25 marca 2012, 10:21
Witam! Co myslicie o życiu na przysłowiową "kocią łape". plusy, minusy, spostrzezenia??? Moze jest tutaj ktoś kto zyje bez slubu i nie zamierza tego zmieniac???
Edytowany przez ef4a2f1cb7a20cd99c52c9604019c0d7 25 marca 2012, 10:23
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
25 marca 2012, 10:31
Jesteśmy parą od 9 lat. A mieszkamy razem od jakiś 5 lat. Jesteśmy narzeczeństwem, ślub oczywiście planujemy, ale za jakiejś 3 lata. Powodem jest brak pieniędzy. W tym roku zamierzamy kupić własne M. Dle mnie ważniejsze jest, aby mieć swój własny kąt i w końcu zacząc żyć jak prawdziwa rodzina. Wiem, że mojej matce to nie odpowiada i za każdym razem dopytuje się mnie kiedy ślub- a mnie to pytanie do szału doprowadza. A jej argumentem jest, zawsze możecie wziąć ślub cywilny. Poza tym ona nie przepada za I. a on za nią. A parcie na ślub ma z tego względu, że chce, a wręcz wymaga aby dom który mielismy kupić (a ona jeszcze o tym nie wie) ma być przepisany na mnie.
25 marca 2012, 10:42
z mojego punktu widzenia to takie zawieszenie ani w tą ani we w tą. nie wierzę że małżeństwo w fajnym związku może cokolwiek popsuć a te formalności wbrew pozorom też dużo dają szczególnie zwiększają poczucie bezpieczeństwa. nie chciałabym całe życie mówić o swoim facecie mój chłopak, a nie mąż.. a tłumaczyć się później z tego dzieciom to tym bardziej
- Dołączył: 2012-02-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 13239
25 marca 2012, 10:49
Myśle ze to lepsze rozwiazanie niż ślub bo w każdej chwili mozna sie rozstać bez latania po adwokatach i sądach
- Dołączył: 2009-11-23
- Miasto: Wyspa
- Liczba postów: 4231
25 marca 2012, 10:52
wszystko ma dobre i złe strony, mam znajomych którzy hajtneli sie po 2 miesiacach znajomości i teraz mieli 20 lat po slubie ale mam tez takich którzy chodzili że sobą 9 lat i 2 miechy po slubie sie rowiedli ( obie pary mieszkały ze soba od poczatku po miesiącu poznania )
25 marca 2012, 10:54
dla mnie to bez znaczenie jesteśmy 7 lat razem i tyle też czasu razem mieszkamy. Ślub? hm... może kiedyś, ale szkoda kasy nam na to - a i tak to nic nie zmienia
- Dołączył: 2012-03-18
- Miasto: Oslo
- Liczba postów: 4965
25 marca 2012, 10:54
Ja sobie nie wyobrazam zyc tak cale zycie ;) Wydaje mi sie ze jednak malzenstwo to cos twarlszego niz zwiazek na kocia lape, zawsze trudniej odejsc i czlowiek moze pare razy sie nad tym zastanowi. Zreszta ma sie tez inne prawa np. jak jest jakis wypadek lub w razie smierci i zawsze jest sie ta rodzina, w zwiazku na kocia lape tego nie ma. Mysle, ze slub to tez taki dowod milosci :D i nie chcialabym miec dzieci przed slubem.
Wydaje mi sie ze jak chce sie byc z kims to nie wazne czy slub bedzie mial wielka szopke i 200osob. Ja nie jestem pewna czy wogole zrobie jakies przyjecie, bo polskie wesela mi sie nie podobaja, mamy rodzine na calym swiecie i wydaje mi sie ze byloby lepiej odlozyc te pieniazki na cos wlasnego.
PS. Zreszta jak ma sie obraczke na palcu to tez cos innego, bo wiele lasek ktore leci na faceta odstrasza obraczka chyba bardziej niz fakt ze ma dziewczye ;P i to nie mowie o sobie, ale czytam tutaj watki.
Edytowany przez keira1988 25 marca 2012, 10:57
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto: Male
- Liczba postów: 551
25 marca 2012, 11:26
z takiego czysto realistycznego punktu widzenia.... małżeństwo daje większe bezpieczeństwo w wyniku śmierci któregoś z Was, jak jesteś żoną to dziedziczysz, jak jesteś konkubiną, to w zasadzie jesteś nikim.... a z rodziną bywa różnie, jeśli chodzi o kasę to ludzie potrafia być naprawdę bezwzględni.... chyba, że wcześniej ustalicie takie formalne sprawy jak testament itp., bo później można się naprawdę zdziwić...
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
25 marca 2012, 12:35
mieszkanie sobie razem przed ślubem to terach powoli robi się taki standard. Ja osobiście sobie nie wyobrażam przez całe życie mówić o facecie chłopak, dla mnie najwazniejszy jak do tej pory (po oswiadczynach) był fakt, że ten człowiek chce spędzić ze mną całe zycie na dobre i na złe no i że nie chce sobie zostawiać tej otwartej drogi uciecznki (jednak rozwieźć się jest trudniej niż zwyczajnie wyjść)
no i z mężem łatwiej i taniej załatwić wiele formalności w urzędach, nie tylko kwestia dziedziczenia
Nie chciałabym nikogo urazić, ale konkubinaty w wieku 40 lat kojarzą mi się z patologią, większość takich par jakie ja osobiście znam to właśnie takie ona latawica, on pijak itp.