- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Chrzanów
- Liczba postów: 235
30 marca 2011, 23:05
mój mąż pracuje po ponad dwieście godzin miesięcznie bywa że do 220. Pięc dni w tygodniu. Ma godzinę dojazdu do pracy i kolejną z pracy. Zacznij jakoś organizować te dni kiedy jest, jak idzie na zakupy idź z nim, tylko jako towarzysz. Nie macie dzieci więc korzystajcie , to wyjdźcie gdzieś , zrób wieczór oglądając film, rozmawiając . Kochając się. Porozmawiaj z nim o tym . Jak on to odczuwa.
30 marca 2011, 23:06
żeby jeść trzeba pracowac..
- Dołączył: 2006-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1027
30 marca 2011, 23:06
może nie ma innej opcji np. zmienić pracy? Raczej nie traktowałabym tego osobiście. Szczera rozmowa na pewno pomoże. Ale nie na zasadzie oskarżeń "bo ciebie nigdy nie ma", ale raczej "może udałoby się jakoś zaplanować lepiej czas, bo mi ciebie brakuje".
mój jak się poznaliśmy i przez około rok pracował po 12-14 godz. Teraz godzina 15 max 16 już jest w domu. Ale mógł sobie na to pozwolić, bo jest na kierowniczym stanowisku. niestety nie każdy może.
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
30 marca 2011, 23:10
.
Edytowany przez naturminianum 18 lutego 2013, 16:52
- Dołączył: 2008-03-10
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 13044
30 marca 2011, 23:11
Ja od 3 lat mam prace na etat + dodatkowa, moj chlopak ma tylko jedna prace, ale czesto jest w niej po 10-12h a to tego ma jeszcze daleki dojazd wiec oboje jestesmy ciagle poza domem. Ale wiemy po co pracujemy. Dzieci nie mamy a ze soba nie musimy pare godzin dziennie spedzac... Ale jezeli Tobie sytuacja z Twoim chlopakiem nie odpowiada, to z nim pogadaj. Osobiscie nie sadze aby wiele pracowal.
30 marca 2011, 23:20
Może warto porozmawiać jak długo tak planuje robić? czy to mu pasuje, czy jest to opcja na jakiś czas?
Mój mąż jeździ w transporcie międzynarodowym, na szczęście zazwyczaj są to Niemcy i z powrotem, więc nie ma go 2-4 dni, zależy w który dzień trafi (kiedyś jeździliśmy razem, ale ja teraz nie mogę, ze względu na zajęcia w weekendy a 2 dietę, którą nie potrafiłam utrzymać jeżdżąc samochodem, nieregularne posiłki, jedzenie w nocy..)
Jak przyjeżdża z takich Niemiec jedzie od razu na budowę, a budujemy się systemem gospodarczym i wszystko robimy sami, teraz nie mogę jeździć z nim i pomagać, bo mam w tygodniu praktyki..
więc w tygodniu jestem w domu wieczorem, od razu muszę ćwiczyć, w weekendy od rana do wieczora zajęcia (jak w niedziele mam krócej to jedziemy do moich rodziców). Czasem widzimy się tylko kilka godzin.. albo nawet czasami tyle, ze śpimy obok siebie.. Jest to bardzo trudne dla nas obojga, ale wiemy, że to tylko na jakiś czas.. Co prawda coś długi, ale wiemy, że nie zawsze tak będzie..
- Dołączył: 2011-02-12
- Miasto: Uganda
- Liczba postów: 1729
30 marca 2011, 23:24
a może on to robi dla Ciebie??? No wiesz to jest normalne dorosłe życie i pogoń za pieniądzem. A Ty pracujesz??? Jeśli nie, to może zaproponuj mu że coś znajdziesz i go trochę odciążysz??? Choćby jakieś dodatkowe zajecie
- Dołączył: 2011-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 44
30 marca 2011, 23:27
Często razem wychodzimy. Kino, restauracja itd. Tylko, że zawsze po kinie musimy szybko wracać do domciu, bo późno, a on jutro o 6 musi wstać, a w restauracji potrafi przeliczać ile musi pracować, żeby sobie takie kupić.
Rozmawiałam z nim nie raz. Otwierałam oczy. Nawet beznadziejny test (niby profesjonalny) wykonaliśmy w internecie. Wyszło mu że jest na dobrej drodze do pracoholizmu, a mnie wyszło że jest pracoholikiem. Wiadomo inaczej zaznaczaliśmy.
W tej chwili ja jestem bezrobotna, więc odpowiada mi w ten sposób: ,,Najlepiej gdybym nie pracował i siedział w domu.Wtedy byś była zadowolona''.
Nie mamy dzieci, ale co by było gdyby były- wtedy by na weekendy znajdował, bo dziecko TRZEBA JAKOŚ UTRZYMAĆ! I byłby pretekst.
Ogolnie mamy dobry związek. Pasujemy do siebie. Nie kłocimy się, tylko ja go chcę więcej, a nie chwila.. tym bardziej ze co drugi weekend mam zajęty, bo mam studia, a on już coś wykombinował, żeby rozpocząć podyplomówkę, czyli nie wiadomo jakby nam się zjazdy układały ;/
- Dołączył: 2011-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 44
30 marca 2011, 23:29
Nie dzielimy się pieniędźmi. On ma swoje jedzenie, ja z rodziną swoje. Mieszkamy teraz z moją rodziną, więc też tak inaczej.
Planujemy niedługo się przeprowadzić do kawalerki, ale obawiam się, że będę często się nudzić.
Edytowany przez wizazz 30 marca 2011, 23:29