Temat: Rozterki przedślubne

Pytanie kieruję do Vitalijek zaręczonych lub zamężnych.
Czy też miałyście/macie tak, że atmosfera się trochę zagęszcza,  a każda bzdura nagle urasta do wielkich rozmarów?
Bardzo kocham swojego mężczyznę, od roku imeszkamy razem, widzieliśmy się w róznych sytuacjach, chorobach, smutkach, radościach, nerwach, stresach, pmsach, etc. ...
Wiem, że mogę na niego liczyć, pomagamy sobie w domu, staramy się dzielić obowiązkami, przy nim nawet chora i rozmemłana czuję się jak jego królowa, nie ogląda się za innymi, w łóżku jest nam dobrze. jest moim partnerem, kochankiem, przyjacielem. Pociąga mnie też fizycznie i mamy wielką tolerancję dla swoich słabości.

A mimo to, ostatnio każda najmniejsza bzdura niezmiernie mnie frustruje, stresuje, zaczynam myśleć, czy to na pewno ma sens...
Ślub to dla mnie bardzo ważny krok i wielkie wydarzenie, a nie tylko papierek.
Chciałam zapytać o Wasze przeżycie w tym temacie.

Stres wszystko potęguje. Macie wiele na głowie, to ważny dzień, bez dwóch zdań. Znam wiele par , które przed ślubem przeżywały kryzysy z powodu nasilonego stresu, kłopotów, finansów itd.
Nie daj się zwariować :) spróbuj zacząć sie cieszyć ślubem, przyszłym mężem, a te wszystkie sprawy organizacyjne próbuj oddzielać od życia codziennego.
Może jakiś krótki wyjazd, coś co sprawi, że trochę zdystansujesz się do tego? :)
Czytałam Twoj wpis w pamiętniku Kochana, myślę, ze masz powód się denerwować, staraj sie do niego przemówić. Ja mam ślub za miesiąc, 1.03 i powiem Ci, że czasem jest róznie...ale głownie z moją psychiką nastawieniem, choć tak naprawdę nie wiele sie zmieni bo już mieszkamy ponad 2 lata razem, piąty rok leci, dziecko jest,mieszkanie jest więc tak naprawde nie ma sie czego przyczepic. Mimo wszystko i mimo uczucia niezmiennego od lat czuję czasem to zagęszczenie atmosfery i napięcie, wiele razy mialam ochotę wybuchnać bo przy samych przygotowaniach idz sie czasem pozabijac, ja mam inny pogląd na coś, narzeczony inny, a jak jeszcze tesciowie dojdą ze swoim pomyslem to można podziękować:p
Staram sie trzymać nerwy na wodzy.Druga sprawa to to, ze zaczelam jakoś krytyczniej patrzec na wszystko, na cechy mojego faceta, to co kiedys mi nie przeszkadzalo teraz np mnie denerwuje bo wydaje mi sie, ze jak to ma byc TEN jedyny to powinien mnie wielbic i wszystko dla mnie robić. Wymagam wiecej, krytycznie patrze, samą mnie to męczy bo nikt nie jest ideałem...jednym słowem troche sama sobie robię nerwówke,ktora mam nadzieje pojdzie w niepamięć za miesiąc.Takze rozumiem i nie wiem co doradzić. Ja zaczęłam jeść cukierki z melisą i sluchac muzyki zeby az tyle nie analizować
Jeszcze dodam-dla mojego faceta wszystko jest oki, jest na luzie...nie stresuje sie,liczy tylko ile kasy na co poszlo.

