Temat: Facet nie chce zaręcznyn, ślubu

Jestem z facetem od prawie roku, on kiedy byliśmy razem ok 3 miesiące powiedział że 'ożenić się z tobą nie ożenię' tak o po prostu, nie była to żadna poważna rozmowa ani nic wtedy. On jest niewierzący, ostatnio rozmawialiśmy o zaręczynach itd i on zdecydowanie nie jest za nimi, ani za ślubem, mówi że dla niego takie deklaracje nic nie zmieniają, że taka jest jego decyzja i on nie chciałby w ogóle się żenić. Jak zapytałam o zaręczyny to mówi że nie jest całkiem na nie zamknięty ale jest bardziej na nie niż na tak. Dla mnie jednak takie deklaracje są ważne, nie teraz bo nie jesteśmy ze sobą długo ale za kilka lat. On jest z rozbitej rodziny, jego rodzice są rozwiedzeni, nie wiem czy to może mieć też na to jakiś wpływ? Facet zapewnia że mnie kocha itp, nie wątpię w to ale ten temat nie daje mi spokoju i sprawia, że myślę że może to moja wina.

Co o tym myślicie? Czy jest coś złego w życiu bez zaręczyn, ślubu? Czy taki związek jest mniej warty niż związek osób zaręczonych czy po ślubie?

Jeszcze dodam ze ja mam 21 lat on 25

Czy w takim wypadku dobrym wyborem byłoby po prostu zakończyć na razie temat zaręczyn i ślubu, poczekanie nie wiem, 3-4 lat i ponowne zapytanie? 

hejhejhej napisał(a):

Czy w takim wypadku dobrym wyborem byłoby po prostu zakończyć na razie temat zaręczyn i ślubu, poczekanie nie wiem, 3-4 lat i ponowne zapytanie? 

wiesz,młoda jestes . Równie dobrze mozesz się odkochac za pół roku. Takie wybieganie w pszyszłosc jest bez sensu

skad pewnosc ,ze bedziecie jeszcze razem

Czyli najlepiej po prostu na razie w ogóle dać sobie spokój z takimi rozmowami i planowaniem Waszym zdaniem?

alhe11 napisał(a):

Jeszcze chę dodać , że taki związku 2 ludzi to nie jest tylko ich prywatna sprawa, dotyczy to całej społeczności , no i ten ślub jest powiedzeniem w kierunku innych ludzi ? My jesteśmy razem ? ! 

Do DzulieT :

Jeszcze całej dyskusji nie czytałam !?

po co?

poprosze o konkretne sytuacje społeczne, kiedy istnieje potrzeba podkreślania stanu cywilnego?

druga sprawa, jesli mój zwiazek jest czymś co dotyczy całej społeczności, czy mam prawo kazać sie ludziom pier** kiedy pytaja o dzieci, zarobki, akt własności mieszkania, chcą przyjśc zajrzeć mi pod kołdrę czy do szuflady z gaciami? Bo z takiej retoryki wynika, ze raczej powinnam z radością wpuszczać wszedzie, gdzie chcą wściubiać nosy. 

mysle że skoro macie inne zdanie na takie tematy to nie ma sensu tego ciągnąć. Bo albo on zmusi i będzie z tego powodu nie zadowolony i to prędzej czy później się odbije. Albo ty zrezygnujesz z czegoś co jest dla ciebie ważne i będziesz czuła niedosyt. Czy jak piszesz czujesz się niekochana. Wiązać się powinni ludzie z podobnymi poglądami na zycie

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

mysle że skoro macie inne zdanie na takie tematy to nie ma sensu tego ciągnąć. Bo albo on zmusi i będzie z tego powodu nie zadowolony i to prędzej czy później się odbije. Albo ty zrezygnujesz z czegoś co jest dla ciebie ważne i będziesz czuła niedosyt. Czy jak piszesz czujesz się niekochana. Wiązać się powinni ludzie z podobnymi poglądami na zycie

