Temat: ile kosztował Wasz ślub?

hej :-) przejrzałam kilka stron na forum ale nie znalazłam takiego tematu a bardzo bym chciała się dowiedzieć ile pieniędzy potrzebowaliście na ślub? ilu było gości? jedno czy dwudniowe wesele?:-) 
jesli moj facet mialby wybierac - wesele za 30 tys a pentla to wybralby samobojstwo :)

bierzecie kredyty na to? (pomijam rodzicow, bo dla mnie ciagnac ich za kieszenie na wlasne widzimi sie to wstyd i zebractwo, nie wazne ze oni chca miec 300 gosci ale ja bym zaszantazowala - albo skromny albo wcale/ po kryjomu)

jesli ja mialabym wybierac to u mnie bylby usc, wypozyczenie sukni, jakis fryzjer, - moze by mnie kolezanka umalowala, garnitur tz i jakis fotograf, na mala sesje. obraczki 
sami moze bysmy podjechali pod urzad. 
moze herbata i ciasto i tyle (znajac faceta to moze i by sie obylo bez herbaty i ciasta)
a na pewno ja nie bede sponsorowac alkoholizmu :)



4 lata temu ,160 osób,2 dniowe z orkiestrą 30 tys. zł
3 lata temu. Wesele jednodniowe. 120 osób. Wszystko razem (wesele, suknia, fotograf, zespół itd) wyszło 70 tyś pln.
Nie żałuję ani złotówki.
moje wesele wyszło jakoś około 40 tyś.na 200osób w sierpniu 2010 roku :) ale sala była wujka więc wyszło by dużo wiecej  bo wynajem był za gratisa :)
Pasek wagi
wrzesień 2010 - 45 tys
wiem, dużo :(
ale my mieliśmy przedsięwzięcie logistyczne, bo musieliśmy przywieźć rodzinę męża do mnie, dzieli nas 300km, więc  był i bus wynajęty i hotel dla każdego. a obrączki mamy z różowego i białego złota, sami sobie je wymyśliliśmy i złotnik nam zrobił, więc nie są żadnej znanej firmy :)
Pasek wagi
> lotopauanka :) nie mam przekonania co do ślubów..
> gdzieś tam w głębi serca mi się marzy biała suknia
> i te sprawy :P ale własnie zastanawiam się nad tym
> samym co Ty... czy warto taką kasę w to
> inwestować..  a jak już mam brać ślub to tak żebym
> go zapamiętała taki wymarzony :) dlatego na razie
> to jest nierealne

wiesz.... mnie też te ceny przerażają...  ale można zrobić naprawdę super skromne wesele bez poprawin!! Moja kumpela robiła na 45 osób w restauracji i za całość ( ubrania, obrączki itp) zapłacili 15 tysięcy. Sami się dorobili ... ślub był w szeszłym roku :D
a co do wiejskich... no coment :D byłam na wesele gdzie było 250 osób ... Ja pikolę ... myślałam,że umrę :| tyle ludzi ... to było dla mnie zbyt wiele :| i wydali na "takie coś" 80 tysięcy! :o
> lotopauanka tylko, ze czasami to jest tak ze
> mlodzi nie chca wesela ale rodzice chca

to ma być argument? no to gruboooo :|
Rodzice nie biorą ślubu, tylko młodzi ! No chyba,że oni  finansują to ma się przerąbane i to już osobny temat :| bo... yyy nie wzięłabym kasy od rodziców na wesele

aguuusia88, rozumiem twój punkt widzenia. mi też jest trochę szkoda tej kasy, co idzie na całą imprezę, ale np. ja pochodzę z takiej rodziny, która może nie tyle jest bardzo zżyta, ale bardzo szanuje się u nas tradycję. ogólnie naprawdę lubię swoją rodzinkę i nie sądzę, że ciotki będą narzekać na przysłowiowe już niedopieczone kotlety. babcia chyba dostałaby zawału serca i pobiegła do kościoła modlić się o rozum do głowy dla mnie, a rodzice... byłoby im przykro, wiem o tym. ja mam naprawdę wspaniałych rodziców, którzy przez całe życie mnie wspierali i byli ze mnie dumni, że dla nich takie momenty jak uroczysty obiad po moim absolutorium, czy moje wesele są wręcz oczywiste. co do kasy to narzeczony płaci swoja połowę sam, bez kredytów, jest to jakiś wydatek dla niego, ale bez przesady :-) a rodzice nie są też bogaczami, ale jakieś oszczędności też mają i to oni raczej nalegają na większe atrakcje. ja do pracy pójdę od sierpnia/września, może odłoże sobie chociaż na kreację ;-)

