Temat: Prawie zawsze pozostaję "tylko koleżanką"

Hej. Powiem wprost, mam niesamowite kompleksy, bo dostaję bardzo mało męskiej uwagi. Mam 21 lat, studiuję prawo [tu wstaw dowcip o studentach prawa] i minęły już 3 lata od mojego ostatniego związku. Rozpadł się głównie przez przeprowadzkę, ale były też inne czynniki (między innymi lekka przemoc fizyczna). Od tamtego czasu bezskutecznie próbuję znaleźć kogoś nowego. Poszłam w tym czasie na parę randek; poza jedną, wszystkie (około 10) zainicjowałam ja. Ten jeden chłopak który mnie zaprosił otwarcie mówił, że chce tylko seksu. 

Nie jestem dziewczyną, która od pierwszego spotkania męczy ślubem czy dziećmi, po prostu rozmawiam o wszystkim, co przyjdzie do głowy (studia, praca, seriale, czasem lingwistyka jeśli rozmówcy to za bardzo nie nudzi). I co ciekawe, utrzymują ze mną kontakt! Ale tylko po koleżeńsku. Kawka, piwko, memy, jasne. Ale nic więcej. 

Na pewno ktoś z was powie, że za bardzo się staram. To nie jest tak, że rzucam się na szyję każdemu chromosomowi Y, po prostu staram się utrzymywać kontakt z ludźmi, którzy są dla mnie interesujący. Jeśli przez tydzień nie odpowiadają na moje SMSy, odpuszczam sobie i życie toczy się dalej. W międzyczasie dbam o siebie, maluję się, ubieram się w miarę schludnie, nie jestem otyła (174cm/64kg), jestem kontaktowa, udzielam się na uczelni, wychodzę na wszelkie piwa, integracje na jakie jestem zaproszona... i prawie zawsze wychodzę z nich z kolejnym platonicznym kontaktem, który prawdopodobnie będzie potem prosił o moją pomoc w komponowaniu SMSów do dziewczyn, które bardziej mu się podobają.

Żeby nie było, lubię swoje życie, lubię swoje studia, ale to chyba normalne, że czegoś mi w tym wszystkim brakuje, nie?

Nawet nie wiem, czy zamieściłam tego posta żeby uzyskać odpowiedzi. Chyba chcę po prostu wyrzucić to z siebie, ale nie widzę potrzeby żeby obciążać tym przyjaciół. I tak już to wszystko wiedzą.

Jedna prośba na koniec: na miły Bóg, nie mówcie mi że jak przestanę o tym myśleć, to kogoś znajdę. Zdarzało mi się miesiącami ani razu o tym nie pomyśleć, i to nic nie zmieniało. Ten jeden facet, który mnie zaprosił na randkę, trafił akurat na okres gdzie najbardziej desperacko szukałam miłości. 

przyjdzie odpowiedni czas to znajdzie się taka osoba. W najmniej oczekiwanym momencie przez ciebie :)

Pasek wagi

Zacznij prawic sobie komplementy sama, przed lustrem. 

Pasek wagi

A moze zerknij do kol naukowych, zainteresuj sie uczelniana prasa,  itp? 

Albo moze zafunduj sobie coacha od relacji damsko-meskich? Sa tacy, ktorzy nie sa karykaturalni.

Pasek wagi

a czujesz się atrakcyjna? jesteś we własnym mniemaniu atrakcyjna dla innych? bo widzisz tak to jest, że kobieta nie musi nic robić a wizualnie  się musi podobać mężczyźnie żeby się nią zainteresował- to tak na wstępie, potem oczywiście liczą się inne rzeczy, o których napisałaś.

Ja tak z perspektywy kierunku, który studiujesz - liczysz na damsko-męską uwagę ludzi ze stiudiów, czy raczej na znajomości poza nimi? Bo u mnie na wydziale (aczkolwiek nie wiem czy to prawidłowość, bo mam perspektywę tylko krakowską i pośrednio warszawską) jakieś tam związki były, ale zrodzone na ogół w bólu. Bo dużo ludzi "swoich" traktowało wyłącznie w koleżeńskich kategoriach i był taki mocno kumpelski klimat. 

Może jednak wrzuć na luz? Poznawanie jest spoko ale skoro to Ty wszystkich zapraszasz na randki to trochę jednak desperacja. 
I to nie tak, sama raz faceta zaprosiłam albo może inaczej - wmanewrowałam go rozmową w zaproszenie mnie a on myślał, że to jego pomysł ;) ale to sporadyczne sytuacje wynikające z tego, że mężczyźni też mogą być nieśmiali. Ale większość wcale nie jest i gdyby zainteresowani byli to by sami Ciebie zapraszali. 
Zrób się trochę bardziej niedostępna, nie mów o sobie od razu wszystkiego. 

pachnie desperacja. wyluzuj trochę. Pamiętaj, ze ludzie często postrzegaja nas tak jak my sami siebie postrzegamy. Czujesz się seksowna i atrakcyjna? Moze sama w jakis sposob nieswiadomie odpychasz tych facetów.

Pasek wagi

No niestety, im bardziej będzie ci zależało tym intensywniej będziesz tym "pachniała", może przestawić się na "mi też zależy tylko na sexie" i nie pisz, nie dzwoń nic a nic, zapomnij twarzy jak zobaczysz na ulicy etc. A tak naprawdę to po co ci facet? Sex możesz mieć i tak. Potrzeba ci nerwów? Pewnie jak już kogoś złapiesz, będzie cię nosiło czy jest wierny, czy nie kreci na boku i zaczniesz go sprawdzać a jak on się zorientuje to cię rzuci i wtedy będziesz pisać o tym na vitalii. Wrzuć na luz, już na zawsze.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.