Temat: Przechodzony związek?

Hej, myślicie że naprawdę istnieje takie coś jak przechodzony związek? Tzn. że zbyt późno/wcale nie bierze się ślubu i przez to związek się rozpada? W sumie to przechodzenie moze być nie tyle powodem rozpadu związku, co objawem słabego związku...

Z drugiej strony wydaje mi się, że jest też coś takiego jak zbyt szybkie tempo w związku, które również je niszczy.

Istnieją pary, które są ze sobą latami, a po zamieszkaniu razem od razu się rozchodzą - jakby przechodzone, inne wyobrażenie o partnerze w domu. Ale ja sama właśnie że strachu przed późniejszym rozczarowaniem już po dwóch miesiącach zamieszkałam z facetem (podobno im wcześniej tym lepiej, bo lepiej się poznamy...) I uważam to za błąd. Myślę, że to było za szybko, że jeszcze nie zdążyliśmy się dotrzeć w związku i nauczyć się wyznaczać zdrowych granic sobie na wzajem. Zatraciliśmy przez to swoje ja jeden dla drugiego.

Jak myślicie, czy zamieszkanie ze sobą np. po roku to najlepszy wybór? Nie po miesiącu i nie po 5ciu latach? Oczywiście mowa tutaj o ludziach dorosłych ok. 30 lat. A ślub kiedy? Podobno jeśli po dwóch latach związku jeszcze nie wiadomo, czy chce się brać ślub, to związek nie ma sensu... Tutaj również mam na myśli wyłącznie tych którzy chcą wziąć w życiu ślub i mieć dzieci.

Zapraszam do wypowiadania się :)

SzczesliwaJa napisał(a):

Marisca napisał(a):

Agnezia5 napisał(a):

na to nie ma recepty a wlasciwie jest tylko jedna,dobry seks.Zawsze na to stawiałam i zyje z facetem który umial zrobić mi dobrze i wice versa oczywiście to normslny fscet bez zadnych uzaleznien.Mialam partnera przez 4 lata ale z powodu studiow związek rozpadl się z moim obecnym mezem znaliśmy się 6 mc ale od prawie 30 lat jesteśmy razem ale on umial mi dogodzić i vice versa 
Padłam. Pogratulować fundamentów związku. 
Też jestem w lekkim szoku...  Sex, czy dobry sex  jest ważny, ale żeby był podstawą związku????!!! A co zrobicie za 20-30 lat? Dalej sex będzie trzymał Was jako "staruszków"?

Prawdę mówiąc  powód dobry jak każdy inny. Bo niby dlaczego dziecko czy kredyt ma być lepszym spoiwem? Przecież to jest coś, co wypływa z ich wnętrza, inne powody nie zawsze są tak osobiste. Dzieci dorastają i odchodzą, kredyt zostaje spłacony, każdy inny czynnik z czasem też ulega zmianie. Chcą być ze sobą bo im ze sobą dobrze, a nie dlatego że mają zobowiązania i rozum coś nakazuje.

Im szybciej z kimś zamieszkasz tym szybszej zobaczysz jaki jest naprawdę... Wg mnie nie ma sensu czekać rok, o dłuższym okresie czasu nie wspominając. Już po kilku tygodniach wiesz, czy chcesz z kimś być, czy nie. Wspólne mieszkanie zweryfikuje wyobrażenie jakie masz o partnerze.

Często się słyszy, że dobrze można kogoś poznać dopiero jak się z nim zamieszka i jest w tym tak naprawdę wiele prawdy.

Annne17 napisał(a):

SzczesliwaJa napisał(a):

Marisca napisał(a):

Agnezia5 napisał(a):

na to nie ma recepty a wlasciwie jest tylko jedna,dobry seks.Zawsze na to stawiałam i zyje z facetem który umial zrobić mi dobrze i wice versa oczywiście to normslny fscet bez zadnych uzaleznien.Mialam partnera przez 4 lata ale z powodu studiow związek rozpadl się z moim obecnym mezem znaliśmy się 6 mc ale od prawie 30 lat jesteśmy razem ale on umial mi dogodzić i vice versa 
Padłam. Pogratulować fundamentów związku. 
Też jestem w lekkim szoku...  Sex, czy dobry sex  jest ważny, ale żeby był podstawą związku????!!! A co zrobicie za 20-30 lat? Dalej sex będzie trzymał Was jako "staruszków"?
Prawdę mówiąc  powód dobry jak każdy inny. Bo niby dlaczego dziecko czy kredyt ma być lepszym spoiwem? Przecież to jest coś, co wypływa z ich wnętrza, inne powody nie zawsze są tak osobiste. Dzieci dorastają i odchodzą, kredyt zostaje spłacony, każdy inny czynnik z czasem też ulega zmianie. Chcą być ze sobą bo im ze sobą dobrze, a nie dlatego że mają zobowiązania i rozum coś nakazuje.

