Temat: Ile do koperty?

Idę na wesele do koleżanki ze studiów. Nie jest to jakaś bliska przyjaciółka, ale mamy dość dobry kontakt, skoro mnie przewidziała w liście gości :)
Wesele jest jednodniowe.

Zastanawiam się ile powinnam włożyć do koperty (idę z narzeczonym)?

Żeby nie było, że na koleżankę skąpię to: sukienki nie będę kupować nowej, buty mam, fryzurę i makijaż zrobię sama, chłopak też ma się w co ubrać.
Jedyny wydatek jaki musimy ponieść to dojazd (trasa około 100 km w jedną stronę, więc w sumie 200 km) + koperta, kartka + ew. kwiaty.

PS. Nie wiem ile "kosztuje" talerzyk.
PPS. Ja nie pracuję, nie mam żadnych dochodów. Koleżanka o tym wie. Mój facet pracuje, ale przecież nie mogę wymagać zeby za nas płacił...?
A ja myślę, że powinnaś dać tyle, na ile Cię stać... Nie jesteś zobowiązana do tego, żeby dawać tyle ile oni wydają na Ciebie. Jeśli oni wyprawiają wesele, to muszą się liczyć z tym, że ono się nie zwróci. Nie jesteś z rodziny, jesteś koleżanką, nie pracujesz... Przecież nie weźmiesz od rodziców 400 zł, tylko po to, żeby się zwróciło...

ps. Sama planuję wesele, ale nie zapraszam kogoś z myślą - oby mi oddali tyle ile ja za nich wyłożyłam. Robię weselę i zapraszam te osoby, bo chcę z nimi dzielić ten dzień...
Pasek wagi
daj tyle ile możesz :) sama jestem w identycznej sytuacji i planujemy kupić jakiś sprzęt do kuchni :) typu mikser itd
Aż mi się ciśnienie podnosi jak niektóre komentarze czytam, typu: daj więcej, bo będą źle patrzeć :/

Jeśli ktoś organizuje ślub, to nie po to chyba, żeby goście za niego zapłacili, tylko dlatego, żeby spędzić Ważny dzień w gronie najbliższych. I to nie goście mają płacić - ja organizuję, ja zapraszam, ja opłacam wszystko. 
Pasek wagi

slaids napisał(a):

Tylko skąd ja mam wziąć te 400-500 zł, skoro nie pracuję...? Jakieś 150-200 bym jeszcze miała z oszczędności... Ale to chyba głupota?

To czemu pytasz ile masz dać? :) 

karmell napisał(a):

slaids napisał(a):

Tylko skąd ja mam wziąć te 400-500 zł, skoro nie pracuję...? Jakieś 150-200 bym jeszcze miała z oszczędności... Ale to chyba głupota?
To czemu pytasz ile masz dać? :) 

Żeby znać zdanie innych, bo jeśli moje 200 zł będzie w złym guście to po prostu nie pójdę, żeby nie wystawiać się ostracyzm...

slaids napisał(a):

karmell napisał(a):

slaids napisał(a):

Tylko skąd ja mam wziąć te 400-500 zł, skoro nie pracuję...? Jakieś 150-200 bym jeszcze miała z oszczędności... Ale to chyba głupota?
To czemu pytasz ile masz dać? :) 
Żeby znać zdanie innych, bo jeśli moje 200 zł będzie w złym guście to po prostu nie pójdę, żeby nie wystawiać się ostracyzm...



wstyd mi za Vitalijki....


kochana daj te 200 i sobie glowy w ogole nie zawracaj, poza tym i tak panna mloda przeciez nie zajrzy od razu do koperty ;) a kopert i tak sie nie podpisuje....? no przynajmniej ja sie z tym nie spotkalam.