Nie napisałam że czuje się niekochana. Ja po prostu chyba liczę że on zmieni zdanie bo powiedzial ze nie jest calkiem na nie w sprawie zaręczyn ale 'raczej na nie' i nie wie jak i czy się to zmieni w ciągu kilku najbliższych lat.

hejhejhej napisał(a):

maharettt napisał(a):

mysle że skoro macie inne zdanie na takie tematy to nie ma sensu tego ciągnąć. Bo albo on zmusi i będzie z tego powodu nie zadowolony i to prędzej czy później się odbije. Albo ty zrezygnujesz z czegoś co jest dla ciebie ważne i będziesz czuła niedosyt. Czy jak piszesz czujesz się niekochana. Wiązać się powinni ludzie z podobnymi poglądami na zycie

Nie napisałam że czuje się niekochana. Ja po prostu chyba liczę że on zmieni zdanie bo powiedzial ze nie jest calkiem na nie w sprawie zaręczyn ale 'raczej na nie' i nie wie jak i czy się to zmieni w ciągu kilku najbliższych lat.

kiedyś może będzie chciał, lecz nie z tobą, wiec jesli ci zalezy na slubie, to szkoda marnowac mlode lata dla niego. Potem bedziesz go obwiniac, ze ci zycie zmarnowal a tak naprawde sama sobie zmarnujesz.

Annea17 napisał(a):

awokdas napisał(a):

Annea17 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Annea17 napisał(a):

awokdas napisał(a):

DzulieT napisał(a):

Ja bym się w życiu na coś takiego nie pisała, ale też jestem wierząca.

Jednak co innego mieć deklarację, że to mąż. Wtedy facet ma jakieś obowiązki wobec żony i zobowiązania, a nie takie wygodnictwo i byle co.

Dla mnie to niedopuszczalne po prostu. Jak Tobie pasuje to w tym trwaj...

jakie sa to obowiazki? 

Alimentacyjne przede wszystkim, bo jak coś pójdzie nie tak, najczęściej facet musi kobiecie za to zapłacić.

Tylko, jeśli sąd orzeknie jego winę. Przynajmniej, w Polsce.

No chociażby, a jak nie ma ślubu to nie ma takiego problemu. Jak ma dzieci alimenty też są wyższe, bo niejako ma zapłacić za swoją część obowiązków. Tak czy tak w przypadku ślubu zawsze traci osoba lepiej zarabiająca.

alimenty na dziecko placa i kawalerowie.. nie trzeba slubu. A alimenty na zone... z takiego powodu brac slub, zeby w razie rozwodu placil na zycie, to cos nie halo. 

Trochę rozszerzę temat, bo nic nie jest jednoznaczne :)

Każdy ma różną wizję przyszłego życia i każda z tych wizji ma konsekwencje finansowe.

1. Kobieta chce mieć z mężczyzną dzieci. W takim przypadku znaczną część swojego życia musi przeznaczyć na macierzyństwo co wiąże się z utratą zarobków, nieraz utratą awansowania czy brania pracy lepiej płatnej za to bardzo absorbującej. Po prost swoją energię życiową i wysiłek inwestuje w rodzinę - dzieci i męża. W tej sytuacji nie chciałaby stracić  prawa do rekompensaty jaką gwarantuje jej ślub i podział wspólnego majątku. To oczywiście jej prawo i nie ma w tym niczego złego.

2. Kobieta nie jest pewna czy wybranek sprawdzi się w przyszłym życiu jako odpowiedni partner. Jako mąż ma pewne prawa, chociażby lokalowe po zameldowaniu we wspólnym mieszkaniu, z którego trudno wyrzucić osobę uzależnioną , ponadto mąż ma prawo do opieki ze strony żony, jest odpowiedzialność małżeńska przy spłacaniu długów itp. W takim wypadku kobieta nie chce ślubu, bo zamiast pomocy finansowej może robić za bankomat i opiekunkę.

