzieci z dłużnikiem chce mieć i spłaca za niego długi, drugiej nie szanuje partner, trzeciej z tyłka zaręczyny zrobi i każe holować się przez życie, bo za delikatny na rzeczywistość... I wiecie, nie, ślub to nie tylko poruszenie serca, gadki o tym jedynym pitu pitu, to zobowiązanie, często obie strony nie są na to gotowe i potem siupryza, odszedł do innej a żona została z połową życia zmarnowanego, długiem i dziećmi.

Pasek wagi

Bo faceci w dzisiejszych czasach są porąbani, a kobietom szkoda ryzykować w młodym wieku:PP Sorry, taki żart, a jednocześnie skrót myślowy:P

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.