10 października 2013, 12:36
Czesc kochane,
Te z Was, ktore wyszly za obcokrajowcow...
Jak wygladalo Wasze wesele? Obie rodziny bawily sie razem pomimo barier jezykowych? Co z prowadzacym wesele, jaki jezyk wybralyscie? Ktory kraj wybralyscie i jak goscie sie tam dostali?
Takie w sumie na przyszlosc pytanie, bo myslalam sama nad tym ostatnio. Moja rodzina nie mowi po angielsku ani jezyku mojego partnera i oczywiscie vice versa :)
Zapraszam goraco do dyskusji!
10 października 2013, 21:05
byłam gościem ostatnio na takim weselu, u kogoś z rodziny. ona Polka, on Chorwat, komunikują się po angielsku. pobrali się w Polsce, wesele było mieszane (polsko-chorwackie), ślub był odprawiony po polsku, tylko kazanie było polsko-angielskie i potem takie "pożegnanie" przez księdza. świadkowie byli Chorwatami, więc nie za dużo rozumieli co się dzieje, tak samo pan młody ;) było śmiesznie ;) Goście przylecieli samolotem, na miejscu mieli rezerwację w hotelu, w którym odbywało się przyjęcie weselne.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
10 października 2013, 21:14
Związek z obcokrajowcem może się wydawać czymś interesującym, jednak są plusy i minusy.
Mój mąż na przykład jest pół Francuzem, pół Włochem. O ile kulturowo i mentalnie Włosi są bliżsi Polakom, to Francuzi już nie. Są między nami różnice kulturowe i przez to konflikty, chociażby takie jak odmienna obyczajowość jeśli chodzi o posiłki. Mąż na śniadanie nic nie je..ewentualnie kawka i słodki rogalik z czekoladą, ja jem musli. W południe on już coś konkretniejszego, typu sałata, potem coś do tego, ja chcę zjeść prawdziwy, normalny obiad czyli schabowy, albo zupę jakąś (Francuzi zup nie jedzą). Za to na wieczór obywatele Francji jedzą sporo, opychają się koło 20-21h, gdy ja już nie jestem w stanie jeść. To są banalne kwestie odżywiania, a nas jednak poróżniły..
Inne kwestie - odmienne podejście do wychowania dziecka. Francuzi się tak nie roztkiwiają nad niemowlęciem, dziecko śpi samo w pokoju już trzeciego dnia od przyjazdu ze szpitala. Jak płacze, to matka francuska nie docieka dlaczego, po prostu zajmuje się sobą. wiecie jakie są matki Polki - z byle katarkiem leci się do lekarza...Ogólnie zupełnie, ale to zupełnie inne podejście.
Relacja nasza polsko-francuska jest/bywa trudna. do tego stopnia, że czasem korzystamy z psychologa rodzinnego, który nam nawzajem tłumaczy przyczyny różnorakich problemów i konfliktów...Wiele z nich wynika z odmiennej mentalności. teraz widzą coraz bardziej jak jesteśmy różni i takie szare życie jest dosyć skomplikowane.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
10 października 2013, 21:24
inne różnice - różne podejście do świąt np Bożego Narodzenia. W rodzinie mojego męża się nie obchodziło nigdy. nie było choinki, ani kolacji wigilijnej. Teściowie to ateiści i po prostu jak większość Francuzów, 24 grudnia pracują normalnie i potem idą spać. Brakuje mi tu takich pachnących, kolorowych i tradycyjnych świąt. Już to powoli zmieniam, ale i tak mąż do końca nie czuje klimatu, podobnie teściowie, którzy byli rok temu na wigilii, ale nie wiedzieli co robić, zamiast połamać się opłatkiem na sam początek, to oni wręczyli prezenty. Zresztą prezenty na Święta daje się tu bardzo skromne, zazwyczaj jest to paczka herbaty, albo kalendarz, albo pudełko czekoladek. moja teściowa co roku daje nam perfumy..