Sliciak napisał(a):

slaids napisał(a):

karmell napisał(a):

slaids napisał(a):

Tylko skąd ja mam wziąć te 400-500 zł, skoro nie pracuję...? Jakieś 150-200 bym jeszcze miała z oszczędności... Ale to chyba głupota?
To czemu pytasz ile masz dać? :) 
Żeby znać zdanie innych, bo jeśli moje 200 zł będzie w złym guście to po prostu nie pójdę, żeby nie wystawiać się ostracyzm...
wstyd mi za Vitalijki....kochana daj te 200 i sobie glowy w ogole nie zawracaj, poza tym i tak panna mloda przeciez nie zajrzy od razu do koperty ;) a kopert i tak sie nie podpisuje....? no przynajmniej ja sie z tym nie spotkalam.

ale pieniądze się daje do koperty w której jest też kartka z życzeniami, a kartkę się podpisuje...
dajesz prezent a nie placisz za kotleta czy ziemniaka czy suknie od diora.
Pasek wagi

ToJaMax napisał(a):

Aż mi się ciśnienie podnosi jak niektóre komentarze czytam, typu: daj więcej, bo będą źle patrzeć :/Jeśli ktoś organizuje ślub, to nie po to chyba, żeby goście za niego zapłacili, tylko dlatego, żeby spędzić Ważny dzień w gronie najbliższych. I to nie goście mają płacić - ja organizuję, ja zapraszam, ja opłacam wszystko. 


Niby "to ona zaprasza i to ona powinna płacić, mnie to nie powinno obchodzić, ile za "talerzyk"", ale już widzę te oburzone posty, gdyby panna młoda zaprosiła tylko koleżankę, bez faceta lub ewentualnych dzieci, bo jej nie stać na tyle gości ; ). Teoretycznie "zaprasza się tylko tych, których się chce", a w praktyce trzeba zaprosić więcej osób, bo głupio zaprosić kogoś bez osoby towarzyszącej lub bez dziecka albo lubianą ciotkę już tak, a mniej lubianej nie. Niby tacy straszni materialiści, powinni się cieszyć z samego przybycia, ale "nie dałabym więcej niż 150 zł bo to tylko koleżanka" tak ochoczo wymawiane tu to też nie jest przykład cieszenia się tym dniem z młodymi bez liczenia pieniędzy. Jak czytam, chłopak Autorki nie zna młodych, więc nie jest im "najbliższy". Więc myślę, że miło i w dobrym tonie byłoby zapłacić dwa razy tyle (szczególnie że zaproszonego chłopaka na to stać), ile dałaby im idąc samodzielnie. Bo nie zapraszają go dla siebie, tylko dla Autorki.

Autorko: Wyobraź sobie podobną sytuację - Ty zarabiasz 5000 zł, a Twój facet nie ma pracy i on zaprasza Cię jako osobę towarzyszącą na wesele znajomych. Gdybyś wiedziała, że za 2 osoby Twój facet może wcisnąć w kopertę tylko 150 zł, to nie chciałabyś się dołożyć?
Bo czytałam posty Vitalijek "Moja ciotka zarabia 5000 i dała mi tylko stówę", a reszta przytakiwała że to paskudne i skąpstwo. Przeanalizowałam Twoją sytuację i myślę, że powinnaś pozwolić chłopakowi się dołożyć. Bo nie chodzi o to, że za to 150 będą krzywo patrzeć. Krzywo będą patrzeć, jak się dowiedzą o jego dochodach i o tym, że mogliście bez problemu im dać o wiele więcej. Gdy ktoś naprawdę nie ma, niech nic nie daje.
Dasz tyle ile możesz, ale z drugiej strony zaproszenie dostaje się wcześniej a nie tydzień przed ślubem, więc kase jakąś dasz radę odłożyć, i nie rozumiem dlaczego głupio Ci prosić chłopaka żeby się dorzucił, przecież też jest zaproszonym gościem - razem Wam będzie łatwiej, ustalcie ile RAZEM dacie radę uzbierać - kasa do koperty i wiooooooooo na imprezę :) 


P.S Udanej zabawy życzę :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.