Temat: jak rozwiazac problem z narzeczonym ?

Witajcie ,narzeczeństwem jestesmy od pół roku a slub planujemy za 2 lata ,wydaje sie ze to duzo ale wcale nie ,zwlaszcza ze nie potrafimy sie dogadac w najprostszych rzeczach ..jestesmy młodzi -ja mam 20 lat ,on 22 jednak w dniu slubu 22 i 24 lata .. Problem polega na tym ,ze on chce slub koscielny za wszelka cene a ja chce cywilny ,nie potrafiy tego rozwiazac..jestem osoba nie wierzącą i nie wyobraza sobie poprostu tych nauk przedmałżeńskich ,spowiedzi itp. on mowi ,ze moglabym sie poswiecic bo dla niego to bardzo wazne ale czy na prawde? czy w slubie chodzi o to zeby sie poswiecac ?przeciez to ma byc tez moj dzien,ja tez chcialabym sie tego dnia czuc szczesliwa i komfortowo ... on mowi ,ze dla niego slub cywilny to nie slub ,nie wiem co mam robic bo mimo ,ze mamy duzo czasu chcielibysmy juz zaczac odkladac kase i miec jakas wizje ,gdyz nasze rodziny zbyt duzo nam nie pomoga o ile w ogole .... kolejna sprawa to kwestia wesela .. ja nie chce ze wzgledu na to ,ze zdobyc 40 000 zł na wesele dla 100 zł to dla nas strasznie trudne i duzo wyrzeczen ..ostatnio nam sie nie przelewa i odkladanie wiekszych sum wiazalo by sie z wyrzeczeniem sie wszystkiego z wyjatkiem jedzenia i najpotrzebniejszych rzeczy .. ja uwazam ,ze jezeli on chce robic wesele to w takim razie nasi rodzice powinni nam pomoc co jest malo realne ..moja matka mieszka we Włoszech od zawsze,nie mamy dobrrego ani czestego kontaktu,ojciec nie zyje ... wiem ,ze matka mnie kocha po swojemu i gdybym ja uprzedzila i poprosila dorzucila by mi pewnie cos ,mysle ze 5-10 tysiecy,nie wiem ale on z gory powiedzial ,ze na jego rodzicow liczyc nie mozna wiec z czego on chce zrobic to wesele ? Ja bardzo nie przepadam za jego rodzina ,on mojej matki w ogole nie zna nie chce zadnego wesela ani nawet spotkania z rodzina ...marzy mi sie slub w górach,tylko my i swiadkowie ,pozniej sesja fotograficzna na tle gór (ewentualnie morza,slub nad morzem tez wchodzi w gre ) poczestunek w hotelu dla swiadków i dluga i piekna podroz poslubna ... chce poprostu spiac tylek i odlozyc jak najwiecej kasy ale zamiast wesela chcialabym piekna podroz poslubna ,on tez chce podroz w piekne miejsce ale nie chce kameralnego slubu ,w gre wchodzi tylko slub koscielny ....jak dojsc do kopromisu ? slub i obiad dla najblizszych z mojej strony nie wchodzi w gre ,moze to troche egoistyczne ale to ma byc nasz dzien ,meczylabym sie na takim obiedzie ,nasze rodziny sa zupelnie inne ,nie znaja sie i jestem pewna ze nie mialy by tematow do rozmow ,zreszta ja po slubie chcialabym sie nacieszyc mezem a nie sie meczyc na obiadku ktory bedzie niewypalem..albo duze wesele albo tylko my i swiadkowie a na duze wesele nas nie stac ,tak to wyglada z mojej strony ,najgorsze jest to ,ze my juz nie potrafimy spokojnie na ten temat rozmawiac..jestesmy para od prawie 3 lat a znamy sie prawie 4 ..

