28 marca 2011, 12:02
jak w temacie interesuje mnie jak to jest ze ludzie sa ze soba kilka lat, zyja razem, mieszkaja, i nagle przychodzi taki moment ze sobie uswiadamiacie ze to nie ten i odchodzicie.....pomijam tutaj drastyczne sytuacje ktore jasno daja to do zrozumienia (czyli zdrady partnera, znecanie sie itd). Ja np. mojego kocham, ale mam wrazenie ze to juz tylko i wylacznie milosc braterska......juz raz sie rozstawalismy w zeszlym roku, najpierw poczulam ulge i radosc w ogole o nim nie myslalam a gdzies po miesiacu poplakalam sie napisalam no i sie zeszlismy.....mam wrazenie ze w tym wypadku nie chodzi mi chyba o milosc do niego a moze o poczucie stabilonosci ktora mialam......bo jesli teraz bysmy sie rozstali musialabym isc mieszkac gdzies indziej (nie wiem nawet gdzie) i szukac nowej pracy. Sama nie wiem pogubilam sie....chcialabym ale sie boje, raz ze bede kiedys tego zalowac ze to moze byla milosc mojego zycia.....(ale nie mam juz ochoty na seks z nim, w ogole jakos nie tesknie jak go nie ma, mam taka olewke chyba....) dwa tego strachu o przetrwanie jak sobie bez niego poradze, co bedzie jak nie znajde pracy, braknie mi na zycie;(
dlatego chcialabym poznac Wasze przypadki.....moze to doda mi odwagi......bo ja juz sama pogubilam sie w tym czy chce z nim byc czy nie:(
Edytowany przez BozeDajSile 28 marca 2011, 18:22
28 marca 2011, 14:19
.
Edytowany przez BozeDajSile 28 marca 2011, 18:21