4 września 2013, 11:02
Mam pytanie do Pań, które mają slub i wesele za sobą lub do tych, które juz rozważały kwestię gości :) Co prawda ja z Moim rozmawialiśmy bardzo luźno o ślubie, że będzie w przyszłości, ale nieokreślonej ;) Jedna pewna kwestia nie daje mi spokoju. Goście.
Patrząc po najbliższej rodzinie:
ON - mama, tata, dziadkowie (2), brat mamy (kawaler), brat taty z żoną (2) i 2 kuzyni z osobami towarzyszącymi (4) = 11 osób
JA - mama, tata, siostra z mężem i synem (3), siostra mamy z mężem + kuzyn z dziewczyną (4), brat mamy z żoną + kuzynka z chłopakiem (4), 3 siostry taty z mężami (6), brat taty z żoną (2) i dalej liczę łącznie, bo to dużo 9 kuzynostwa z mężami, żonami, partnerami itd. (18) = 39 osób (a nie policzyłam dzieci kuzynostwa :/)
Jak sobie radziłyście z taką dysproporcją?... Na samą myśl się wzdrygam, bo wygląda to strasznie. A wiecie, jak sie zaprasza rodzeństwo taty to głupio wybierać itd. :/
Wiem, że martwię się na zapas, ale ta myśl mnie przeraziła :P
- Dołączył: 2013-01-01
- Miasto: Weightlossland
- Liczba postów: 334
5 września 2013, 08:23
U mnie było dokładnie odwrotnie, to mój Mąż ma dużą rodzinę, z mojej strony rodziny było o wiele mniej. Ostatecznie jednak z mojej strony było więcej gości, bo mam sporo znajomych, nawet nasi wspólni znajomi są przede wszystkim z mojej strony. Jeśli chodzi o świadków to mieliśmy naszych braci, po jednym z każdej strony.
- Dołączył: 2008-05-12
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2793
5 września 2013, 10:08
wrednababa56 napisał(a):
uwazam ze powinniscie pokryc wydatki na pol. w koncu wspolnie bedziecie sie bawic i jesc, prezenty tez wspolnie, jestescie dorosli. mysle ze w tych czasach malo kto nie zna rodziny drugiej strony, przynajmniej tej najblizszej. ja nie planuje slubu ale mieszkam z partnerem i wszedzie idziemy razem na uroczystosci rodzinne a wydatki sa wspolne albo jedno drugiemu potem stawia. najczesciej spedzamy czas z rodzenstwem "tesciowej" i ich rodzicami (dziadkami partnera), a ode mnie z siostra taty ( licze tez zony/mezow i kuzynow w obu przypadkach rzecz jasna). oplatek najpierw tu a potem tam, albo wspolne stypy. a np moja ciocia sie pyta kiedy wpadniemy w swieto albo od tak. takze ja u siebie nie widze rozgraniczenia
Tu muszę się zgodzić - goście są wspólni, skoro będziecie rodziną... Nie ma co się zastanawiać nad tym, że z jednej strony będzie 10 osób, a z drugiej 50 - to nie są Twoi goście i Twojego narzeczonego osobno - tylko Wasi wspólni...
- Dołączył: 2010-06-09
- Miasto: -
- Liczba postów: 5619
5 września 2013, 12:25
Ja mam dużo mniejszą rodzinę od mojego narzeczonego i nie widzę problemu:)
22 września 2013, 21:43
swieza.pietruszka napisał(a):
CiasteczkowyPotwor1990 napisał(a):
Moim zdaniem dysproporcja nie ma tu nic do rzeczy. Ja mam ślub za kilka miesięcy, moja rodzina jest mała, narzeczonego bardzo duża. No i co? Zapraszamy wszystkich z mojej strony i wszystkich z jego, do tego naszych przyjaciół. I bardzo się z tego cieszę. :)
Wiem wiem :) Tylko nie chciałabym, żeby w tej przyszłości on się czuł jakoś gorzej, że ma mniej gości (wiem, to wpólni goście, ale rozumeisz co mam na myśli), no ale Ty masz taką sytuację i uspokoiłaś mnie :)
zupełnie Cię nie rozumiem, na moim ślubie będzie mniej gości, ale rodzinę ukochanego traktuję już jak własną więc dla mnie nie ma to znaczenia.
- Dołączył: 2013-02-05
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 37
30 września 2013, 22:32
Chyba nie ma to znaczenia, tak po prostu jest, nic nie poradzisz, że on ma mniejszą rodzinę. a tutaj: http://www.weselezklasa.pl/ są świetne ślubne porady.