- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2013, 12:44
Pewnie wyskoczę teraz jak Filip z konopi z tym tematem, ale co tam Jestem z moim mężczyzną już prawie 7 lat. Często rozmawiamy o ślubie, przyszłości. Co prawda pierścionka jeszcze nie mam, ale plany są
Ogólnie na ewentualne wesele będziemy musieli wyłożyć sami. Domyślam się, że koszty będą ogromne. Z tego powodu oraz z powodu sytuacji rodzinnej (konflikt między rodzinami jego rodziców, którzy są po rozwodzie)narodziła się myśl skromnego ślubu z jakimś obiadem tylko dla najbliższych. No tak, tylko zapraszając nawet tylko najbliższych nie uniknie się spotkania skłóconych rodzin.... Macie na to jakiś dobry patent, żeby obyło się bez awantur? Nie chciałabym, żeby ktokolwiek poczuł się urażony, że nie został zaproszony lub że został i była nie miła atmosfera (wiecie o co chodzi).
Inna strona całej sytuacji jest taka, że wczoraj wpadła mi do głowy myśl, żebyśmy wyjechali w góry do jakiegoś małego kościółka i potem obiad w góralskiej chatce dla bliskich. Nie ukrywam, że bardzo mi się ta myśl spodobała potem była myśl, że może jakieś małe przyjęcie (tak do 50 osób góra!) z góralską kapelą... A może któraś z Was brała ślub w tym klimacie? Co myślicie?
6 maja 2013, 12:47
6 maja 2013, 12:49
50 osob w gorach, z noclegiem, to to samo co 300 na miejscu kosztowo.
Jak chcecie uniknac skłóconej rodziny, to weźcie ślub na Jamajce. Tylko we dwoje.
6 maja 2013, 12:51
Edytowany przez justyna1989k 6 maja 2013, 12:52
6 maja 2013, 12:55
6 maja 2013, 13:02
Ślub w górach wydaje mi się, że drożej wyjdzie niż norlanie, chyba że znajdziecie coś taniego, wynajmniecie busa i pojedziecie wszyscy razem. Może poszukaj jakiejś remizy, czasami mozna coś wynająć od sali a nie od osoby i wychodzi znacznie taniej.
Co do skłócenia, to nic nie wymyślisz, wypada zaprosić wszystkich i co ma być to będzie. Na moim weselu było dwóch panów, którzy strasznie się nienawidzili, bałam się że popiją i będzie nieciekawie, tymczasem pogodzili się, popili razem, "wymienili się" żonami przy tańcach -więc wszystko było ok, a nawet lepiej. Nie warto zadręczać się na zapas.
6 maja 2013, 13:06
6 maja 2013, 13:09