Temat: Ile do koperty?

Idę na wesele do koleżanki ze studiów. Nie jest to jakaś bliska przyjaciółka, ale mamy dość dobry kontakt, skoro mnie przewidziała w liście gości :)
Wesele jest jednodniowe.

Zastanawiam się ile powinnam włożyć do koperty (idę z narzeczonym)?

Żeby nie było, że na koleżankę skąpię to: sukienki nie będę kupować nowej, buty mam, fryzurę i makijaż zrobię sama, chłopak też ma się w co ubrać.
Jedyny wydatek jaki musimy ponieść to dojazd (trasa około 100 km w jedną stronę, więc w sumie 200 km) + koperta, kartka + ew. kwiaty.

PS. Nie wiem ile "kosztuje" talerzyk.
PPS. Ja nie pracuję, nie mam żadnych dochodów. Koleżanka o tym wie. Mój facet pracuje, ale przecież nie mogę wymagać zeby za nas płacił...?

BedeMama92 napisał(a):

slaids napisał(a):

siostrajulita napisał(a):

ok 200 zł kosztuje och 1 osoba, więc wypada dać 400 zł żeby im się zwróciły koszty
No to w takim wypadku nie pójdę, bo mnie nie stać na "bilet wstępu"...
Ale co jest złego w słowie "wypada"? Wypada to nie to samo, co "musisz".Ja uważam, że zasada jest taka - Młodzi robią wesele po to, by być blisko z innymi ludźmi. Ci inni ludzie powinni (skoro lubią się z młodymi na tyle, by spędzić z nimi ten ważny dzień) robić co w ich mocy (oczywiście BEZ PRZESADY, chodzi mi o to, żeby nie dawać jak najmniej, byle jak najmniej stracić), by ich zbytnio nie obciążać w ten ważny dzień. A nie, jak tu ktoś powiedział "mieć w dupie ile zapłacą za wesele". Jeżeli Cię nie więcej nie stać, to więcej nie dawaj, ale sama zapytałaś "ile do koperty" i te 4 stówki za 2 osoby to optymalna ilość dla większości ludzi w tym kraju.Tak się zastanawiam, a może pójdziesz sama? Twój chłopak (o ile nie jest ich dobrym przyjacielem), skoro chce się rzucić tylko na paliwo mając środki finansowe, być może wcale nie chce tam koniecznie być i nie życzy koniecznie szczęścia młodej parze. Nie wiem jak jest, ale zapytaj go szczerze, czy chce. Jeżeli idzie tam tylko na darmową wyżerkę i by pobyć z Tobą, zbytnio młodej parze humoru nie poprawi w tym dniu.


Ma iść sama? I co ona tam sama będzie robiła? Siedziała przy stole i "żarła" ?
BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?
Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama?
Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę". Jest życzliwy dla każdego i z każdym potrafi pogadać, nawet z obcym by przegadał kilka godzin. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.
Nie wiem po co ten jad.

Prayka napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

slaids napisał(a):

siostrajulita napisał(a):

ok 200 zł kosztuje och 1 osoba, więc wypada dać 400 zł żeby im się zwróciły koszty
No to w takim wypadku nie pójdę, bo mnie nie stać na "bilet wstępu"...
Ale co jest złego w słowie "wypada"? Wypada to nie to samo, co "musisz".Ja uważam, że zasada jest taka - Młodzi robią wesele po to, by być blisko z innymi ludźmi. Ci inni ludzie powinni (skoro lubią się z młodymi na tyle, by spędzić z nimi ten ważny dzień) robić co w ich mocy (oczywiście BEZ PRZESADY, chodzi mi o to, żeby nie dawać jak najmniej, byle jak najmniej stracić), by ich zbytnio nie obciążać w ten ważny dzień. A nie, jak tu ktoś powiedział "mieć w dupie ile zapłacą za wesele". Jeżeli Cię nie więcej nie stać, to więcej nie dawaj, ale sama zapytałaś "ile do koperty" i te 4 stówki za 2 osoby to optymalna ilość dla większości ludzi w tym kraju.Tak się zastanawiam, a może pójdziesz sama? Twój chłopak (o ile nie jest ich dobrym przyjacielem), skoro chce się rzucić tylko na paliwo mając środki finansowe, być może wcale nie chce tam koniecznie być i nie życzy koniecznie szczęścia młodej parze. Nie wiem jak jest, ale zapytaj go szczerze, czy chce. Jeżeli idzie tam tylko na darmową wyżerkę i by pobyć z Tobą, zbytnio młodej parze humoru nie poprawi w tym dniu.
Ma iść sama? I co ona tam sama będzie robiła? Siedziała przy stole i "żarła" ?


