Temat: Tęsknota za ukochanym

Jak radzicie sobie kiedy was partner/partnerka musi opuścić was na kilka dni? Jesteśmy parą od 3 lat a jeszcze ani razu nie rozstaliśmy się na dłużej jak jeden dzień. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja i nie wiem kompletnie jak sobie z nią poradzić, nie wyobrażam sobie tego

Pasek wagi

Caroline122 napisał(a):

Jak radzicie sobie kiedy was partner/partnerka musi opuścić was na kilka dni? Jesteśmy parą od 3 lat a jeszcze ani razu nie rozstaliśmy się na dłużej jak jeden dzień. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja i nie wiem kompletnie jak sobie z nią poradzić, nie wyobrażam sobie tego

No a czym zajmujesz się na co dzien? Zainteresowania? Pasje? Praca? Spotykasz się za znajomymi? 

Rozumiem tęsknotę, chęć bycia z drugą osobą, ale przebywanie non stop razem i brak WŁASNYCH zajęć po jakimś czasie zaczyna być toksyczne.

Pasek wagi

Najważniejsze to dobrze zaplanować sobie czas żeby go nie zasypywać wiadomościami. Dajcie sobie zatęsknić, to rozpala ogień :) 

ja nadrabiam netflixa jak chlopaka nie ma, cieszyc sie z tego nie ciesze, bo za nim tesknie, ale jakos fumkcjonuje 

Pasek wagi

Oh, ponieważ praca taka, sporo czasu spędzamy osobno. Jak jestem w delegacji, to naprawdę mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż myślenie, donkogo się przytulić. No takie, żeby przespać ze 2 h. Kiedy on wyjeżdża do NL, nadrabiam zaległości towarzyskie, rodzinne, książkowe, filmowe, albo po prostu z radością kruszę popcornem do łóżka i zostawiam ciuchy w losowych miejscach (mam pedanta-sprzątacza). 

Pasek wagi

To tylko kilka dni nie przesadzaj.

Jej... ja tak wcale nie mam i zaczynam się zastanawiać czy coś ze mną nie tak.  Jesteśmy razem ponad 4 lata i nie miałam nigdy takiego uczucia, że nie umiałam przeżyć kilku dni bez faceta. Jak wyjeżdża na parę dni, to oglądam seriale, spotkam się z koleżanką i nie płaczę w poduszkę. Oczywiście cieszę się jak wróci i chyba dopiero wtedy uswiadamiam sobie, że tesknilam. Może gdyby miał minąć miesiąc, to faktycznie trochę ciężko. Ale tydzień wytrzymuję na luzie. Pewnie jestem dziwna...

Od kilku miesięcy żyję w związku na odległość (ale my mamy długi staż, ponad 10 lat). I widzimy się raz na 3-4 tygodnie, czasami tylko na weekend, czasami na dłużej. Jasne, wolałabym, żebyśmy byli na co dzień razem, ale aż mnie to dziwi, że jakoś strasznie nie cierpię. W tygodniu pracuję, więc i tak mnie nie ma z 10 godzin dziennie w domu. Wieczorem oglądam filmy, czytam książki, chodzę do kina (głównie w weekendy i nie mam problemu, że idę sama). Spotykam się czasami z koleżankami. Na pewno się nie nudzę, ale ja nigdy nie nudziłam się we własnym towarzystwie. I w sumie zawsze mam wrażenie, że jestem ciągle czymś zajęta. A z facetem rozmawiam codziennie długo przez telefon, co wcześniej w ogóle nie miało miejsca. Najgorzej jest, jak się trzeba pożegnać na dworcu.

Wydaje mi sie, że dobrze czasem pobyć samemu albo wyjechać na kilka dni, nie wyobrażam sobie rozpaczania, gdybym miała się nie widzieć z chłopakiem przez nawet tydzień, zajęła bym się sobą itp

jak was czytam to zaczynam się zastanawiać czy ja swojego kocham, bo u mnie tęsknoty brak, fizyczności mi brakuje, ale to naturalna potrzeba, jednak on melduje się co 3 min, może gdyby przestał to bym poczuła, ze go brakuje? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.