Temat: Rozterki przedślubne

Pytanie kieruję do Vitalijek zaręczonych lub zamężnych.
Czy też miałyście/macie tak, że atmosfera się trochę zagęszcza,  a każda bzdura nagle urasta do wielkich rozmarów?
Bardzo kocham swojego mężczyznę, od roku imeszkamy razem, widzieliśmy się w róznych sytuacjach, chorobach, smutkach, radościach, nerwach, stresach, pmsach, etc. ...
Wiem, że mogę na niego liczyć, pomagamy sobie w domu, staramy się dzielić obowiązkami, przy nim nawet chora i rozmemłana czuję się jak jego królowa, nie ogląda się za innymi, w łóżku jest nam dobrze. jest moim partnerem, kochankiem, przyjacielem. Pociąga mnie też fizycznie i mamy wielką tolerancję dla swoich słabości.

A mimo to, ostatnio każda najmniejsza bzdura niezmiernie mnie frustruje, stresuje, zaczynam myśleć, czy to na pewno ma sens...
Ślub to dla mnie bardzo ważny krok i wielkie wydarzenie, a nie tylko papierek.
Chciałam zapytać o Wasze przeżycie w tym temacie.

sacria, przykro mi, że tak zostałaś nagle zupełenie sama, słomiana wdowa. mam  nadzieję, że się Wam ułoży na dobre w końcu.

tak, tak, ja mam też czasem ochotę go udusić i wybić z głowy te głupoty, zwłaszcza, że dla niego moje pretensje to zwykłe wyżywanie się lub atakowanie, a dla mnie to po prostu moja frustracja.
ja do wszystkiego podchodziłam raczej spokojna, byłam pewna, że to ten jedyny i wszystko było dopięte na ostatni guzik...pozostała przysięga i dobra zabawa
Też przeczytałam wpis w pamiętniku i moim zdaniem jego zachowanie jest zastanawiające. Myślę,że przydałaby się tutaj poważna rozmowa na temat tego, jak każde z Was postrzega sprawy FUNDAMENTALNE :/
rozterki miałam przez ostatni rok. teraz ten czas już minął i mogłabym za niego wyjść choćby jutro - chyba, haha ;)
Pasek wagi
Ja nie miałam rozterek i wątpliwości
u mnie też nie jest z tym zbyt dobrze.. ślub za pół roku, dużo przygotowań jeszcze przed nami. Ostatnio znajomi zaczęli się mną 'przejmować' i wypytywać czy jestem pewna, czy nie za wcześnie (mam 21 lat), że sobie życie zmarnuję bo już pewnie nigdzie nie wyjdę, od razu się w pieluchy wpakuję itd. Gdyby to ktoś obcy mi to wypominał to pewnie bym przyjęła do wiadomości i dalej robiła swoje, ale że to dobrzy znajomi to czuję się coraz bardziej niepewnie, tak jakbym robiła coś złego wychodząc za mąż.. przez ich gadanie non stop skupiam się na wadach mojego narzeczonego, do których zdążyłam się przyzwyczaić i które mi wcześniej nie przeszkadzały. Tak strasznie mnie to irytuje :o

e tam, dziewczyny! wrzućcie na luz! Ja też miałam mega-stres przedślubny. Zaręczyliśmy się w lipcu i od tego czasu zaczęliśmy przygotowania. Przez pierwsze 2 miesiące nie mogłam wytrzymać napięcia,bałam się (nie wiem czego!) do tego stopnia, że aż mnie w gardle ściskało... Potem się zastanowiłam o co chodzi? stresowałam się tym, że może impreza się nie uda, może nie zdążymy i może jednak to nie ten...Odpuściłam sobie to myślenie, przeszłam do czynów. Zamieszkaliśmy razem, zorganizowaliśmy wszystko co jest nam potrzebne na weselu, pieniądze też się znalazły. Do wesela pozostało ponad 6 miesięcy a ja jestem spokojna. To będzie nasz wyjątkowy dzień i głęboko wierzę w to że ten Jedyny. Wy też wrzućcie na luz:) Ślub to nie koniec życia,  to początek czegoś pięknego. Na razie wierzzę w to co piszę:) Jeśli się mylę, wyjdzie w praniu. Na zapas nie ma się co przejmować (od zamartwiania się robią się zmarszczki, a kto chciałby być pomarszczoną panną młodą?:)
Ja też czasem tak mam, alr to chyba dlatego, że stres wychodzi...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.