- Dołączył: 2013-10-19
- Miasto: Nowy Sącz
- Liczba postów: 260
26 października 2013, 20:45
Hejjj ! :))
Jak wyżej-co sądzicie o facetach,którzy nie chcą ślubu????:)
To pytanie nie dotyczy mnie,bo jakoś z tym problemu nie miałam,ale bardziej chodzi mi o siostrę...
Ma 26 lat,z narzeczonym jest w 7 letnim związku,ona bardzo chce wyjść za mąż,mówi mu czasami o tym
w sposób delikatny by go zbytnio nie wystraszyć,natomiast on ciągle mówi,że nie jest gotowy ( ma 30 lat) oboje mają prace,mieszkanie,
lecz On jest negatywnie jakoś do tego nastawiony,mówi ją że kocha,czasami coś tam planuje mówiąc,że moga liste gości zrobić,a po 2 dniach zapomina i nic z tym nie robi,jak już to obiecuje a nie spełnia tego,siostra jest zawiedziona na Nim,lecz mu tego nie mówi,widzę,że jest smutna i jest jej przykro.
Co sądzicie o takich facetach ??
Podkreślam,że są zaręczeni
Edytowany przez Ovatena 26 października 2013, 21:57
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
27 października 2013, 00:00
Salemka napisał(a):
Co sądzę... No nie najlepiej.Wszystko rozumiem, ale kurde... 30 lat i ciągle nie jest gotowy na deklarację? 7 lat razem? Praca. Mieszkanie. No słabooo... Lubię jak facet jednak ma jaja, a nie takie nie wiadomo co... bez ikry...
Myślę podobnie! Kiepsko. Myślę, że siostra powinna zdobyć się na odwagę i szczerze porozmawiać. I zapytać co z tym ślubem...Bo może być tak, że on wcale nie ma zamiaru się nigdy z nią ożenić. Że ich cele się rozmijają i być może traci tylko czas.
Przejrzyj tę książkę-coś mi się wydaje, że był tam opisany podobny problem.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
27 października 2013, 00:02
beatrx napisał(a):
jest 7 lat w związku i facetowi delikatnie mówi o ślubie, zeby go nie wystraszyć?o.O to ile tak zamierza się z nim bawić? jak dla mnie to powinna sprawę postawić jasno i wprost o tym pogadać, a nie chodzić wokół niego na paluszkach i czas marnować. jak facet ślubu nie chce w ogóle, a ma do tego pełne prawo, to niech się określi teraz i niech każde idzie w swoją stronę.
nic dodać, nic ująć.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
27 października 2013, 00:18
Rozdział 7 w tej książce...nie zależy mu na Tobie, gdy nie chce się z tobą ożenić.
"Nie j e s t e m gotowy. To najczęściej używana wymówka na
świecie, ale zawsze się sprawdza. Kobiety uwielbiają czekać, aż męż-
czyźni uznają, że są gotowi. Chyba im się to podoba, bo robią to tak
często. Co za ironia, w końcu to one stanowią tę część ludzkości, której
biologiczny zegar podobno tyka. Wszyscy znamy jakąś parę, która jest
razem od pięciu... ośmiu lat i nadal nie są małżeństwem. Wiemy, że
takim ludziom nigdy się ostatecznie nie udaje. Może więc przestaniesz
czekać i zaczniesz szukać faceta, który nie może się doczekać, by się w
tobie zakochać. "
..."Czy to taki wielki, straszny wstyd? Przecież nie ma nic złego w tym,
że się pragnie ślubu. Jak najbardziej można zapytać kogoś, czy widzi
siebie w małżeństwie albo konkretnie w małżeństwie z tobą...
PS: Nie marnuj czasu, ofiarowując serce facetowi, który postępuje
tak, że masz wątpliwości we wszystkim, co wiąże się z jego uczuciami
do ciebie."
