- Dołączył: 2009-04-20
- Miasto: Dom
- Liczba postów: 641
23 kwietnia 2012, 17:12
Witam :)
W czerwcu za rok wychodze za mąz i musze sie wybrac z narzeczonym do ksiedza na rozmowe w sprawie spotkań , no wiecie tych kursów króre trzeba teraz odbyc, w mojej diecezji trzeba byc chyba z 8 razy i wogóle nie mam na to czasu bo nie mieszkam w swojej miejscowosci.
Do rzeczy..... Nigdy nie przepadałam za księżmi i nie wyobrazam sobie rozmowy. Rzadko chodze do kościoła z reguly tylko na swieta chrzty i sluby. Powiedzcie mi prosze jak ta rozmowa ma wygladać , o co pytać, jak sie zachować , czy nie bedzie głupio jak powiem np Dzień Dobry a nie Szczęść Boże....???
Boje sie ze cos palnę głupiego i juz całkiem bede zestresowana:)
poza tym mieszkam ze swoim facetem juz 4 lata i czy mam mowic prawde czu ukrywać to...? O co Was pytał ksiądz?? Doradźcie mi błagam.....
- Dołączył: 2010-11-21
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3032
23 kwietnia 2012, 18:31
cancri napisał(a):
grubaJaa napisał(a):
cancri wiec jak to wygląda bo nie bardzo kumajet:)))Mówisz do chłopa chodz sie pobzykami za 2 tyg ide do spowiedzi więc będzie gicio?:)))Bo jaka to katoliczka która bzyka sie z premedytacją wiedząc i świadomie grzeszy po to żeby iść się wyspowiadać....to właśnie jest moher...... do kościoła łazi a po za kościołem gorsza od "diabła" .......
To może Ty masz takie podejście,ja nie napisałam nigdzie, że się bzykam i lecę do spowiedzi,a potem znów się bzykam,trochę ogaru nie zaszkodzi.Tylko napisałam, że zdarza mi się zgrzeszyć, jak każdemu człowiekowi,co nie oznacza, że grzeszę codziennie.I uważam seks przedmałżeński, za grzech, i mam po nim wyrzuty sumienia.Zadowolne?Czy jak napiszę, że uprawiam seks raz na kilka miesięcy, to znajdziecie sobie kolejny powód do pojazdu mnie,że już nie moher, a cnota niewydymka czy co tam jeszcze ambitnego wymyślicie?Naprawdę, szkoda tej konwersacji.Jak Wy chcecie, to bzykajcie się codziennie, naprawdę, niech Wam wyjdzie na zdrowie ;-)Nie wiem czy myślałyście, że najazdem na moje życie seksualne uda się Wam mnie obrazić, czy co,no bo przykro mi, nie wyszło, możecie próbować dalej, ale nie o tym miał być temat.
Gadasz jak ta mądra a nie wiesz że jednorazowy wyskok bzykańska to też seks przedmałżeński? Nie ważne z kim i gdzie ale tak to sie nazywa! :)
Ja lubię się bzykać i nigdy się z tego nie spowiadałam bo nie uważam to za grzech bo naprawdę nie dręczy to mojego sumienia.
23 kwietnia 2012, 18:31
Cancri, jesteś niesamowicie prymitywną osobą. Daruj nam nawracanie na forum internetowym i przestań próbować ośmieszać innych, bo jedyną osobą, którą ośmieszasz jesteś Ty. Pozdrawiam.
23 kwietnia 2012, 18:34
ja do kościoła chodzę od czasu do czasu, głównie wtedy, kiedy czuję taką potrzebę.
z reguły wolę sobie wstąpić do kościoła w tygodniu i się pomodlić, niż iść na mszę i tak naprawdę nie widzę w tym nic złego - jest tyle dróg do Boga, ile ludzi.
Kościół Katolicki to dziwna "instytucja", rodzi wiele kontrowersji zamiast skupić się na tym, co jest jego celem - przekazywaniu wiary. trochę mnie to zraziło, zwłaszcza że niektóre poglądy są skostniałe i niewspółmierne do obecnego świata.
żyję tak, żeby moje sumienie nie krzyczało, modlę się do Boga, noszę Go w sercu i uważam, że mam z Nim całkiem niezły kontakt ;)
lepiej żyć w taki sposób, niż co niedziela być na mszy, a na tej mszy obgadywać ludzi albo być okropnym człowiekiem przez resztę tygodnia.
ślub biorę w przyszłym roku, na początku czerwca 2013. termin w kościele (tak, biorę ślub w kościele, bo jestem osobą wierzącą, kocham Boga a kościół jest dla mnie świątynią, tak samo myśli mój narzeczony) zarezerwowaliśmy chyba w styczniu tego roku, na wstępie nie było żadnych rozmów, tylko powiedziane, że mamy przyjść w listopadzie b.r. żeby dogadać się w sprawie nauk przedmałżeńskich.
do księży odnoszę się z należytym szacunkiem, bo nie można wszystkich mierzyć jedną miarą - wiadomo, to też ludzie, jeden jest wspaniały, a inny po prostu fałszywy.
skoro chodziłas wczesniej do kościoła, to z pewnością wiesz, jakie się stosuje zwroty :)
no i w zasadzie tyle...
aha, no i pomieszkuję z narzeczonym od października. do ślubu już tak zostanie, więc dwa lata będziemy ze sobą mieszkać już wtedy.
oficjalnie nie wyniosłam się z domu, ale ze względu na uczelnię lepiej mi być u niego.
ksiądz, u którego moj narzeczony niedawno byl u spowiedzi przed chrztem swojego chrzesnika nie widzial w tym problemu.
zależy, na kogo się trafi, jak powiedziałam - ile ludzi, tyle opinii, nawet u księży.