A co jest takiego strasznego w pójściu samej na wesele? Byłam kilka razy sama (bo właśnie nie miałam kasy "na partnera", a to dla mnie bez sensu - żeby młoda para płaciła za osobę, której nawet nie lubią za bardzo, wiadomo - jak się pisze "z osobą towarzyszącą", to znaczy że młodzi robią ukłon w naszą stronę, by to nam było milej, a nie im) i nigdy nie było sytuacji, gdy siedziałam sama przy stole.

slaids napisał(a):

BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.


Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą. Jad widzę w zdaniu "nie wiem jak twój facet".
Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, więc nie powinnaś czuć się z tym źle, a on sam chce je podarować tym ludziom.

BedeMama92 napisał(a):

slaids napisał(a):

BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.
Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą.Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, a on sam chce je podarować tym ludziom.

Mogłaś przeczytać cały temat, wypowiadałam się w nim kilka razy, tłumacząc że ja nie chcę by narzeczony dokładał do interesu. Stać go, zarabia po 3-5 tys miesięcznie, ale mimo wszystko to wesele "z mojej strony" więc ja powinnam pokryć większość kosztów.
Zeby się cieszył pozwolę mu zapłacić za benzynę, co pewnie na 200 kilometrową podróż wyjdzie z 80 zł.

BedeMama92 napisał(a):

Prayka napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

slaids napisał(a):

siostrajulita napisał(a):

ok 200 zł kosztuje och 1 osoba, więc wypada dać 400 zł żeby im się zwróciły koszty
No to w takim wypadku nie pójdę, bo mnie nie stać na "bilet wstępu"...
Ale co jest złego w słowie "wypada"? Wypada to nie to samo, co "musisz".Ja uważam, że zasada jest taka - Młodzi robią wesele po to, by być blisko z innymi ludźmi. Ci inni ludzie powinni (skoro lubią się z młodymi na tyle, by spędzić z nimi ten ważny dzień) robić co w ich mocy (oczywiście BEZ PRZESADY, chodzi mi o to, żeby nie dawać jak najmniej, byle jak najmniej stracić), by ich zbytnio nie obciążać w ten ważny dzień. A nie, jak tu ktoś powiedział "mieć w dupie ile zapłacą za wesele". Jeżeli Cię nie więcej nie stać, to więcej nie dawaj, ale sama zapytałaś "ile do koperty" i te 4 stówki za 2 osoby to optymalna ilość dla większości ludzi w tym kraju.Tak się zastanawiam, a może pójdziesz sama? Twój chłopak (o ile nie jest ich dobrym przyjacielem), skoro chce się rzucić tylko na paliwo mając środki finansowe, być może wcale nie chce tam koniecznie być i nie życzy koniecznie szczęścia młodej parze. Nie wiem jak jest, ale zapytaj go szczerze, czy chce. Jeżeli idzie tam tylko na darmową wyżerkę i by pobyć z Tobą, zbytnio młodej parze humoru nie poprawi w tym dniu.
Ma iść sama? I co ona tam sama będzie robiła? Siedziała przy stole i "żarła" ?
A co jest takiego strasznego w pójściu samej na wesele? Byłam kilka razy sama (bo właśnie nie miałam kasy "na partnera", a to dla mnie bez sensu - żeby młoda para płaciła za osobę, której nawet nie lubią za bardzo, wiadomo - jak się pisze "z osobą towarzyszącą", to znaczy że młodzi robią ukłon w naszą stronę, by to nam było milej, a nie im) i nigdy nie było sytuacji, gdy siedziałam sama przy stole.


Wiesz, są różne wesela, różni ludzie. I zależy, czy znasz ludzi na weselu. Bo np na weselach na których ja byłam w przeciągu ostatnich 4 lat, to jak ktoś poszedł sam, to owszem, przy stole miał z kim pogadać, ale żeby ktoś zatańczył, to nie...tylko na jednym weselu byłam, gdzie każdy bawił się z każdym a nie tylko w swoim towarzystwie. Poza tym ja nie wyobrażam sobie iść na wesele czy jakąkolwiek inną zabawę tego typu sama, jeżeli mój chłopak mógłby iść. Bo inne są sytuacje kiedy pracuje/ jest za granicą itd...
500zł? to chyba do brata na wesele, ale do koleżanki to 300 wystarczy.
Pasek wagi

slaids napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

slaids napisał(a):