mogłabym dużo pisać o odmiennej obyczajowości. A ile nieporozumień takich mentalnych np na linii teściowie i ja...dużo czasu mi zajęło zrozumienie wielu sytuacji..wiadomo, że Polacy są bardzo gościnni. Jak jest coś podane na stole, to jest po to, żeby zjeść. Jakieś było moje zdziwienie, jak teściowa postawiła raz kolorowe ciasteczka i gdy sięgnęłam po trzecie, to zrobiła taką minę jakby chciała mnie zabić i po prostu wzięła je ze stołu i schowała do szafy. To nie ona okAzała się bez kultury (co przez długi czas myślałam, a sytuacje wielokrotnie się powtarzały z innym jedzeniem), tylko ja okazałam się bez manier. Bo nie wypada przyjść na gościnę i wyjeść wszystkie ciasteczka i mieć taki niepocamowany apetyt. Francuz zje góra dwa, bo raz, że uważa na dietę, a dwa, to jest nieeleganckie tak się nie hamować...Ech.,. długie tematy.
- Dołączył: 2009-02-11
- Miasto: Saint Lucia
- Liczba postów: 1156
10 października 2013, 22:16
Ja jestem mezatka od dwoch miesiecy :) Moj maz jest Szwedem, slub i wesele robilismy w PL, ze zwzgledu na to, ze z Polski bylo wiecej gosci i taniej :) Byli na nim tylko Szwedzi i Polacy, wiec dwa jezyki. Do tego wszyscy Szwedzi znaja angielski, moja rodzina tak troche, wiec jakos sie dogadywali :) Prowadzacy mowil wlasnie po polsku i angielsku. Bylo calkiem udanie, Szwedom podobala sie masa jedzenia i alkoholu, wspominaja do dzisiaj. Rodzina meza i znajomi Szwedzi sa ludzmi z wielkim poczuciem humoru, wiec naprawde wszystko wyszlo super :) Jesli chodzi o zabawy, to nie jestem fanka swinskich zabaw weselnych, ktore czesto pojawiaja sie na polskich weselach, wiec bylo tylko kilka, bardziej stonowanych :) Np. "kareta" :)
Do tego dodam, ze bylo nas tylko 46 - sami najblizsi, wiec nie moglo sie nie udac :) Powodzenia, autorko!
10 października 2013, 22:18
W ogole ja bylam chyba na pieciu międzynarodowych weselach i moja obserwacja jest taka - lepiej zrobic wesele według polskiej tradycji. Tylko darować sobie co bardziej prostackie zabawy z macaniem i takie tam (wesela na ktorych bylam to dwa polsko-włoskie, polsko-szwedzkie, polsko-brytyjskie i polsko-amerykańskie).
Bo Polacy po weselach w tradycji zachodniej Europy (koktajlowe przyjęcie, niewiele tańców, mało jedzena, kończy sie o polnocy itd) zawsze marudza.
Natomiast strona "zagraniczna" jest zwykle w szoku - ale raczej pozytywnym ;) widząc rozmach i szalenstwo polskch wesel.
Sama nie przepadam za polskimi weselami i takiego nie mialam, ale cudzoziemcy sie u nas naprawde dobrze bawia.
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88230
10 października 2013, 22:28
Mi się przypomniało właśnie, że na uniwersytecie robiliśmy imprezę
polish wedding, i wszystko było wedle tradycji haha, wiadomo, że cateringu nie było ale zabawy, zespół, wystrój, stroje, i wszyscy zagraniczni studenci naprawdę się rewelacyjnie bawili, a było ich tyle, że się nie mieścili. Tak mi się przypomniało po przeczytaniu tego ostatniego zdania kawakawa. Wiadomo, że było udawane (chociaż udawana para młoda pobrała się kilka miesięcy później :P), ale zabawa przednia.
I tak sobie myślę, że lepiej takie wesele zaplanować wedle jednej tradycji, a nie mieszać za bardzo. Może jakieś pojedyńcze tradycyjne elementy odnośnie tradycji partnera bądź partnerki, ale też co za dużo, to nie zdrowo.