3. Kobieta i mężczyzna ma niejako przypisane społecznie role do spełnienia. Nie będę się rozwodzić bo wszyscy wiemy o co chodzi. Jak żona nie usługuje mężowi bo ma trudną i wymagającą pracę, oraz nie chce dzieci, to może zostać uznana za winną rozpadu małżeństwa . Gy jej mąż jest niebieskim ptaszkiem albo ma piach w rękawach i nie lubi się przemęczać, w przeciwieństwie do zaradnej i pracowitej kobiety która do czegoś chce w życiu dojść, może się okazać, że jej byłemu mężowi należą się alimenty. Trudno się takiego pozbyć z własnego życia bo żaden pasożyt nie chce stracić żywiciela. 

 4. Kobieta traktuje męża jak bankomat, poniża, obraża, wywiera przemoc psychiczną a jest na tyle cwana, że trudno jej coś udowodnić, bo nikt nie chce zadzierać z taką heterą. Mąż jest w takim związku uwięziony. Gdyby chciał ją porzucić albo związać z inną to on zostanie uznany za winnego rozpadu rodziny i będzie jej wypłacał rekompensatę do samej śmierci, bo jej się obniżył status materialny. Znam wiele przypadków  gdy w chwili złożenia pozwu o rozwód kobiety rezygnują z pracy i chcą alimentów, bo swoje życie poświęciły na wychowanie dzieci.

W życiu trudno o jakąś pewność. Raz kobiety nie chcą ślubu, raz mężczyźni, generalnie nikt nie chce sobie brać na głowę odpowiedzialności za drugiego człowieka. Gdy przychodzi do rozstania nie ma miłości ani litości, jest bezwzględna walka, kłamstwa, oszczerstwa, szantaż. Walka o podział majątku w wielu wypadkach jest nieuczciwa bo każdy ma swoją prawdę, każdemu za coś tam należy się wynagrodzenie, nawet za krzywdy psychiczne, i żadne pieniądze nie są zbyt wielkie by te krzywdy wyrównać. Dlatego coraz więcej osób nie spieszy się ze ślubem jeśli nie upatruje w tym osobistych korzyści.

ad 1 ona chce dzieci czy oni chca? Jak chciala to jeszcze rekompensat chce? Ja sie zdecydowalam na dziecko z pelna odpowiedzialnoscia i moglam wrocic do pracy zaraz.  Nie oczekiwalabym rekompensaty.  Nie wspomnialas o przypadkach, gdzie kobieta chce dzieci,  bo nie chce pracowac, namawia faceta, nieraz wrabia go a potem placz, ze sie poswiecila dla rodziny. Facet jest skonczony, alimenty na gromadke dzieci i zone pasozytnice.  Nasz kolega akurat jest w sytuacji, ze glosno mowi, ze chcialby sie rozwiezc ale na zycie by mu nie zostalo, ma mysli samobojcze, zona sie zrobila taka cwana, ze wyzywanie go, dowalanie sie o wszystko, gdy przekroczy prog sa na porzadku dziennym. Nawet z lapami do niego, bo sie roztyla i ma sile. Przestal z nia sypiac po 3 dziecku ze strachu. 

hejhejhej napisał(a):

Czyli najlepiej po prostu na razie w ogóle dać sobie spokój z takimi rozmowami i planowaniem Waszym zdaniem?

Moim zdaniem to nie ma co marnować czasu na kogoś takiego, ale to jest Twoje życie. 


 @awokdas - Ad1 - powiedzmy, że oboje chcieli, uzgodnili to razem,  więc ona bierze macierzyński, wychowawczy, chorobowe na dziecko itp, potem drugie dziecko i w sumie jest w plecy kilka dobrych lat pracy. W takim przypadku rozumiem, że chce coś ze wspólnego majątku i alimenty.

To co opisujesz zawarłam w punkcie 4 - i takich przypadków jest niemało. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.