Chyba sobie żartujesz prawda ? 

Sex jako fundament związku małżeńskiego hahaha, ale w sumie w dobie takich programów jak ślub od pierwszego wejrzenia nie dziwię się, że niektórzy robią sobie żarty z małżeństwa. 

Jeśli już to ludzie trwają w związku, w który coś się wypaliło z powodu kredytów i zobowiązań, a nie zawierają związek małżeński , którego fundamentem ma być kredyt. To nie kredyt był w takim wypadku powodem zawarcia związku .

Poza tym nie przyrównuj dziecka do sexu, czy kredytu, bo to jest niedorzeczne. 

Nie podejmuje rozmowy z Tobą bo już określenie typu "niedorzeczne" jasno pokazuje kierunek rozmowy do którego zmierzasz. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię ustosunkować się do czyjegoś stanowiska bez pokazywania swojej wyższości. Mogę rozmawiać na argumenty ale nigdy na osądy rozmówcy.

SzczesliwaJa napisał(a):

Marisca napisał(a):

Agnezia5 napisał(a):

na to nie ma recepty a wlasciwie jest tylko jedna,dobry seks.Zawsze na to stawiałam i zyje z facetem który umial zrobić mi dobrze i wice versa oczywiście to normslny fscet bez zadnych uzaleznien.Mialam partnera przez 4 lata ale z powodu studiow związek rozpadl się z moim obecnym mezem znaliśmy się 6 mc ale od prawie 30 lat jesteśmy razem ale on umial mi dogodzić i vice versa 
Padłam. Pogratulować fundamentów związku. 
Też jestem w lekkim szoku...  Sex, czy dobry sex  jest ważny, ale żeby był podstawą związku????!!! A co zrobicie za 20-30 lat? Dalej sex będzie trzymał Was jako "staruszków"?

Akurat to nie takie glupie a staruszkowie tez to robia. Jednak jak jest dobry sex to jest jakos lepiej, atmosfera rozladowana, facet nie mysli o innych i kobieta tez. A jak jest slaby sex lub jego brak to sa klotnie o wszystko, uciekanie z domu lub przesiadywanie w necie. 

Annne17 napisał(a):

Nie podejmuje rozmowy z Tobą bo już określenie typu "niedorzeczne" jasno pokazuje kierunek rozmowy do którego zmierzasz. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię ustosunkować się do czyjegoś stanowiska bez pokazywania swojej wyższości. Mogę rozmawiać na argumenty ale nigdy na osądy rozmówcy.
 (puchar)

