- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 grudnia 2019, 00:32
Dziewczyny, pytam, co byście zrobiły w takiej sytuacji: za czasów szkolnych miałyście bardzo bliską przyjaciółkę - zero kłótni między wami, wzajemne wsparcie we wszystkich aspektach, wspólne hobby, zainteresowania, podejście do życia. Po ukończeniu szkoły ten kontakt wciąż był na bardzo dobrym poziomie - wreszcie dostałyście zaproszenie na jej wesele, bawiłyście się świetnie. Minął rok od ślubu, wasza przyjaciółka zaszła w ciążę - dalej świetnie się dogadywałyście: wspólne kawki/herbatki, branie zleceń. Niestety po narodzinach dziecka, kumpela dostała permanentnego pieluszkowego zapalenia mózgu - nie sposób było się z nią porozumieć, tematem była tylko jej pociecha. Rozumiałam jednak, że to dla niej nowa sytuacja, chce się wygadać, a mały fascynuje ją jak nic innego, więc starałam się wdrożyć w temat i serio, po pewnym czasie tak było! Wkręciłam się w to macierzyństwo razem z nią :) Niebawem, w trakcie jednej z takich rozmów wyszło totalne nieporozumienie, bo przyjaciółka zaczęła wpierać mi coś, co w ogóle nie miało miejsca ("że przecież mi o tym mówiła, a ja bez sensu dopytuję, bo jej mały robi tak, a nie inaczej i ile razy będzie mi powtarzać i w ogóle jak ja śmiem tego nie wiedzieć!!one1one11!"). Nie obraziłabym się wcale, jeśli zrobiłaby to normalnym tonem, ale nie: tu były krzyki, naskakiwanie na moją osobę, pretensje - i to jeszcze niesłuszne, bo wina leżała ewidentnie po jej stronie. Od tamtej pory nie mamy ze sobą żadnego kontaktu i jakoś wcale nie czuję takiej potrzeby. Myślę, że to będzie już z jakieś 3 lata.
Czy w takim wypadku zaprosiłybyście ją na własny ślub? Ja jestem na nie. Nie utrzymywałyśmy kontaktu przez tyle czasu (choć wiem, że ona ma już drugie dziecko), a poza tym sądzę niestety, że nie nadawałybyśmy na tych samych falach... Imho to takie sztuczne reanimowanie trupa.
Moja mama twierdzi z kolei, że tak nie wypada, że powinnam ją zaprosić, bo przecież sama bawiłam się na jej weselu... Że jak nie będzie chciała, to nie przyjdzie, ale zaproszenie trzeba wysłać. Bo to Ania, ta Ania, tyle razem kiedyś przeszłyście, blablabla.
Kompletnie się z tym nie zgadzam, ale mam mętlik w głowie. Jak byście postąpiły w takiej sytuacji? Kto ma rację?
PS Dziękuję też wszystkim, którzy przeczytali ze zrozumieniem i dobrnęli do końca :)
Edytowany przez Ves91 4 grudnia 2019, 00:33
4 grudnia 2019, 16:45
Na weselu powinni być goście mile widziani a nie " bo tak wypada".
To zazdroszczę faktu że mile widzisz całą rodzinę swoją i męża :D choć wydaje mi się to lekko nieprawdopodobne
4 grudnia 2019, 16:48
To zazdroszczę faktu że mile widzisz całą rodzinę swoją i męża :D choć wydaje mi się to lekko nieprawdopodobneNa weselu powinni być goście mile widziani a nie " bo tak wypada".
My wcale mile nie widzimy całej rodziny. Na weselu byli rodzice, dziadkowie i wybrani krewni, z którymi utrzymujemy kontakt ;) łącznie kilkanascie osób z rodzin.
4 grudnia 2019, 17:00
My wcale mile nie widzimy całej rodziny. Na weselu byli rodzice, dziadkowie i wybrani krewni, z którymi utrzymujemy kontakt ;) łącznie kilkanascie osób z rodzin.To zazdroszczę faktu że mile widzisz całą rodzinę swoją i męża :D choć wydaje mi się to lekko nieprawdopodobneNa weselu powinni być goście mile widziani a nie " bo tak wypada".
Każdy ma swoją definicje wesela i na szczęście teraz każdy może je zrobić tak jak mu się podoba ;)
4 grudnia 2019, 17:36
gdybym była przed ślubem - miałabym rozterki, ale dziś wiele lat później wiem ze nie warto zapraszać ludzi jeśli po 1. Nie chcemy 2. Nie utrzymujemy kontaktu 3. Nie zamierzamy wznowić kontaktu
4 grudnia 2019, 18:19
Nie zaprosiłabym - i w swojej sytuacji nie zaprosiłam dziewczyny, z którą przez całe studia byłam bardzo blisko, ale później zupełnie sie rozminęłyśmy we wszystkim, przestałyśmy sie dogadywać i kontakt nam sie praktycznie urwał.
4 grudnia 2019, 19:33
Jeżeli jej ewentualna obecność nie jest dla Ciebie jakimś wielkim dyskomfortem, to ja bym zaprosila. Zwykle jestem daleka od robienia tego, co wypada ale miałam w otoczeniu takie właśnie sytacje i jako postronni obserwatorzy ocenialiśmy je z mężem jako słabe. Ona pewnie nie przyjdzie a Ty wyjdziesz z tego z klasą. No chyba, że nie masz ochoty jej oglądać, to wtedy w dpie z nią :)
4 grudnia 2019, 19:39
Tez kiedys probowalam reanimowac trupa. Nie dosc, ze nic z tego nie wyszlo, to jeszcze zaczal smierdziec. Ja jestem wiec na NIE
4 grudnia 2019, 19:45
Myślę że byłaś kiepską przyjaciółką. Skoro takie zachowanie nie było u Niej normą, to znaczy że działo się coś złego. Ja bym na ślub zaprosiła i to osobiście, żeby mieć okazję przed ,sobie pewne sprawy wyjaśnić. Taka przyjaźń z lat szkolnych , młodzieńczych jest pewnego rodzaju pamięcią zapasową. Przyjaźni może jakieś głębokiej z tego nie będzie ale fajne kumpelstwo, kto wie..
Edytowany przez zlazona 4 grudnia 2019, 19:49