Pasek wagi

Mandaryneczka napisał(a):

Jeszcze dodam-dla mojego faceta wszystko jest oki, jest na luzie...nie stresuje sie,liczy tylko ile kasy na co poszlo.


u nas  wsumie podobnie :P
Ale tu nawet nie chodzi jeszcze o same przygotowania przedślubne, bo takich za bardzo nie czynimy jeszcze (ślub w październiku), zaczniemy zaraz po Wielkanocy, a mieszkamy za granicą.
Mamy też swoje własne mieszkanie.
tak zwyczajnie, jego wady, które nigdy mnie nie raziły, czy coś, na co nie zwracałam za bardzo uwagi nagle urasta do wielkości Kilimandżaro...
Ja wiem o czym piszesz. Ja wspomniałam o tych przygotowaniach bo u nas jest już po i też przy tym szło się spiąć niestety.Liczenie funduszy, organizja co ma być jak, choć ja nie z takich co sali szukają pół roku, jestem raczej zdystansowana ale swoje zdanie miałam i narzeczony też i trzeba było kompromis zawrzeć.
A jeśli chodzi o wady partnera to ja tego doświadczam. Jakieś braki w relacji rosną mi teraz w oczach. Wydaje mi sie, ze jak teraz ich nie naprostuje to bedzie tylko gorzej. Do tej pory zylam na luzie a teraz zaczynam kalkulowac i analizować związek wzdluz i wszerz ale u mnie to juz chyba apogeum było...jakiś czas temu, teraz już jest wszystko blisko i powoli odzyskuje spokój i swój dawny dystansik. Co ma być to bedzie, najwyzej sie rozwiodę ( nie no zart:)).Mysle, ze wszystko wynika z tego, ze chcemy aby bylo perfekcyjnie a tak się nie da.
Pasek wagi
Niestety- miałam tak samo. Zastanawiałam się, czy nie zwieję w ostatniej chwili:P
My takie mądrale, a ciekawe, czy oni tak samo myślą...
Masz rację, Mandaryneczka "Wydaje mi sie, ze jak teraz ich nie naprostuje to bedzie tylko gorzej. Do tej pory zylam na luzie a teraz zaczynam kalkulowac i analizować związek wzdluz i wszerz" to dokładnie mój aktualny stan. U Was jest jeszcze dziecko, u nas póki co nie.
Ja na razie nie przeżywam takich dylematów, ale kto wie...czas pokaże. My też mieszkamy ze sobą rok i rok jesteśmy zaręczeni (staż w sumie 9-letni).
Inna sprawa to kwestia charakteru i temperamentu. Mnie ciężko czymkolwiek wyprowadzić z równowagi. 

Życzę powodzenia i okiełznania niepewności oraz złych myśli. Trzymaj się ciepło.
Pasek wagi

patasola napisał(a):

My takie mądrale, a ciekawe, czy oni tak samo myślą...Masz rację, Mandaryneczka "Wydaje mi sie, ze jak teraz ich nie naprostuje to bedzie tylko gorzej. Do tej pory zylam na luzie a teraz zaczynam kalkulowac i analizować związek wzdluz i wszerz" to dokładnie mój aktualny stan. U Was jest jeszcze dziecko, u nas póki co nie.


Analizujesz, bo wiesz, że to decyzja od której teoretycznie już nie ma odwrotu.
Mój był strasznie niedojrzały i generalnie miałam bardzo dużo wątpliwości i czułam się zestresowana jak przed maturą na myśl o ślubie- aż mnie skręcało (poważnie!)
Wczoraj minęło nam 9 lat związku, mieszkaliśmy ze sobą 5 lat, jesteśmy prawie 7 miesięcy po ślubie i niestety wszystko zwaliło się, bo wyjechał zagranicę (na 2 miesiące w okresie wakacyjnym, żeby dorobić), ale wyszło tak, że dostał propozycję pracy i tam został, a mi nie śpieszy się z wyjazdem. Więc nawet nie umiem ocenić, jak patrzę na niego i jego wady po ślubie, bo od ślubu... w sumie widzimy się 4 dni w miesiącu:P Ale jeśli chodzi o pracę, odpowiedzialność, zdolność utrzymania rodziny- tutaj poszło na plus.
Chyba każda ma z nas takie rozterki i wątpliwości. Normalka ale myślę to minie. Do wad też można się przyzwyczaić i tolerować - nawet tych największych. Mój mąż też nie jest idealny i nie raz mam ochotę go udusić ze złości, ale kocham go bardzo i uważam że nie zamieniła bym go na żadnego innego. Jest dla mnie wielkim wsparciem i mega mnie kręci fizycznie. 
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.