Temat: Przechodzony związek?

Hej, myślicie że naprawdę istnieje takie coś jak przechodzony związek? Tzn. że zbyt późno/wcale nie bierze się ślubu i przez to związek się rozpada? W sumie to przechodzenie moze być nie tyle powodem rozpadu związku, co objawem słabego związku...

Z drugiej strony wydaje mi się, że jest też coś takiego jak zbyt szybkie tempo w związku, które również je niszczy.

Istnieją pary, które są ze sobą latami, a po zamieszkaniu razem od razu się rozchodzą - jakby przechodzone, inne wyobrażenie o partnerze w domu. Ale ja sama właśnie że strachu przed późniejszym rozczarowaniem już po dwóch miesiącach zamieszkałam z facetem (podobno im wcześniej tym lepiej, bo lepiej się poznamy...) I uważam to za błąd. Myślę, że to było za szybko, że jeszcze nie zdążyliśmy się dotrzeć w związku i nauczyć się wyznaczać zdrowych granic sobie na wzajem. Zatraciliśmy przez to swoje ja jeden dla drugiego.

Jak myślicie, czy zamieszkanie ze sobą np. po roku to najlepszy wybór? Nie po miesiącu i nie po 5ciu latach? Oczywiście mowa tutaj o ludziach dorosłych ok. 30 lat. A ślub kiedy? Podobno jeśli po dwóch latach związku jeszcze nie wiadomo, czy chce się brać ślub, to związek nie ma sensu... Tutaj również mam na myśli wyłącznie tych którzy chcą wziąć w życiu ślub i mieć dzieci.

Zapraszam do wypowiadania się :)

Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak 'przechodzenie związku' jeśli dwie osoby są dobrze dopasowane. Znam niby taki przypadek - para, która była że sobą ponad 10 lat, ona chciała już zakładać rodzinę, on się nie kwapil do oświadczyn. Rozstali się. Teraz (po 2/3 latach) on ma żonę i dziecko, ona męża i dziecko w drodze. Jakby mu na niej zależało to zalozyliby już dawno rodzinę, bo ona poza nim świata nie widziała. Moim zdaniem to 'przechodzenie' to po prostu bycie że sobą z przyzwyczajenia, bo tak nam wygodnie? Ale wiemy, że druga osoba to nie partner życia, bo wtedy nie miałoby się przed czym wzbraniac ;)

Co do drugiego pytania - ja zamieszkałam ze swoim chłopakiem dość szybko, bo po około 6 miesiącach wynajelismy razem mieszkanie, wcześniej u siebie 'pomieszkiwalismy'. Ale my też znaliśmy się długo, zanim zaczęliśmy być że sobą. Jesteśmy razem 3,5 roku, ślubu jeszcze nie planujemy, ale to nie oznacza, że taki temat się u nas nie pojawiał, bo jesteśmy akurat pewni siebie. Po prostu zanim zaczniemy myśleć o zakładaniu rodziny, chcemy najpierw trochę ogarnąć życie ;)

Pasek wagi

jesli sie tak naprawde kochacie to nie sadze, by tak sie mialo stac. 

My wzielismy slub po 5.5 roku bycia razem. Podejrzewam, ze gdyby nie ciaza to dalej bylibysmy na kocia lape :D

Podobno nie powinno się zawierać małżeństwa przed 5 latami znajomości. Ponoć dopiero wtedy kiedy opadną te wszystkie zauroczenia można naprawdę wystarczająco kogoś poznać.

Nie uważam żeby odkładanie ślubu zmieniało coś w związku. Oczywiście pod warunkiem, że ludzie są dobrze dobrani i mają takie same oczekiwania co do legalizacji związku, bo jak nie to ślub nie ślub i tak związek będzie fikcją lub się rozpadnie. U mnie ślub był brany po wielu latach znajomości, nie zmienił absolutnie nic, a braliśmy tylko ze względów formalno-prawnych. Zamieszkaliśmy ze sobą jakoś po 2 latach.

