- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 maja 2011, 15:22
7 maja 2011, 21:10
7 maja 2011, 21:10
7 maja 2011, 21:21
Edytowany przez 7 maja 2011, 21:22
7 maja 2011, 22:06
7 maja 2011, 22:16
7 maja 2011, 22:24
Edytowany przez Sydziuchna1986 7 maja 2011, 22:26
7 maja 2011, 22:31
7 maja 2011, 22:36
aguuusia88, rozumiem twój punkt widzenia. mi też jest trochę szkoda tej kasy, co idzie na całą imprezę, ale np. ja pochodzę z takiej rodziny, która może nie tyle jest bardzo zżyta, ale bardzo szanuje się u nas tradycję. ogólnie naprawdę lubię swoją rodzinkę i nie sądzę, że ciotki będą narzekać na przysłowiowe już niedopieczone kotlety. babcia chyba dostałaby zawału serca i pobiegła do kościoła modlić się o rozum do głowy dla mnie, a rodzice... byłoby im przykro, wiem o tym. ja mam naprawdę wspaniałych rodziców, którzy przez całe życie mnie wspierali i byli ze mnie dumni, że dla nich takie momenty jak uroczysty obiad po moim absolutorium, czy moje wesele są wręcz oczywiste. co do kasy to narzeczony płaci swoja połowę sam, bez kredytów, jest to jakiś wydatek dla niego, ale bez przesady :-) a rodzice nie są też bogaczami, ale jakieś oszczędności też mają i to oni raczej nalegają na większe atrakcje. ja do pracy pójdę od sierpnia/września, może odłoże sobie chociaż na kreację ;-)
z jednej strony nie przepadam za weselami i raczej ich unikałam, ale z drugiej strony gdyby wszystko odbyło się nietradycyjnie, to konserwatywna strona mojego ja odczułaby pewnie jakiś dyskomfort. narzeczony też chce wesele. nie zapraszamy tłumów - każdy z nas dwadzieścia kilka najbliższych osób, to naprawdę nie jakiś szał - dla przykładu moi goście to: rodzice, siostra, babcia, chrzestny z rodziną, chrzestna z rodziną i 4-5 najbliższych przyjaciółek z os. towarzyszącymi. więc efekt? każdy z nas: narzeczony, rodzice, ja - damy coś od siebie, zawsze w jakiejś (choćby małej) części to się zwróci, rodzinka będzie zadowolona, babcia nie dostanie zawału, my będziemy mieć czyste sumienie i wspomnienia z pięknego dnia, spędzonego z rodziną, najbliższymi przyjaciółmi... ogólnie myślę, że warto - ale kiedyś patrzyłam na to inaczej.
to jest naprawdę wyjątkowa chwila, uroczysta i bardzo ważna. taki "nasz dzień", nie będzie drugiego. owszem, będą inne - rocznice, narodziny, awanse w pracy, powroty po kłótniach itd. ale składanie przysięgi jest naprawdę magiczne i... fajnie jest poczuć się księżniczką w tej bajce ;-)
7 maja 2011, 23:19
8 maja 2011, 08:59