- Dołączył: 2005-07-21
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1545
10 października 2013, 22:49
Byłam na takim weselu. Bylo w Polsce. Prowadził Dj, który mówił po polsku, ale większość tłumaczył też na angielski. Więc wesele dwujęzyczne ;)
10 października 2013, 23:52
A ja byłam w związku z Nowozelandczykiem:) Było to dwa lata temu - poznaliśmy się w USA. Ale kiedy nadszedł czas rozstania, to każde z nas wiedziało, że nic z tego nie będzie. Mamy kontakt do tej pory. W sumie, gdyby tak się stało, że bylibyśmy razem to chciałabym mieć taki ślub w Nowej Zelandii :D
Moja dalsze kuzynka wyszła za Francuza- poznaliśmy go wszyscy kilka lat wcześniej, kiedy znał tylko parę słów po polsku. Wesele było małe- właściwie tylko takie małe przyjęcie dla najbliższej rodziny, mnie tam nie było, więc nie wypowiem się, czy się ludzi dogadali:) Ale z tego co wiem, obie rodziny mają kontakt i czasem jeżdżą do siebie (Warszawa - Francja, ale nie wiem jakie miasto).
- Dołączył: 2010-08-11
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 3826
10 października 2013, 23:53
Slub koscielny byl w Polsce, natomiast cywilny u Meza;) Ogolnie to byl w dwoch jezykach:) ( z tym ze duuuzo osob umialo obydwa:) )
Czyli tak, ze zaslubiny w jezyku ktorym sie na codzien z Mezem posluguje;) A piosenki, muzyka, zabawy juz w dwoch:) Ale wyszlo super;) Nie bylo tlumaczenia, tylko bylo dwoch prowadzacych ( co obydwa mogli sie porozumiec) i kazdy z nich mial swoje zadanie;)
- Dołączył: 2010-08-11
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 3826
10 października 2013, 23:55
paulkellerman napisał(a):
ewuniczka38 napisał(a):
paulkellerman napisał(a):
Najkiplus napisał(a):
LeiaOrgana7 napisał(a):
fashionable napisał(a):
paulkellerman napisał(a):
Najkiplus napisał(a):
paulkellerman napisał(a):
murzyn?
No przecież nie biały.... Choć może tu nam się jakiś wyjątek trafił...
Zapomnij :D Dajcie mi chwile musze się się teraz śmiać przez pół godziny :D
Nie ogarniam z czego musisz się śmiać, ale w sumie często się mówi, że głupi ludzie mają większy ubaw w życiu(:
Panowie, widzę, zazdrośni, że kobiety maja większy wybór. Uczcie się języków, reprezentujcie coś sobą, to też będziecie mogli przebierać.
Języki czy podróże nie są mi obce - ale nigdy bym nie spojrzał na azjatkę czy murzynkę. Preferuję tylko białe kobiety.Imponuje mi każda Polka, która zwiąże się z białym obcokrajowcem-europejczykiem. Z ciemnym to - niestety - żadna sztuka. Niech pokaża na co ich stać i np. zwiążą się ze 100% Anglikiem (czyli białym). Co nie jest tak łatwo, he?
Dokładnie kolega opisał jak się sprawy mają. Też znam dwa jezyki obce, podróżowałem już w różne miejsca itp Ja oprócz białych kobiet preferuje jeszcze Azjatki ale jak napisałem z PL za daleko. A motyw przewodni jest taki że niech sie zgłosi tutaj CHOĆ JEDNA co poślubiła białego Europejczyka z UK, DE, czy FR choć jedna ;) Czekam aha i nie mozę byc 10 lat starszy niż Wy :)
To proszę mój maż jest Niemcem jest nie o 10 lat starszy tylko dokładnie 10 lat młodszy. Jesteśmy 4 lata po ślubie i szczęśliwi jak pierwszego dnia. Ja mam skończone 51 lat maż ma 41 lat
Przykro mi ale mężuś z ODZYSKU też sie nie liczy. Czekam dalej, licznik dopiero sie rozpędza. Ale cieszę żę jesteś szczęśliwa.
Uk, DE nie czyni kogos lepszym;)
Edytowany przez MirellaSara 10 października 2013, 23:59