- Dołączył: 2012-01-29
- Miasto: Irlandia Północna
- Liczba postów: 1815
27 października 2013, 02:03
Hmm... a ja jako facet myślę, że za dużo kobiet, zresztą nie tylko kobiet kojarzy małżeństwo z miłością, są małżestwa, w których partnerzy się zdradzają, wynikają przykre sytuacje, ranione są dzieci i sporo innych osób dookoła...a potem więcej problemów, rozwód, sprawa w sądzie, załatwianie papierów, sprawy życiowe toczą się różnie, małżeństwo to tylko podpisany świstek i kawałek żelastwa na palcu, prawdziwa miłość nie jest definiowana przez jakiekolwiek prawo, czy to zwykłe, czy kościelne. W Polsce niestety tak się przyjęło, że ślub musi być, bo łatwiej o kredyt, w normalnych krajach wystarczy być w związku partnerskim, zadeklarować bycie razem z daną osobą i to wszystko, bo nie wiąże nas papierek razem, ale uczucie...
- Dołączył: 2012-01-30
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 8220
27 października 2013, 06:12
chris1986 napisał(a):
Hmm... a ja jako facet myślę, że za dużo kobiet, zresztą nie tylko kobiet kojarzy małżeństwo z miłością, są małżestwa, w których partnerzy się zdradzają, wynikają przykre sytuacje, ranione są dzieci i sporo innych osób dookoła...a potem więcej problemów, rozwód, sprawa w sądzie, załatwianie papierów, sprawy życiowe toczą się różnie, małżeństwo to tylko podpisany świstek i kawałek żelastwa na palcu, prawdziwa miłość nie jest definiowana przez jakiekolwiek prawo, czy to zwykłe, czy kościelne. W Polsce niestety tak się przyjęło, że ślub musi być, bo łatwiej o kredyt, w normalnych krajach wystarczy być w związku partnerskim, zadeklarować bycie razem z daną osobą i to wszystko, bo nie wiąże nas papierek razem, ale uczucie...
To jest właśnie pójście na łatwiznę... Ludzie żyją byle jak, bo myśląc o ślubie już deliberują o tym, że z rozstaniem się będzie więcej problemów, bo rozwód itp . Ślub - nie.. bo to papierek i żelastwo, dzieci - nie... bo samorealizacja. Możnaby pomyśleć, ruszyło pokolenie wybitnych jednostek, a prawda jest taka, że z jakiegoś powodu we wszystkich dupach gości leń, a w sercach egoizm i tchórzostwo. Byleby nie podejmować ważnych decyzji i byleby tylko się za bardzo nie poświęcić i nie ryzykować...
Edytowany przez Kingyo 27 października 2013, 06:13
- Dołączył: 2010-03-26
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 281
27 października 2013, 07:45
Ja z moim mężem chodzilam 8lat i zareczona bylam 4i tez chyba myslal ze bedziemy chodzić wieki Ale wkoncu zaczelam dopytywac czy cos z tym robimy i wogole i tez raz gadal ze tak a potem temat urywal sie wkoncu dalam ultimatum albo slub albo sie rozchodzimy i na nowo każdy uklada sobie życie wkoncu mial 30ja 25 ja juz o dziecku myslalam... No i byl wspanialy slub zarabiste wesele mieszkanie i dzidzius :-) i nie narzeka
27 października 2013, 07:56
Kingyo napisał(a):
chris1986 napisał(a):
Hmm... a ja jako facet myślę, że za dużo kobiet, zresztą nie tylko kobiet kojarzy małżeństwo z miłością, są małżestwa, w których partnerzy się zdradzają, wynikają przykre sytuacje, ranione są dzieci i sporo innych osób dookoła...a potem więcej problemów, rozwód, sprawa w sądzie, załatwianie papierów, sprawy życiowe toczą się różnie, małżeństwo to tylko podpisany świstek i kawałek żelastwa na palcu, prawdziwa miłość nie jest definiowana przez jakiekolwiek prawo, czy to zwykłe, czy kościelne. W Polsce niestety tak się przyjęło, że ślub musi być, bo łatwiej o kredyt, w normalnych krajach wystarczy być w związku partnerskim, zadeklarować bycie razem z daną osobą i to wszystko, bo nie wiąże nas papierek razem, ale uczucie...
