Temat: Co z tym zrobić?

Witajcie! Piszę tu, bo sama już nie wiem, co robić. W lutym mój chłopak mi się oświadczył. Nie raz przedtem rozmawialiśmy o ślubie, jednak on zawsze podkreślał, że wesele nie wchodzi w grę. Uważał, zresztą pewnie słusznie, że to za duży, nikomu niepotrzebny wydatek. Na początku nie chciałam tego słuchać. Potem stwierdziłam, że ma rację, szczególnie, że wiedziałam, że sama organizacja byłaby czasochłonna i odwlekłaby sam ślub.Po zaręczynach doszliśmy do wniosku, że urządzimy obiad dla najbliższej rodziny. Okazuje się jednak, że moi rodzice absolutnie tego nie akceptują. Każde z nich ma swoje powody. Nie wyobrażają sobie zaprosić rodzinę do kościoła a na obiad już nie. Kiedy tłumaczę, że szkoda pieniędzy to mówią, że oni nam pożyczą byle to wesele się odbyło. Byłam skłonna pójść na kompromis i zrobić małe wesele, ale jak się okazuje w kwestii gości też dostałam gotową listę, z której nikogo "nie wypada" nie zaprosić. Nie jestem bardzo zżyta z rodziną, wręcz powiedziałabym, że mój kontakt z tymi wszystkimi wujkami i kuzynostwem ogranicza się do spotkań na weselach i pogrzebach. Pewnie gdybym wzięła po prostu ślub cywilny nie byłoby tego problemu. Jednak zależy mi na uroczystości w kościele i białej sukni. Mój narzeczony natomiast ciągle nie chce słyszeć o weselu. Może coś mi doradzicie?
Pasek wagi
przecież go nie zmusisz uszanuj jego zdanie.
A czego Ty chcesz?
Narzeczony nie chce wesela, rodzice chcą. A Ty?
Poza tym ja będę trzymać stronę Twojego narzeczonego. Szkoda kasy na imprezę dla rodziny, z tą wogóle nie utrzymujesz kontaktów.
Lepiej zainwestowac tą kasę w coś innego. Wspomnienia z wesela, owszem, ale co z tego. Ja miałam i skromny ślub cywilny i potem kościelny i wesele i z perspektywy czasu już bym wesela nie zrobiła, wolałabym za tą kasę pojechać na wakacje marzeń, zmienić samochód czy otworzyć jakiś biznesik.
A rodzice? To Wasz ślub czy rpodziców? A rodzina tak czy owak zawsze będzie obrażona: bo nie robicie wesela; bo robicie i trzeba wydac kasę na prezent; zawsze będzie im coś nie pasowac i cokolwiek zrobicie to i tak zostaniecie obgadani.
Ja chcę przede wszystkim uniknąć konfliktów. Moi rodzice bardzo nam pomogli przy kupnie mieszkania, przyznaję, że czuję się wobec nich zobowiązana. Jestem rozdarta. Nie mam nic przeciwko weselu, ale na naszych warunkach. Boję się jednak, że rodzice się obrażą albo uznają, że nie jesteśmy wdzięczni za tą pomoc.
Pasek wagi
wiem ze mi łatwo powiedziec.zrób wesele bo mama chce.
no jak wam zasponsoruja wesele to moze byc pozniej jeszcze gorzej.bo to juz bedzie na liscie i mieszkanie i wesele.potem co bedziesz jeszcze robic bo mama chce.pomysl to twoje życie
Ja bym zrobiła tak jak radzi Cancri.
Zróbcie obiad z deserem+ jakiś zespół/dj. Wyjdzie o wiele mniej niż tradycyjne wesele, a wszyscy będą zadowoleni (i Wy i rodzice).
Dzięki za rady:) Taki obiad z dj'em był moim pierwszym pomysłem. Tylko wciąż pozostaje kwestia, czy zapraszać całą rodzinę. To jednak sporo osób by wyszło, bo przynajmniej te 60-70 trzeba policzyć.
Pasek wagi
Ja bym wszystkich ni zapraszała. Tylko najbliższych (rodzice, dziadkowie, rodzeństwo, chrzestni, świadkowie i przyjecale). Na pewno na taki obiad nie zapraszałabym rodziny, z którą nie utrzymuję kontaktów.
Z facetami to jest inaczej, ale myślę, że Twoi rodzice jednak chcą, żeby to wesele się odbyło właśnie dla Ciebie. Bo myślę, że jeśli zrezygnujesz z niego tylko z powodu oszczędności (sami rodzice oferują Ci pomoc), to potem możesz żałować... wiesz, że nie miałaś takiego typowego przyjęcia itd. Jeśli rzeczywiście tak jest, to powiedz o tym swojemu narzeczonemu, może da się przekonać. A jeśli po prostu nie chcecie i koniec, to upewnij rodziców, że to przemyślana decyzja i nie ze względu na koszty, a może i oni się przekonają. Poza tym czy nie chciałabyś spędzić tego dnia z rodziną, żeby wszyscy się cieszyli z Twojego powodu?
Myślę, że powinnaś się nad tym naprawdę zastanowić i przekazać swoje racje narzeczonemu.

Pasek wagi

też myślę, że dziewczyny mają słuszność. tylko, że z drugiej strony z weselnymi obiadami jest tak, że wydatek goni wydatek - zwłaszcza, jeśli chodzi o rodziny z różnych miejscowości. no bo tak: zaprosić na ślub, ale nie ugościć - nie wypada, zaprosić na ślub i na obiad, postawić alkohol, a potem kazać wracać o późnej godzinie - nie wypada, zaprosić na ślub i obiad, postawić wódkę, zapewnić nocleg - a z rana nie zająć się gośćmi i nietrzeźwym kazać wracać - nie wypada... i tak od małego rodzinnego obiadu dochodzi do wesela z poprawinami, ZWŁASZCZA kiedy jest nacisk rodziców. jestem prawie na 100% pewna, że jeśli zgodzisz się na obiad weselny, to twoi rodzice będą naciskać na hmm... rozszerzenie pakietu :-)

i wiem dobrze, jak się czujesz jesli chodzi o wspaniałych rodziców - też takich mam i właściwie czasem godzę się zrobić cos wbrew sobie (m.in. w sprawach wesela), żeby nie poczuli się urażeni - ehhh...

wydaje mi się, że w twojej sytuacji najlepszym rozwiazaniem byłoby zrobić ślub o stosunkowo wczesnej godzinie - np. 12-13, potem elegancki obiad  trwający kilka godzin (max do 18) i BEZ ALKOHOLU, żeby każdy mógł spokojnie wrócić samochodem tam skąd przyjechał.i zaprosić na ten obiad jednak najbliższą rodzinę - rodzeństwo, rodziców, rodzeństwo rodziców, chrzestnych i świadków, zrezygnować za to z kapeli (po co właściwie kapelado obiadu?) ale za to można wynająć skrzypaczkę np. na 2 godzinki albo zrobic ten obiad w restauracji gdzie maja muzyke na żywo.

wiem, że może pomyslicie, że dziwnie tak bez alko, ale gdzieś to ustępstwo musi być, a jeśli postanowicie zrobić obiad z toastem i alkoholem, to rodzice z pewnością będą nalegać, zeby potem zapewnić gościom nocleg (bo nie mogą wracać samochodem) i zrobić obiad poprawinowy... ja sama na początku chciałam maly obiad weselny na jakieś 35-40 osób, a w tej chwili mam już wesele z obiadem poprawinowym na ok. 60 osób :-/

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.