- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 kwietnia 2018, 22:15
Jak radzicie sobie kiedy was partner/partnerka musi opuścić was na kilka dni? Jesteśmy parą od 3 lat a jeszcze ani razu nie rozstaliśmy się na dłużej jak jeden dzień. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja i nie wiem kompletnie jak sobie z nią poradzić, nie wyobrażam sobie tego
4 kwietnia 2018, 07:40
Jak radzicie sobie kiedy was partner/partnerka musi opuścić was na kilka dni? Jesteśmy parą od 3 lat a jeszcze ani razu nie rozstaliśmy się na dłużej jak jeden dzień. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja i nie wiem kompletnie jak sobie z nią poradzić, nie wyobrażam sobie tego
No a czym zajmujesz się na co dzien? Zainteresowania? Pasje? Praca? Spotykasz się za znajomymi?
Rozumiem tęsknotę, chęć bycia z drugą osobą, ale przebywanie non stop razem i brak WŁASNYCH zajęć po jakimś czasie zaczyna być toksyczne.
4 kwietnia 2018, 08:36
Najważniejsze to dobrze zaplanować sobie czas żeby go nie zasypywać wiadomościami. Dajcie sobie zatęsknić, to rozpala ogień :)
4 kwietnia 2018, 13:27
ja nadrabiam netflixa jak chlopaka nie ma, cieszyc sie z tego nie ciesze, bo za nim tesknie, ale jakos fumkcjonuje
4 kwietnia 2018, 13:35
Oh, ponieważ praca taka, sporo czasu spędzamy osobno. Jak jestem w delegacji, to naprawdę mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż myślenie, donkogo się przytulić. No takie, żeby przespać ze 2 h. Kiedy on wyjeżdża do NL, nadrabiam zaległości towarzyskie, rodzinne, książkowe, filmowe, albo po prostu z radością kruszę popcornem do łóżka i zostawiam ciuchy w losowych miejscach (mam pedanta-sprzątacza).
4 kwietnia 2018, 14:50
Jej... ja tak wcale nie mam i zaczynam się zastanawiać czy coś ze mną nie tak. Jesteśmy razem ponad 4 lata i nie miałam nigdy takiego uczucia, że nie umiałam przeżyć kilku dni bez faceta. Jak wyjeżdża na parę dni, to oglądam seriale, spotkam się z koleżanką i nie płaczę w poduszkę. Oczywiście cieszę się jak wróci i chyba dopiero wtedy uswiadamiam sobie, że tesknilam. Może gdyby miał minąć miesiąc, to faktycznie trochę ciężko. Ale tydzień wytrzymuję na luzie. Pewnie jestem dziwna...
4 kwietnia 2018, 16:51
Od kilku miesięcy żyję w związku na odległość (ale my mamy długi staż, ponad 10 lat). I widzimy się raz na 3-4 tygodnie, czasami tylko na weekend, czasami na dłużej. Jasne, wolałabym, żebyśmy byli na co dzień razem, ale aż mnie to dziwi, że jakoś strasznie nie cierpię. W tygodniu pracuję, więc i tak mnie nie ma z 10 godzin dziennie w domu. Wieczorem oglądam filmy, czytam książki, chodzę do kina (głównie w weekendy i nie mam problemu, że idę sama). Spotykam się czasami z koleżankami. Na pewno się nie nudzę, ale ja nigdy nie nudziłam się we własnym towarzystwie. I w sumie zawsze mam wrażenie, że jestem ciągle czymś zajęta. A z facetem rozmawiam codziennie długo przez telefon, co wcześniej w ogóle nie miało miejsca. Najgorzej jest, jak się trzeba pożegnać na dworcu.
Edytowany przez brujita 4 kwietnia 2018, 16:51
4 kwietnia 2018, 17:54
Wydaje mi sie, że dobrze czasem pobyć samemu albo wyjechać na kilka dni, nie wyobrażam sobie rozpaczania, gdybym miała się nie widzieć z chłopakiem przez nawet tydzień, zajęła bym się sobą itp
4 kwietnia 2018, 19:52
jak was czytam to zaczynam się zastanawiać czy ja swojego kocham, bo u mnie tęsknoty brak, fizyczności mi brakuje, ale to naturalna potrzeba, jednak on melduje się co 3 min, może gdyby przestał to bym poczuła, ze go brakuje?
Edytowany przez 4 kwietnia 2018, 19:53