BedeMama92, mój facet na pewno będzie chciał zapłacić i za kopertę i za paliwo, ale ja nie mogę pozwolić zeby wydawał takie sumy. Gdzie napisałam że on nie chce? Napisałam, ze ja nie chcę by tyle pieniędzy dawał, mogę co najwyżej pozwolić mu zapłacić za benzynę. Byliśmy w sumie już na 4 weselach, na wszystkich on pokrywał koszt koperty, ja dorzucałam jakieś marne 50 zł, które udało mi się uciułać. Więc chyba już wystarczy tego wykosztowywania się z jego strony?Sama nie pójdę, bo moim zdaniem jeśli się ma z kim iść to się chodzi na takie imprezy razem. Ja też chodziłam z nim prawie nie znając "młodych". Poza tym na to wesele zaproszonych jest ok. 8 naszych (moich i "młodej") koleżanek i co? Każda ma isć sama? Nie wiem jak Twój facet, ale mój nie jest typem który idzie na "darmową wyzerkę" i jest życzliwy dla każdego. Owszem nie zna młodych, ale w tej samej sytuacji są parterzy moich koleżanek ze studiów, co nie znaczy, że nie życzą im szczęścia.Nie wiem po co ten jad.
Jaki niby jad? Napisałam, że nie znam sytuacji, dlatego prosiłam, byś go spytała. A znam ludzi, co na tę darmową wyżerkę idą.Moim zdaniem powinnaś mu pozwolić dołożyć coś od siebie. Skoro chce iść i jest w stanie sobie na to pozwolić, to czemu nie? To nie Ty dostaniesz te pieniądze, a on sam chce je podarować tym ludziom.
Mogłaś przeczytać cały temat, wypowiadałam się w nim kilka razy, tłumacząc że ja nie chcę by narzeczony dokładał do interesu. Stać go, zarabia po 3-5 tys miesięcznie, ale mimo wszystko to wesele "z mojej strony" więc ja powinnam pokryć większość kosztów.Zeby się cieszył pozwolę mu zapłacić za benzynę, co pewnie na 200 kilometrową podróż wyjdzie z 80 zł.


Czytałam cały temat i wiem o tym, że nie chcesz. Ale uważam też, że skoro nie lubisz tych znajomych na tyle, by "obciążyć chłopaka", aby im (skoro zaprosili na wesele, to powinniście być ich najbliższymi znajomymi) było lżej po tej bombie finansowej, to nie wiem, czy jest sens, byście się wybrali. Nawet nie chodzi o to, że "nie masz", ale o to że macie, tylko nie dacie, bo nie chcesz.
Wiesz co ja mam wesele za kilka miesięcy i jakbym się dowiedziała, że koleżanka nie chce przyjść, albo ma przychodzić bez partnera, bo nie stać jej na kopertę to by mi cholernie ale to cholernie przykro było.
Przecież skoro zapraszam gości to licze się z kosztami, a obię to po to, bo sa dla mnie ważnie i chcę aby razem ze mna świętowali radosny i ważny dzień.
400 zł to masa kasy, szczególnie dla niepracujacej osoby.

Co to w ogóle znaczy, że wypada żeby zwrócic za talerzyk? To może para młoda powinna po prostu rachunek wkładać do koperty razem z zaproszeniem? Jak cię stać, to oczywiście fajnie jak dasz więcej, ale jeśli nawet 200zł to dla ciebie wielka kwota, to daj mniej.

Ja osobiście wolałabym żeby zaproszona osoba w ogóle nie dawała mi zadnego prezentu niż żeby nie przychodziła albo żeby się wykosztowała i potem ponosiła tego konekwencje przez kolejny miesiac.

mysz57 napisał(a):

Wiesz co ja mam wesele za kilka miesięcy i jakbym się dowiedziała, że koleżanka nie chce przyjść, albo ma przychodzić bez partnera, bo nie stać jej na kopertę to by mi cholernie ale to cholernie przykro było.Przecież skoro zapraszam gości to licze się z kosztami, a obię to po to, bo sa dla mnie ważnie i chcę aby razem ze mna świętowali radosny i ważny dzień.400 zł to masa kasy, szczególnie dla niepracujacej osoby.Co to w ogóle znaczy, że wypada żeby zwrócic za talerzyk? To może para młoda powinna po prostu rachunek wkładać do koperty razem z zaproszeniem? Jak cię stać, to oczywiście fajnie jak dasz więcej, ale jeśli nawet 200zł to dla ciebie wielka kwota, to daj mniej.Ja osobiście wolałabym żeby zaproszona osoba w ogóle nie dawała mi zadnego prezentu niż żeby nie przychodziła albo żeby się wykosztowała i potem ponosiła tego konekwencje przez kolejny miesiac.

często się z Tobą zgadzam ale po tej wypowiedzi to aż chcę Cię uściskać ;))
Mądrze gadasz kobieto!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.