A po co Wam się tak do ślubu spieszy? Skoro nawet nie potraficie się dogadać? 
Rozmawialiście na tematy trochę dalej niż sam ślub? Ile dzieci? Wychowywane w wierze, ochrzczone, szykowane do innych sakramentów czy nie? Czy chcecie, żeby jedno z Was odchowywało dzieci czy raczej przedszkole? Ja wiem, że to się wydaje odległe i "mało ważne" ale jak patrzę na małżeństwa moich znajomych, którzy w tym wieku śluby brali to wszystko jest nieobgadane, bo "jakoś to będzie" a obie strony mają całkowicie odmienne wizje dotyczące dalszego, wspólnego życia. 

Moim zdaniem powinniście się wstrzymać ze ślubem do momentu kiedy będziecie w stanie spokojnie rozmawiać na tak ważne - i czasem niewygodne - tematy. 

Zawsze istnieje opcja ślubu kościelnego bez wyznania wiary (z Twojej strony) ale... wtedy deklarujesz, że nie będziesz przeszkadzać w wychowaniu dzieci w wierze. 

wygląda to tak jakbyś ani odrobinę nie chciała mu ustąpić. musicie dojść do jakiegoś kompromisu.. nie wiem czy w kościele jest jakaś 'formuła' dla sytuacji kiedy osoba wierząca z niewierzącą chce wziąć ślub, ale w tej kwestii powinnaś się 'przemęczyć'.. dla mnie jako dla osoby wierzącej brak ślubu kościelnego to jakby brak ślubu w ogóle.. no i ten obiad dla rodziny (chociaż dla rodziców myślę, że raczej byłby na miejscu, a jego koszt to raczej jakaś symboliczna kasa..) 

Ślub kościelny wcale nie zmusza Cię do uczestnictwa w naukach przedmałżeńskich, itp. Jako osoba niewierząca w kościele wypowiadasz też tylko część przysięgi do tego momentu, gdzie zaczyna się "tak mi dopomóż Panie Boże..." Mój brat był na takim weselu, gdzie chłopak ani nie uczestniczył w przygotowaniach do ślubu kościelnego, ani nie wypowiadaj tej formułki.

i tak pewnie dziewczyny zrobie ... ale nadal pozostaje sprawa tego przyjecia ktorego poprostu nie chce z wyzej opisanych powodow ..

mechaniczna-pomarancza napisał(a):

A po co Wam się tak do ślubu spieszy? Skoro nawet nie potraficie się dogadać? Rozmawialiście na tematy trochę dalej niż sam ślub? Ile dzieci? Wychowywane w wierze, ochrzczone, szykowane do innych sakramentów czy nie? Czy chcecie, żeby jedno z Was odchowywało dzieci czy raczej przedszkole? Ja wiem, że to się wydaje odległe i "mało ważne" ale jak patrzę na małżeństwa moich znajomych, którzy w tym wieku śluby brali to wszystko jest nieobgadane, bo "jakoś to będzie" a obie strony mają całkowicie odmienne wizje dotyczące dalszego, wspólnego życia. Moim zdaniem powinniście się wstrzymać ze ślubem do momentu kiedy będziecie w stanie spokojnie rozmawiać na tak ważne - i czasem niewygodne - tematy. Zawsze istnieje opcja ślubu kościelnego bez wyznania wiary (z Twojej strony) ale... wtedy deklarujesz, że nie będziesz przeszkadzać w wychowaniu dzieci w wierze. 

tak rozmawialismy na te tematy , chcielibysmy miec dzieci ,na pewno wiecej niz 1 i juz uzgodnilismy ze doprowadzimy je do chrztu i do komuni a pozniej same zdecyduja czy chca byc osobami wierzacymi i przyjmowac inne sakramenty czy nie ..  a mysle ze czas tu nic nie zmieni bo mamy takie charaktery ze nigdy spokojnie nie bedziemy mogli o tym rozmawiac dlatego potrzeba jasnych kopromisow ..

mechaniczna-pomarańcza - Też prawda... nie możecie się dogadać w sprawie przyjęcia a co dopiero ważniejsze przyszłe decyzje.. musicie umieć iść na kompromis, by każde patrzyło na zdanie drugiego i starało się zrozumieć punkt widzenia drugiego a nie zapierać się nie bo nie, ma być tak jak ja chcę i koniec (nie mówię, że tak u Was jest oczywiście).