Wspólne mieszkanie pokazuje partnera takiego jakim jest. Już nie da się zagrać jakąś rolę na chwilę a potem w samotności być prawdziwym sobą. Jeśli ludzie są ze sobą latami a po zamieszkaniu szybko się rozchodzą,  skłonna jestem przypuszczać, że nie byli dla siebie odpowiedni i tylko co jakiś czas na chwile mogli ze sobą wytrzymać, że obiecywali sobie po partnerze czego innego niż ten naprawdę mógł im dać. Poza tym związki zmieniają się w czasie, atrakcja nowości zanika, wielkie emocje z czasem cichną. Nie sądzę, że gdybyście zamieszkali razem po 6 miesiącach a nie po 2,  sprawy układałyby się inaczej. Skoro zdecydowałaś się z nim zamieszkać, to znaczy, że widziałaś w nim potencjalnego partnera na życie. Mieszkanie razem zdarło maski i pokazało kim jesteście, co wnosicie do związku, czego oczekujecie. Nadal macie szansę wypracować kompromis, nauczyć się być ze sobą tak, by każde czuło że związek daje mu korzyści. Jeśli nie wypracujecie tego teraz to kiedy? Po ślubie? Jak przyjdą dzieci?- Wątpię byś Ty na tym skorzystała, raczej w takich sytuacjach kobiety  biorą więcej obowiązków na siebie. Nie wiem czy jest limit czasu na ślub. Jedni go chcą, inni nie. Najgorzej gdy jedno chce a drugie nie, ale tutaj też wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Są kobiety które nie spieszą się z "nałożeniem sobie jarzma na szyję" i wcale nie spieszno im do ślubu, który tak naprawdę niczego nie gwarantuje, poza jakimiś prawami materialnymi. Dzisiaj kobiety są samowystarczalne finansowo, potrafią iść przez  życie samodzielnie, jeśli wchodzą w związek to oczekują partnera który będzie równie samodzielny a wspólnie będą się wzbogacać i wspierać w razie potrzeby. To związki miłosno-przyjacielskie, gdzie akceptuje się odrębność, szanuje indywidualność, wspiera w rozwoju osobistym i inwestuje we wspólną przyszłość. Natomiast gdy jeden z partnerów chce się "uwiesić" na drugim, oczekuje obsługi,  uważa, że ten drugi ma mu wypełnić życie ( tylko nie bardzo wiej czym, ważne by mu było już dobrze) to trudno by takie relacje przetrwały próbę czasu. Gdy człowiek sam nie wie co ma zrobić ze swoim życiem, to zazwyczaj w oczekuje od drugiego, by mu to życie poukładał i uprzyjemnił i myśli, że po to są związki. Niestety to tak nie działa.

Annne17 napisał(a):

Wspólne mieszkanie pokazuje partnera takiego jakim jest. Już nie da się zagrać jakąś rolę na chwilę a potem w samotności być prawdziwym sobą. Jeśli ludzie są ze sobą latami a po zamieszkaniu szybko się rozchodzą,  skłonna jestem przypuszczać, że nie byli dla siebie odpowiedni i tylko co jakiś czas na chwile mogli ze sobą wytrzymać, że obiecywali sobie po partnerze czego innego niż ten naprawdę mógł im dać. Poza tym związki zmieniają się w czasie, atrakcja nowości zanika, wielkie emocje z czasem cichną. Nie sądzę, że gdybyście zamieszkali razem po 6 miesiącach a nie po 2,  sprawy układałyby się inaczej. Skoro zdecydowałaś się z nim zamieszkać, to znaczy, że widziałaś w nim potencjalnego partnera na życie. Mieszkanie razem zdarło maski i pokazało kim jesteście, co wnosicie do związku, czego oczekujecie. Nadal macie szansę wypracować kompromis, nauczyć się być ze sobą tak, by każde czuło że związek daje mu korzyści. Jeśli nie wypracujecie tego teraz to kiedy? Po ślubie? Jak przyjdą dzieci?- Wątpię byś Ty na tym skorzystała, raczej w takich sytuacjach kobiety  biorą więcej obowiązków na siebie. Nie wiem czy jest limit czasu na ślub. Jedni go chcą, inni nie. Najgorzej gdy jedno chce a drugie nie, ale tutaj też wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Są kobiety które nie spieszą się z "nałożeniem sobie jarzma na szyję" i wcale nie spieszno im do ślubu, który tak naprawdę niczego nie gwarantuje, poza jakimiś prawami materialnymi. Dzisiaj kobiety są samowystarczalne finansowo, potrafią iść przez  życie samodzielnie, jeśli wchodzą w związek to oczekują partnera który będzie równie samodzielny a wspólnie będą się wzbogacać i wspierać w razie potrzeby. To związki miłosno-przyjacielskie, gdzie akceptuje się odrębność, szanuje indywidualność, wspiera w rozwoju osobistym i inwestuje we wspólną przyszłość. Natomiast gdy jeden z partnerów chce się "uwiesić" na drugim, oczekuje obsługi,  uważa, że ten drugi ma mu wypełnić życie ( tylko nie bardzo wiej czym, ważne by mu było już dobrze) to trudno by takie relacje przetrwały próbę czasu. Gdy człowiek sam nie wie co ma zrobić ze swoim życiem, to zazwyczaj w oczekuje od drugiego, by mu to życie poukładał i uprzyjemnił i myśli, że po to są związki. Niestety to tak nie działa.
pieknie napisane

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.