- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
6 listopada 2010, 11:20
Jak w tytule. A do tego slub z obcokrajowcem. Ktoras ma jakies doswiadczenie w tym temacie? Nawet nie wiemy od czego zaczac i poki co oboje z moim jestesmy tym na tyle przerazeni, ze chyba pozostanie nam Vegas
- Dołączył: 2010-12-09
- Miasto: Se
- Liczba postów: 2182
15 marca 2011, 21:09
dokladnie tak jak ja. Ja tylko suknie sobie wybralam, reszte rodzice- sale, dja, kamerzyste, fotografa, itp.itd, no ale co zrobic.
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
15 marca 2011, 22:10
Bylismy zobaczyc sale (siostra wyszukala i najpierw sama pojechala zobaczyc), jak zaplacilismy depozyt to od razu zaklepalismy fotografa. Papiery w Polsce zalatwiaja moi rodzice, a my tu zrobilismy kurs przedmalzenski i podpiszemy protokol-bedzie o tyle latwiej, ze nie trzeba bedzie tlumaczyc dokumentow, bo sa dwujezyczne, a luby nie mowi po polsku. Rodzice tez kupuja wodke, bo reszte kupujemy w lokalu. Zaproszenia i suknie wybralam przez internet, ale jeszcze nie zakupione. Wszystko zrobie w maju jak tam pojade na 3 dni, do tego mam w planie probny makijaz, fryzure i zamowic dekoracje i samochod. Przy okazji menu omowie z wlascicielem. Ale ja jestem malo wybredna, wiec idzie jak z platka
. Pozniej w lipcu oboje jedziemy do USC papiery podpisac, a najpierw jeszcze wyslemy do Polski przysiegle tlumaczyc papiery mojego (bo taniej) Przy okazji zrobie poprawki do sukni i moj garnitur kupi. I tyle. Pozniej tylko tydzien przed weselem przyjedziemy do Polski i zadbamy o szczegoly.
Czy to tylko taka jestem czy naprawde nie ma az tak duzo roboty?
Jedyne czego sie obawiam, to to, ze cos sknoce z papierami, nie zaniose na czas itp.
- Dołączył: 2007-11-01
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 37828
15 marca 2011, 22:28
dużo zależy jak się człowiek do tego nastawi - ja bym chciała wszystko już i tylko takie jak ja chcę, więc się denerwuję :(
mój P za to ma olewczy charakter i uważa że mamy jeszcze dużo czasu...
na szczęście mamy już dużo załatwione - sala, kościół, zespół
teraz polujemy na fotografa i kamerzystę - na szczęście mamy parę namiarów i mają wolne terminy, więc nie powinno być z tym źle
suknie będę wybierać pod koniec marca jak będę w PL
zaproszenia i obrączki potencjalnie wybrane (z netu, jak będę w PL to zobaczę je na żywo)
pojedziemy pewnie samochodem znajomych
z kwiatami, tortem, garniturem dla młodego, wódką itp nie powinno być problemu, więc tym się nie stresuję
martwi mnie to, że nie umiemy za bardzo tańczyć, jeszcze nie ćwiczymy i nawet piosenki na 1 taniec nie mamy jeszcze wybranej
druga obawa to to, że będę źle wyglądać w sukni (tj grubo)
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
15 marca 2011, 23:06
My tez nie umiemy tanczyc, ale na szczescie nie bedzie kamerzysty tylko fotograf.
A powracajac do tematu, to caly moj tegoroczny urlop zuzyty jest na sprawy zwiazane z weselem wiec podroz poslubna chyba bedzie musiala poczekac do nastepnego roku
- Dołączył: 2007-11-01
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 37828
15 marca 2011, 23:33
właśnie ja też mam problem z urlopem
mam 5 tyg urlopu, licząc od 6 kwietnia do 6 kwietnia następnego roku (rok podatkowy w UK)
dobrze że marcowy wyjazd jeszcze będę mieć ze starego roku
ale potem wesele i cała papierologia przed (mam nadzieję, że tylko raz będę musiała przed wrześniowym ślubem pojechać)
w czerwcu 2 koledzy P mają wesele (i to w odstępie 3 tyg) więc na 99% pojedzie sam - jakby było w lipcu to jeszcze można by było połączyć ze sprawami w USC
w lipcu moja kuzynka bierze ślub - na szczęście dalsza i pewnie nie pojedziemy, chyba że sama pojadę i połączę z przymiarką sukni itp
we wrześniu nasze wesele - pewnie na jakieś 10 dni pojedziemy
w październiku wesele kuzynki P i tu mu zależy żebym pojechała, więc taki mam plan :)
do tego chciałabym miesiąc miodowy mieć i nie wiem jak ja to wszystko pogodzę
chyba, że będę na 3 dni do PL latać :( coś finansowo może być ciężko w tym roku, na szczęście mamy oszczędności :)
17 marca 2011, 11:20
Ale wy jestescie zorganizowane...
Ja narazie nie mam nic, haha, ale od maja zaczyna sie zalatwianie - ogladamy sale i jedna musimy wybrac, slubu koscielnego nie bierzemy, wiec przynajmniej to u mnie odpada. Papierkowej roboty mamy wiec o wiele mniej, ale... Jak to jest z przysiega, jesli partner po polsku ani mru mru? Trzeba miec tlumacza? Wiem ze dokumenty trzeba przetlumaczyc, ale co z sama ceremonia?
Kurcze, czasem naprawde mam ochote poleciec do Vegas. A jesli o urlopy chodzi, to mamy to samo
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
17 marca 2011, 12:07
Jesli partner po polsku ani mru mru to w urzedzie musisz miec tlumacza przysieglego. Chyba ze w Twoim urzedzie mowia w jego jezyku. W kosciele chyba jest podobne, ale na nasze szczescie ksieza sa mlodzi i wyedukowani w parafii moich rodzicow i WSZYSCY mowia po angielsku wiec slub bedzie w dwoch jezykach
17 marca 2011, 13:24
No to mam nadzieje ze w USC beda po angielsku mowic. Jak nie, to tlumacza bede szukac... W ogole to marzy mi sie slub w plenerze, wydaje mi sie ze bedzie o to wojna, bo polskie USC nie sa temu zbyt przyjazne... Jakbym miala malo zalatwiania
A co z noclegiem gosci? Oplacasz hotel, czy sami placa? Ja chcialam placic za calosc, ale D. mnie od tego odciagnal - jego rodzina byla na slubie w Niemczech, gdzie musieli sami zapewnic transport, hotel i alkohol na imprezie. Nikomu to nie przeszkadzalo, dlatego oplacimy czesc pobytu najblizszej rodzinie, zapewniamy caly transport (z lotniska do hotelu, na wesele i z wesela i spowrotem na lotnisko), o alkoholu i jedzieniu nie wspominajac.