- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 kwietnia 2018, 12:47
Dziewczyny, głupio mi pytać nieznajomych , ale nie chcę w kręgu przyjaciół rozszerzać plotek. Post wyjdzie długi, ale bardzo proszę o odpowiedź, może któraś z Was ma podobny problem? :) Żeby było czytelniej rozdzieliłam tekst na kilka wersów. Ostatnio chłodniejszym okiem spojrzałam na znajomość z jedną z koleżanek. Chciałabym abyście Wy, po zapoznaniu się z moim problemem podzieliły się przemyśleniem.
Z tytułową bohaterką znamy się 15 lat. Obecnie ona od 5 lat mieszka w innym mieście i najczęściej utrzymywałyśmy kontakt telefoniczny. Jeszcze parę lat wstecz świetnie się dogadywałyśmy i była to jedna z lepszych koleżanek.
Od paru jednak lat czuję, że tylko Agnieszka z tej relacji jest w pełni zadowolona. Kiedy mam jakiś problem, ona najczęściej nie znajduje dla mnie czasu. A jeśli już to odnoszę wrażenie, że nie jestem słuchana. Często bywało tak, że znajoma telefonu ode mnie nie odbierała i kontaktowała się ze mną w trakcie drogi do sklepu, czy banku.
Rzadko oddzwaniała z domu, najczęściej robiła to przy okazji. Niekiedy głos w słuchawce informował mnie, że ma urwanie głowy i że zadzwoni innym razem.Jednak gdy dzwoniła w swojej sprawie zawsze miała czasu pod dostatkiem. I o zgrozo, telefonowała z domu.
Najczęściej Agnieszka dzwoni do mnie by wyrzucić żale typu - ekspedientka była niemiła, kurier był bezczelny, koleżanka z kursu językowego głupio się zachowała, czy pokłóciła się z partnerem.
Często jednak omawia ze mną swoje sprawy służbowe. Pyta się mnie, w jaki sposób przypomnieć szefowej o obiecanej premii, albo jak na zlocie firmowym się zachować itp. Na jej sprawy poświęciłam mnóstwo czasu. I na dobrą sprawę nic z tego nie mam.
Studiuję i tylko latem sobie dorabiam. Fundusz mam więc ograniczony. Ona po znajomości załatwiła sobie nieźle płatną pracę w sporej firmie. Ciągle pyta się mnie kiedy ją odwiedzę. Nie rozumie, że zaoszczędzone pieniądze są mi niezbędne do kontynuowania nauki. Wszak bilety miesięczne autobusowe kosztują, a i wydatki codzienne też są istotne.
Wypomina mi bluzkę kupioną za 300 zł, mimo że sama ma takich z 15. To mnie ukuło, gdy któregoś razu powiedziała "przyjechać do mojego miasta nie masz za co, ale bluzkę za 300 zł sobie kupiłaś".
Zresztą ona twierdzi, że do mnie nie przyjedzie, bo bilety kosztują, a podróż czas zajmuje. Nie przeszkadza jej to jakoś by odwiedzać inne miasta i kupować worki drogich ubrań i butów.
W grudniu gdy miałam przerwę świąteczną, mogłam wreszcie odpocząć. Jednak koleżanka dzwoniła każdego dnia żaląc się o partnerze, a później codziennie radziła się mnie jak się zachować na firmowym zjeździe.
Mieli firmowy zagraniczny wyjazd. Do myślenia dało mi to, że nie kupiła mi symbolicznej pamiątki. Rzekomo uważa się za przyjaciółkę i nie pamiętała o pamiątce? Swojemu chłopakowi i swojej siostrze coś przywiozła, a o mnie nawet nie pomyślała. To mnie zirytowało. Sporo jej doradzałam, wisiałam na telefonie przez mnóstwo czasu, tylko po to by wysłuchiwać jej żalu związanego z wyjazdem, oraz po to by jej doradzić jak się powinna zachować, jakie tematy poruszać itp. A ona to miała za nic.
W lutym wykonała jakąś pracę dodatkową, gdzie miała za to dostać sporą premię. Szefowa jednak pomyliła ją z innym pracownikiem. Koleżanka nie wiedziała jak upomnieć się o swoje i jak wyjaśnić szefowej, że to jej się należy premia. Napisałam jej tekst, ona podziękowała obiecując, że jeśli otrzyma nagrodę to się ze mną nieco podzieli. Premię otrzymała, a ja nic z tego nie miałam.
Innym razem, gdy miałam świetny humor, ona zadzwoniła z "problemem" że chce kupić sobie bluzkę na allegro, a nie wie czy będzie pasowała. Powiedziałam, że jak nie jest pewna to aby nie kupowała. Na to ona, że jej się podoba i może być super, ale żal jej 50 zł. Na co ja, że skoro tak niech kupi. W odpowiedzi usłyszałam, "a co jeśli nie będzie pasowała".
I tak przez godzinę marudziła, aż w końcu zdecydowała, że bluzkę kupi. Potem się rozłączyła, a ja miałam kiepski humor.
innym razem była podobna sytuacja, że dobrze nie powiedziałam "słucham", a ona już nadawała o swoim problemie, że jakaś babka w sklepie się krzywo na nią spojrzała i była niemiła. Przez godzinę mi o tym opowiadała. Humor miałam do kitu.
Kończąc post, podsumujmy:
koleżanka dzwoni do mnie z głupimi problemami, tracę przez to i czas i humor.
Niekiedy chce ode mnie pomocy związanej z jej służbowymi sprawami, podobnie tracę czas, humor, nic z tego nie mam.
Koleżanka ma korzyści:
wyżali się, czuje się lepiej
wsparcie w pracy
A ja takich korzyści nie mam a jedynie dostrzegam wady:
tracę humor
tracę czas, bo mogłabym gdzieś pójść, coś obejrzeć, poczytać, a marnuję czas na jej głupie sprawy
nie mam żadnych korzyści w tym, że przez kilka godzin pomagam jej w pracy
Jakieś zastrzeżenia, pytania, odpowiedzi ?
2 kwietnia 2018, 06:24
A z jakiej paki miałaby się z Tobą dzielić swoją premią ...? No generalnie to zamiast marudzić na nią w internecie to radzę z nią szczerze pogadać o tym co ci leży na sercu, zwłaszcza że długo się znacie. Jeśli nic rozmowa nie pomoże to skończ znajomość i tyle.
Przedstawiasz ją jako osobę bardzo niefajną. Po co więc utrzymujesz tę relację? Zwłaszcza, że to żadna przyjaźń. Przyjaciele nie rozliczają zasług. A o wzajemnych ewentualnych pretensjach rozmawiają za sobą, nie z internetem.
Edytowany przez Epestka 2 kwietnia 2018, 06:25