- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 maja 2013, 11:54
Moja serdeczna przyjaciółka jest w trudnej sytuacji finansowej. Ostatnio do mnie zadzwoniła mówiąc, że nie będzie ich na ślubie, bo ich po prostu na to nie stać. Wiem jak jest i nie zapraszam ludzi dla kasy czy prezentów. Chciałabym, aby po prostu tam była... Mówiłam jej o tym, w sumie wkurzyłam się, powiedziałam, ze nie ma dyskusji i że jesli nie przyjdzie to w dniu swojego ślubu będę ryczeć, że jej tam nie ma... Widzę, że w dalszym ciagu się waha... W sumie boję sie, że się zapożyczy bo jej tak powiedziałam. I nie wiem co jej mogę jeszcze powiedzieć, żeby rozwiała swoje wątpliwości i po prostu przyszła... Doradzicie coś?
25 maja 2013, 11:57
25 maja 2013, 11:59
25 maja 2013, 12:00
Mam bardzo podobną sytuację, tyle, że z koleżanką, a nie przyjaciółką. Tłumaczyłam jej, że zależy mi na obecności itd itp. Ona się uparła, a w końcu obraziła, że zapraszam ją kilka razy (wtf?).Może zaproponuj przyjaciółce, że jest Ci koniecznie niezbędnie potrzebna - do ustawień dekoracji, do robienia zdjęć, do ogarniania zespołu muzycznego całą noc, bo Ty nie chcesz mieć tego na głowie... Jeśli poczuje się "zatrudniona" i niezbędna, powinna się zgodzić.
25 maja 2013, 12:01
Powiedz, ze nie wyobrażasz sobie tego dnia bez niej, że nie liczą się prezenty -tylko ludzie. Że jej obecność będzie dla Ciebie największym prezentem. Zasugeruj co by było jakby sytuacja sie odróciła, jakby on się czuła jak byś nie przyszła w tak ważnym dla niej dniu.
Dziś są takie czasy, ze wielu ludzi zapomina o największych wartościach -liczy się tylko kasa i kasa.
Edytowany przez zorza1982 25 maja 2013, 12:08
25 maja 2013, 12:07
dobry pomysł :)Mam bardzo podobną sytuację, tyle, że z koleżanką, a nie przyjaciółką. Tłumaczyłam jej, że zależy mi na obecności itd itp. Ona się uparła, a w końcu obraziła, że zapraszam ją kilka razy (wtf?).Może zaproponuj przyjaciółce, że jest Ci koniecznie niezbędnie potrzebna - do ustawień dekoracji, do robienia zdjęć, do ogarniania zespołu muzycznego całą noc, bo Ty nie chcesz mieć tego na głowie... Jeśli poczuje się "zatrudniona" i niezbędna, powinna się zgodzić.
bardzo dobry pomysl:)
Niestety pokutujacy "talerzyk" prowadzi pozniej do takich sytuacji, ze ludzie sie wstydza przyjsc, bo ich nie stac
25 maja 2013, 12:11
bardzo dobry pomysl:)Niestety pokutujacy "talerzyk" prowadzi pozniej do takich sytuacji, ze ludzie sie wstydza przyjsc, bo ich nie stacdobry pomysł :)Mam bardzo podobną sytuację, tyle, że z koleżanką, a nie przyjaciółką. Tłumaczyłam jej, że zależy mi na obecności itd itp. Ona się uparła, a w końcu obraziła, że zapraszam ją kilka razy (wtf?).Może zaproponuj przyjaciółce, że jest Ci koniecznie niezbędnie potrzebna - do ustawień dekoracji, do robienia zdjęć, do ogarniania zespołu muzycznego całą noc, bo Ty nie chcesz mieć tego na głowie... Jeśli poczuje się "zatrudniona" i niezbędna, powinna się zgodzić.
Nie mam pojęcia dlaczego ludzie muszą zwracać za ten talerzyk, przecież młodzi zapraszają gości, bo ktoś dla nich ważny a nie po to, żeby się zwróciło. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Były u mnie wszystkie przyjaciólki, choć były z biednych rodzin, do tego studentki, ale nie wyobrazałam sobie tego dnia bez nich. Jedna właśnie z powodów finansowych nie chciała przyjść, po wielu rozmowach się zgodziła i świetnie się bawiła:)
25 maja 2013, 12:12
25 maja 2013, 12:13
25 maja 2013, 12:19
a ja dopiero z vitalii dowiedziałam się, że jest w ogóle taki pogląd, żeby oddawać "za talerzyk" + coś od siebie. A ja wielokrotnie byłam na weselach, kiedy dawaliśmy dużo mniej, niż talerzyk. Każdy daje, ile może. Dla mnie też najważniejsza jest obecność.