- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 marca 2013, 13:48
Edytowany przez slaids 21 marca 2013, 13:56
21 marca 2013, 17:34
Edytowany przez zgrzeszylam 21 marca 2013, 17:47
21 marca 2013, 17:35
21 marca 2013, 17:35
Czytałam cały temat i wiem o tym, że nie chcesz. Ale uważam też, że skoro nie lubisz tych znajomych na tyle, by "obciążyć chłopaka", aby im (skoro zaprosili na wesele, to powinniście być ich najbliższymi znajomymi) było lżej po tej bombie finansowej, to nie wiem, czy jest sens, byście się wybrali. Nawet nie chodzi o to, że "nie masz", ale o to że macie, tylko nie dacie, bo nie chcesz.Mogłaś przeczytać cały temat, wypowiadałam się w nim kilka razy, tłumacząc że ja nie chcę by narzeczony dokładał do interesu. Stać go, zarabia po 3-5 tys miesięcznie, ale mimo wszystko to wesele "z mojej strony" więc ja powinnam pokryć większość kosztów.Zeby się cieszył pozwolę mu zapłacić za benzynę, co pewnie na 200 kilometrową podróż wyjdzie z 80 zł.Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą.Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, a on sam chce je podarować tym ludziom.BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.
Edytowany przez slaids 21 marca 2013, 17:38
21 marca 2013, 17:37
często się z Tobą zgadzam ale po tej wypowiedzi to aż chcę Cię uściskać ;))Mądrze gadasz kobieto!
21 marca 2013, 17:39
A Tobie nie byłoby głupio sępić od faceta?On i tak juz wydaje na mnie jakąś stówę miesięcznie, bo ma dobre serducho i ciągle funduje jakieś pierdoły dla mnie.Czytałam cały temat i wiem o tym, że nie chcesz. Ale uważam też, że skoro nie lubisz tych znajomych na tyle, by "obciążyć chłopaka", aby im (skoro zaprosili na wesele, to powinniście być ich najbliższymi znajomymi) było lżej po tej bombie finansowej, to nie wiem, czy jest sens, byście się wybrali. Nawet nie chodzi o to, że "nie masz", ale o to że macie, tylko nie dacie, bo nie chcesz.Mogłaś przeczytać cały temat, wypowiadałam się w nim kilka razy, tłumacząc że ja nie chcę by narzeczony dokładał do interesu. Stać go, zarabia po 3-5 tys miesięcznie, ale mimo wszystko to wesele "z mojej strony" więc ja powinnam pokryć większość kosztów.Zeby się cieszył pozwolę mu zapłacić za benzynę, co pewnie na 200 kilometrową podróż wyjdzie z 80 zł.Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą.Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, a on sam chce je podarować tym ludziom.BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.
Edytowany przez BedeMama92 21 marca 2013, 17:41
21 marca 2013, 17:44
21 marca 2013, 17:46
Nie "sępisz", a nie pozwalasz mu na to mimo jego chęci. I nie idziesz sama, a idziesz z nim - oboje z tego skorzystacie. To spora różnica. Jeżeli facet zarabia kilka tysięcy i wydaje na swoją dziewczynę naprawdę niewielką kwotę (stówa to mało, przecież byle kolacja z kinem to już ponad 100), to na jego miejscu bym się sama zainteresowała kwestią pieniędzy i na pewno coś dorzuciła..Bo dziewczyny tu piszą, że powinnyśmy się w głowy palnąć, jak to możliwe że 400 zł jak Cię nie stać. Ale zaproszenie dostała para. A "parę" jest stać z palcem w nosie na to 400 złotych, jeżeli jedna "połówka" zarabia 5000.A Tobie nie byłoby głupio sępić od faceta?On i tak juz wydaje na mnie jakąś stówę miesięcznie, bo ma dobre serducho i ciągle funduje jakieś pierdoły dla mnie.Czytałam cały temat i wiem o tym, że nie chcesz. Ale uważam też, że skoro nie lubisz tych znajomych na tyle, by "obciążyć chłopaka", aby im (skoro zaprosili na wesele, to powinniście być ich najbliższymi znajomymi) było lżej po tej bombie finansowej, to nie wiem, czy jest sens, byście się wybrali. Nawet nie chodzi o to, że "nie masz", ale o to że macie, tylko nie dacie, bo nie chcesz.Mogłaś przeczytać cały temat, wypowiadałam się w nim kilka razy, tłumacząc że ja nie chcę by narzeczony dokładał do interesu. Stać go, zarabia po 3-5 tys miesięcznie, ale mimo wszystko to wesele "z mojej strony" więc ja powinnam pokryć większość kosztów.Zeby się cieszył pozwolę mu zapłacić za benzynę, co pewnie na 200 kilometrową podróż wyjdzie z 80 zł.Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą.Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, a on sam chce je podarować tym ludziom.BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.
Edytowany przez slaids 21 marca 2013, 17:48
21 marca 2013, 17:56
21 marca 2013, 17:59
21 marca 2013, 17:59
faktycznie "bilet wstepu" trzeba wykupic wg niektorych. Tylko, ze jak sie idzie na platna zabawe, to ma sie Jakis tam wplyw co i jak. Skoro tak niektorzy MLodzi licza na te oplaty talerzykowe, to wraz z zaproszeniem na slub, powinni dolaczyc menu i zabawy, ktroe beda organizowane, zeby goscie mieli prawo wyboru, czy chca isc i placici za ten durny talerzyk, czy wola sobie odpuscic, bo nic ciekawego. Ja pikole, jak ktos w moim towarzystwie bedzie gadal o talerzyku, a potem za Jakis czas zaprosi mnie na wesele, to odmowie. Bo co innego dac, bo sie chce ( i wtedy chetnie daje), a co innego "zwrocic" obowiazkowo za talerzyk. Nie lubie przymusu w zadnej dziedzinie zycia
I ciesze sie, ze jak organizowalam swoeje wesele, nie kierowalam sie durnym talerzykiem, Nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze takie cos jest i moglam sie cieszyc obecnoscia moich bliskich, a nie myslac, czy dali za swoje talerzyki