Jeśli chodzi o ślub kościelny to jest taka możliwość, że osoba niewierząca występuje w roli "osoby towarzyszącej". Wygląda to tak, że przysięgę małżeńską składa tylko osoba wierząca, ewentualnie osoba niewierząca też też, ale nie kończy jej słowami: "tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący... itd.". Wszystkie obrzędowości (komunia, błogosławieństwo) również sprawowane są osobie wierzącej. 

Co do "po ślubie" to sama nie wiem... Nie odbierałabym jednak narzeczonemu przyjemności spędzenia tego wyjątkowego dla Was dnia w gronie Jego rodziny. Może umówcie się, że tylko najbliższa rodzina? Choć wesela są tak specyficzne, że mimo różnic ludzie się zazwyczaj dogadują i mało gdzie sztywna ciężka atmosfera panuje przez cały czas jej trwania. Zawsze można też rozsadzić rodziny, w swoim gronie zawsze jest luźniej...

unodostress napisał(a):

wygląda to tak jakbyś ani odrobinę nie chciała mu ustąpić. musicie dojść do jakiegoś kompromisu.. nie wiem czy w kościele jest jakaś 'formuła' dla sytuacji kiedy osoba wierząca z niewierzącą chce wziąć ślub, ale w tej kwestii powinnaś się 'przemęczyć'.. dla mnie jako dla osoby wierzącej brak ślubu kościelnego to jakby brak ślubu w ogóle.. no i ten obiad dla rodziny (chociaż dla rodziców myślę, że raczej byłby na miejscu, a jego koszt to raczej jakaś symboliczna kasa..) 

chce isc na kompromisy ale to wlasnie on nie chce ustapic , nie rozumie ze ja sie nie zgadzam na male przyjecie .. ja z jego rodzina sie nienawidzimy wlasciwie ,on mojej prawie nie zna , moja rodzina nigdy w zyciu by jego rodziny nie zaakceptowala , nie bedzie milo i tego jestem pewna ,czy na prawde moj ,,najpiekniejszy dzien w zyciu " musi tak wygladac ? :((

a ja bym stawiała to tak - najpierw cywilny z małym przyjęciem a po jakimś czasie kościelny z weselem (jak już się dorobicie na to wesele)

Jesli az tak nienawidzisz kosciola, bo jest taki zly i trzeba go tepic, to nie wiaz sie z osoba wierzaca, bo taki zwiazek nie ma szans. Czym innym jest, kiedy osoba toleruje wyznanie partnera samemu niewierzac, a czym innym, kiedy na kazdym kroku pokazuje pogarde. Nie wiem po co chcecie brac slub, jesli dla niego i wiara i rodzina sa wazne, a dla Ciebie sa jakimis dzikimi wrogami... no sorry, ja bym nie chciala zeby partner tak traktowal moich bliskich czy moja wiare, nie zwiazalabym sie z taka osoba.

u mnie jest odwrotnie - to ja chce kościelny, a chłopak cywilny, ja chce wielkie przyjęcie, a on małe. Kompromis jest taki, że on zgadza się na kościelny, a ja na małą imprezę. Myślę, że u was problem jest w tym, że nie potraficie iść na kompromisy. Teraz jest to błahy problem, ale w małżeństwie znajdzie się ich więcej i co wtedy? Będzie rozwód? W związku włąśnie liczy się szczerość, rozmowa, zaufanie, no i właśnie KOMPROMISY. Niech się wypowiedzą już żonate (zamężne?) panie jak to jest, 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.