z jednej strony nie przepadam za weselami i raczej ich unikałam, ale z drugiej strony gdyby wszystko odbyło się nietradycyjnie, to konserwatywna strona mojego ja odczułaby pewnie jakiś dyskomfort. narzeczony też chce wesele. nie zapraszamy tłumów - każdy z nas dwadzieścia kilka najbliższych osób, to naprawdę nie jakiś szał - dla przykładu moi goście to: rodzice, siostra, babcia, chrzestny z rodziną, chrzestna z rodziną i 4-5 najbliższych przyjaciółek z os. towarzyszącymi. więc efekt? każdy z nas: narzeczony, rodzice, ja - damy coś od siebie, zawsze w jakiejś (choćby małej) części to się zwróci, rodzinka będzie zadowolona, babcia nie dostanie zawału, my będziemy mieć czyste sumienie i wspomnienia z pięknego dnia, spędzonego z rodziną, najbliższymi przyjaciółmi... ogólnie myślę, że warto - ale kiedyś patrzyłam na to inaczej.

to jest naprawdę wyjątkowa chwila, uroczysta i bardzo ważna. taki "nasz dzień", nie będzie drugiego. owszem, będą inne - rocznice, narodziny, awanse w pracy, powroty po kłótniach itd. ale składanie przysięgi jest naprawdę magiczne i... fajnie jest poczuć się księżniczką w tej bajce ;-)

 

Pasek wagi
Ja wyliczyłam, że moje wesele pochłonie około 35 tysięcy. Organizują je dla nas nasi rodzice(chociaż część kosztów pokrywamy sami) i wcale nie uważam, że jest to dla mnie powod do wstydu, ponieważ taka jest tradycja. O nic ich nie prosiłam i to była tylko i wyłącznie ich inicjatywa. Dla mojej mamy bedzie to ogromne przezycie i wiem, że wręcz bym ją zraniła odmawiając jej tej przyjemności, nawet jesli bedzie to tak kosztowna przyjemność. Uważam, że każdy powinien mieć wesele jakie sobie wymarzył i nie ma w tym nic złego - jedni pragną hucznej zabawy i tego, żeby ich bliscy świetowli wraz z nimi inni kameralnej uroczystości. Myslę też, że nikt nie ma prawa krytykować innych z powodu tego, że ktos ma inne postrzeganie tego jak i za czyje pieniadze ma się odbyć ten dzień. Ktoś chce wziać kredyt aby spelnic marzenie niech bierze.

Co do tego, że wynajecie remizy i samodzielne szykowanie to troche sie nie zgodzę, że zawsze wychodzi to taniej niz restauracja, wszystko zalezy od ilosci gosci, od rejonu i konkurencji na slubnym rynku.

Obrączki za 10 tysiecy? To chyba cena za markę, lub wstawienie w nie duzej ilosci brylantow ;) Jak szukałam swoich to odwiedziłam mase sklepow jubilerskich od tych markowych do malutkich pracowni i ostatecznie kupilismy swoje obraczki za niecały tysiąc. Klasyczne złote, bo po przymierzeniu setek roznych doszlismy do wniosku, ze są najładniejsze.
ja bym nie chciala brac udzialu w weselu na ktorym sie zle czuje. a co rodzina to rodzina. jesli nie podziela moich pogladow to po co sie nimi przejmowac? skoro rodzice tacy kochani to powinni zaakceptowac moj wybor i dac mi byc szczesliwa 
a tak zostawania i zarywanie nocy bo nachlany zenek wychodzi o 5

ja sie zle czuje przy wyglaszaniu mowy albo byciu na srodku sali. nawet zle sie czuje biorac udzial w tych zalosnych zabawach bo wszyscy sie na mnie patrza. wiec wesele z tancami byloby dla mnie utrapieniem. i przy konflikcie ze nie wypada albo co to powiedzialabym rodzinie zapraszaj 300 gosci i siedz sam z nimi, ja zamykam swoje menu o 21, tort bedzie tam powiedzmy o 18. wyjde z panem mlodym, a wy co bedziecie chcieli to robcie. jesli sie nie zgodza, no musisz zostac do 4 i menu musi byc w nocy to powiedzialabym ze slubu albo nie bedzie albo po kryjomu

moj dziadek od x czasu mi truje - swieto jest idz do kosciola. niedziela - idz do kosciola. nie raz mnie wyzywal od swin i bydla bo one tez nie chodza do kosciola ale ja mam to gdzies.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.