Pasek wagi

Z pierwszym chłopakiem zamieszkałam po 3 latach i od pierwszego dnia była to katastrofa. Męczyliśmy się tak z pół roku, sądząc, że się "dotrzemy", ale nie, było coraz gorzej. Z drugim nie zamieszkałam wcale, bo mieszkaliśmy w różnych miastach i nie łączyło nas nic, co by któreś z nas zmobilizowało do przeprowadzki. Z trzecim - zamieszkaliśmy razem po 3 randkach, ale umówienie się 3 razy zajęło nam pół roku - mieszkaliśmy w różnych krajach. I tak sobie mieszkamy razem od ponad 12 lat (11 po ślubie). Nauczona doświadczeniem z pierwszego związku postanowiłam, że chcę zamieszkać możliwie szybko, żeby nie "zmarnować" kilku lat u boku osoby, która jest kimś innym niż mi się wydaje. Jednak nie uważam, że to najlepsza droga dla każdego.

moim zdaniem warto na początku porozmawiać o priorytetach żeby się po 10 latach nie okazało, z jedno marzy o ślubie i dzieciach a drugie tego kategorycznie nie chce ;) ale tempo związku to bardzo indywidualna kwestia ;) 

Sama zamieszkałam z facetem po 3 miesiacach (oficjalnie bo prawie od początku pomieszkiwał u mnie) ale nie zatraciliśmy siebie. Mamy czas dla siebie, bardzo dużo spędzamy czasu razem bo to lubimy. Ale dajemy sobie przestrzeń ;) może to dlatego, ze już byliśmy „starzy” i doskonale wiedzieliśmy jakie są pułapki? 

Zaręczyliśmy się po trochę ponad 1,5 roku związku, po niecałych trzech będzie ślub. Ale nie było to przymuszane, z obu stron jest chęć. Oboje tez staramy się o siebie, dbamy o te relacje ;)

Czy to szybko? Może i tak. Ale oboje jesteśmy już dorośli, trzydziestka za pasem, mamy swoje doświadczenia i doskonale każde z nas zna samego siebie ;) czego od związku wymagamy, czego nigdy nie zaakceptujemy a na co można przymknąć oko.

Myśle, ze nie ma żadnych odgórnych norm i granic. Każdy związek jest inny, każdy człowiek ma inne potrzeby. I każdy ponosi konsekwencje swoich wyborów ;)

Pasek wagi

Jeśli ludzie pasują do siebie, kochają i szanują to mogą żyć bez ślubu i będą tworzyć szczęśliwą rodzinę. Czasami "chodzenie ze sobą" trwają wiele lat przez to że dziewczyna z chłopakiem zaczęli już jako nastolatkowie, chcą najpierw skończyć studia, pójść do pracy a dopiero potem jako dorośli i w pełni świadomi ludzie pobrać się - i to jest fajne. 

Jak sytuacja dotyczy młodych osób to wiadomo, że raczej nie mają warunków na poważniejsze decyzje i związek trwa dłużej zanim wkroczy na poważniejsze tory. Natomiast jeśli para ma możliwości lub mogłaby się o te możliwości postarać , a przez dłuższy czas nie zostają podjęte jakieś decyzje to dla mnie to jest znak, że albo komuś (lub obojgu) nie zależy aż tak bardzo lub ktoś nie wie czego od życia chce - dla mnie to byłaby strata czasu i mam kilka koleżanek, które zakończyły związki z tego powodu, że powiedzmy po 3 latach nic nie ruszało do przodu, ani zaręczyny i ślub, ani chociażby wspólne zamieszkanie. Znam też związek, gdzie po 8 latach związku facet wyjechał za granice pracować na wesele i po pól roku napisał list do dziewczyny, ze już nie wraca , bo poznał kogoś innego. Z tamtą nową dziewczyną wziął ślub po roku znajomości, nie czekał te 8 lat. 

Ja z mężem zamieszkałam dopiero miesiąc przed ślubem , kiedy już mieliśmy zakupione wspólne mieszkanie.  Pierwsze rozmowy o jakiejś naszej wizji związku typu ślub itp. były po 3 mies znajomości, a mieliśmy wtedy ja 23 lata i mąż 25 lat.  Po niecałym roku były zaręczyny. 

Byliśmy razem 10 lat- brak wspólnych planów, mieszkania, obowiązków, nie przetrwało.

dawniej myslalam, ze jest cos takiego, dzis uwazam, ze zamieszkanie razem czy nie zamieszkanie, jesli dana para do siebie pasuje, nic nie zmieni, nic nie popsuje. Sa pary, ktore zyja na kocia lape kilkadziesiat lat, maja 20paro letnie dzieci (moi sasiedzi), jezdza razem na przejazdzki skuterem jak mlodzi :D lub rowerami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.