To jest właśnie pójście na łatwiznę... Ludzie żyją byle jak, bo myśląc o ślubie już deliberują o tym, że z rozstaniem się będzie więcej problemów, bo rozwód itp . Ślub - nie.. bo to papierek i żelastwo, dzieci - nie... bo samorealizacja. Możnaby pomyśleć, ruszyło pokolenie wybitnych jednostek, a prawda jest taka, że z jakiegoś powodu we wszystkich dupach gości leń, a w sercach egoizm i tchórzostwo. Byleby nie podejmować ważnych decyzji i byleby tylko się za bardzo nie poświęcić i nie ryzykować...
Ja dodam tylko, że jeżeli komuś małżeństwo kojarzy się tylko i wyłącznie z papierkiem ułatwiającym wzięcie kredytu i "kawałkiem żelastwa" na palcu, to niech rzeczywiście nie bierze ślubu, bo później kończy się to rozwodem albo co gorsza tym, że ludzie zostają z sobą, ale tak naprawdę żyją obok siebie jak obce osoby.
A tak poza tym, co w tym dziwnego, że wiele osób kojarzy małżeństwo z miłością?
- Dołączył: 2012-01-11
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 266
27 października 2013, 08:18
Hm ślub i formalizacja związku jest raczej dla niego dobra , pozwala go uodpornić na większe trzęsienia ziemi ,a facet który nie chce ślubu hmm nie ma poważnego podejścia do związku , obawia się że jak się coś zepsuje będzie musiał coś oddać , czymś się podzielić że jak pozna laskę z bardziej rozłożystymi nogami pozbycie się starej znanej nudnej będzie po prostu trudne , wykręty w stylu nie jestem gotowy można śmiało zinterpretować jak nie jestem pewny czy chcę z Tobą być , a babskie tłumaczenie sobie że on jest taki delikatny i czekanie na to co pewnie nigdy nie nastąpi jest bez sensu , moja mądra siostra była zakochana w takim właśnie kolesiu który nie chciał być sam bo w końcu praczka sprzątaczka i kucharka a z drugiej strony temat ślubu dzieci i przyszłości był strasznie toksyczny poradziłem jej by go zwyczajnie kopnęła w dupę , zrobiła to był płacz szloch i pretensje a po 2 latach od tego momentu ma normalnego faceta z planami na przyszłość bierze ślub 30.08.2014 już wsio ma załatwione i jest mi wdzięczna . Dziewczyny ktoś musi mieć jaja w związku a zadawanie się z pedałami którzy nic nie potrafią zaplanować teraz ?? A co będzie potem ?? Niech spada do mamusi ... :)
- Dołączył: 2013-03-06
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 25973
27 października 2013, 08:34
ale nie kazdy chce brac slub i slub utozsamia z wielka miloscia. a w naszym chorym kraju jest tak ze jak jestes 5 lat z kims to musisz sie chajtac, miec dzieci, wcale nie. to kobiety ktore sie naogladaja glupich seriali dopowiadaja sobie ze je facet nie kocha bo nie kupil brylanta. szczerze to wole byc wolna jak mezatka ale jesli zdecydujemy sie na slub to wlasnie na podpisanie papierka na spadek, kredyt, szpital itd
akurat w tym ostatnim to partnera upowazniam do mojej karty chorobowej.
27 października 2013, 08:46
znam mniej więcej taki sam przypadek jak Twoja siostra. 6 lat razem, zaręczeni, mieszkają razem od 4 lat, ona nalega na ślub i dziecko, on nie jest na to gotowy. Rozumiem obie strony. Ona chce się już ustabilizować, co jest naturalnym po tylu latach bycia razem, a on pewnie boi się ograniczenia wolności.
W sumie podobnie było w moim związku, tylko, że byliśmy razem 3,5 roku i to ja byłam tą stroną, która się broniła przed pierścionkami, ślubem itd. Powodem była chora zazdrość i ograniczanie mojej wolności przez tą drugą stronę. Im bardziej byłam ograniczana tym bardziej się broniłam. Niestety nie przetrwaliśmy razem. Każdy ma prawo do wolności, do własnego zdania, ale szczera, spokojna rozmowa nigdy nie zaszkodzi.