Temat: restauracja nad jeziorem - pytania

Vitajiki, czy któraś z Was wyprawiała wesele, lub bawiła się na takim , który odbywał się w restauracji nad brzegiem jeziora? Szukam miejsce na swoją imprezę , m.in. biorę pod uwagę śliczną salę z tarasem itp. ok.200 m od brzegu jeziora z molo. Tutaj mam kilka wątpliwości, głównie to czy goście nie będą co chwile wychodzić się przewietrzać lub co gorsza w środku trwania wesela, zdecydują sie na spacer w blasku księzyca ;) Ma któraś z Was takie doświadczenia? wszystkie komentarze mile widziane :)
raz byłam i strasznie mnie komary pogryzły.
Goście wychodzą zawsze, nie byłam jeszcze na weselu, gdzie każdy siedział ciągle na sali, szczególnie w lato :)
Pomysł fajny, na pewno klimatyczny, ale tak jak koleżanka pisze- komary :)
na tamtym weselu każdy wyszedł raz i miał dosyć przez te komary. Najbardziej się oberwało palącym :)
byłam na weselu w gaju/lasku i strasznie gryzły komary, ludzie owszem wychodzi na zewnątrz bo była ładna trasa na space, ale własnie zeby się przespacerować, trochę otrzeźnwiec, nie żeby mieli gdzieś znikać ;) jedyny minues te komary.... ale w sumie to wszedzie beda, choć w tym roku ich mało.
Ja na takim bylam i mi sie podobalo, jak mialam dosyc to siedzialam z lybym przy molo na lawce. A atrakcja wesela stal sie lis i to niekoniecznie strasznie dziki ..... (z pobliskiego lasku)
Bylam na takim u mojej siostry nic mnie nie pogryzlo i na pewno wyszly fajne zdjecia :P
Ja bylam na weselu nad morzem, zaraz przy plazy, obiad byl na dworze przy pieknej scenerii, ale jak sie tance I popijawa zaczely to nikogo te widoki nie interesowaly.
Co prawda nie byłam na takim weselu, ale mój bal gimnazjalny odbył się właśnie w restauracji nad samym jeziorem, i był rewelacyjny. Możliwość przewietrzenia się i posiedzenia chwili we względnej ciszy były jednym z elementów, które obarczam odpowiedzialnością za powodzenie tej imprezy:)

Ale też faktem jest, że stado gimbusów to nie to samo co dorośli ludzie ;)
Pasek wagi
Mój ślub odbył się w restauracji przy jeziorze. Ogrodzony teren, pięknie zagospodarowany. Dla dzieciaków plac zabaw, ale taki gustowny. Przy wyjściu rozstawione stoliki i krzesła, ale takie ogrodowe. Ja miałam tam drink-bar. Powiem tak. Wystrój i wszystko super, ale zabrało mi to gości. Ponieważ to było rok temu w maju mieliśmy cudną pogodę. Ludzie zamiast tańczyć i sie bawić siedzieli na zewnątrz. Zrobili sobie garden party. Ja byłam tak wściekła, ze chyba widać po mnie było, ze zaraz wybuchnę. NIKT prawie nie tańczył. Siedzieli, pili drinki, zabawa przeniosła sie na ogród. Uciekli dopiero wieczorem kolo 22 kiedy pojawiły się pierwsze komary. Ale i tak jak wychodzili na papierosa albo drinka to szybko nie wracali.
Ja miałam ochotę ich wszystkich pozabijać, wyzywałam do orkiestry na czym świat stoi, ze to najgorsze wesele, na jakim byłam. A jak się okazało właściwie 80 % gości skomentowało, ze to było najlepsze wesele, że super miejsce, że klimat, ze jedzenie. Fakt wszystko było super, ale ja myślałam, ze skoro się nie bawili na początku to stypa a nie wesele. Ale jak już troszkę tych drinków i innych posmakowali to zaczęli się bawić.
W tym samym miejscu teraz planuję urodziny męża.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.