Temat: Kontakt z rodzicami chrzestnymi.

Załóżmy teoretyczną sytuację, że dana osoba (dziecko lub osoba już dorosła) ma słaby kontakt z rodzicami chrzestnymi tzn. rzadko się widują, nie dzwonią do siebie etc. 
Czy Waszym zdaniem to chrzestni powinni zabiegać o kontakt z chrześniakiem, czy chrześniak powinien zabiegać o kontakt z chrzestnymi? 
Np. w przypadku spotkania po długim czasie komu pierwszemu bardziej "wypada" podejść i "zagadnąć"? 

Pasek wagi

w przypadku spotkania po długim czasie komu pierwszemu bardziej "wypada" podejść i "zagadnąć"? - Młodszemu 

ja niestety nie mam zadnego kontaktu i jako dziecko nie mialam. Chrzesnymi byli znajomi rodzicow, ktorzy gdzies sie rozjechali, urwal sie kontakt. Matka chrzesna byla na komuni i wiecej jej nie widzialam. Jako nastolatka szukalam kontaktu , nie znalazlam i odpuscilam. Nie czuje jakiejs wielkiej straty.

Moim zdaniem to zależy od tego ile chrześniak ma lat - wiadomo, że małe dziecko samo nie będzie dbało o utrzymywanie kontaktu i to chrzestni powinni się postarać, żeby dziecko ich "polubiło". A później, w nastoletnim okresie i dalej to obydwie strony powinny dbać o to, żeby kontakt się nie urwał. A co do tego kto powinien podejść pierwszy - moim zdaniem (jeżeli oczywiście wątek Cię osobiście dotyczy, a nie są to tylko hipotetyczne rozważania) Ty nie. Normalnie bym napisała, że bez znaczenia. Ale jeżeli się człowiek zastanawia "komu bardziej wypada" w odniesieniu do osób, które z założenia powinny być bliskie to ja bym sobie nawiązywanie kontaktu darowała - w ogóle nie powinno się mieć tego typu rozważań przy zdrowej relacji. Próba odnowienia kontaktu - tak, ale nie w taki sposób, że się kogoś widzi np. na imprezie rodzinnej i się podbija z przyklejonym uśmiechem i potem prowadzić small talk. 

Jeżeli przez całe dzieciństwo/nastolactwo chrzestny olał sobie temat i nie próbował podtrzymywać minimum kontaktu, to ja jako dorosła osoba nie zabiegałabym o kontakt, z racji tego, że nie lubię być tam gdzie mnie nie chcą. 

Pasek wagi

Czy Waszym zdaniem to chrzestni powinni zabiegać o kontakt z chrześniakiem, czy chrześniak powinien zabiegać o kontakt z chrzestnymi? 

Myślę, że jeżeli chrzestni zabiegają o kontakt, jak dziecko jest małe i niekumate, to potem z tym kontaktem problemu nie będzie. Więc kwestia ta leży po stronie chrzestnych.

Pasek wagi

Byłam ochrzczona, ale szczerze to nawet nie wiem kim są moi rodzice chrzestni, nigdy o to nie pytałam, a oni nigdy mnie nie odwiedzali. Teraz od kilku lat mam apostazję, więc nie wiem nawet czy w takim wypadku nadal w ogóle mam rodziców chrzestnych. Co do kontaktu, to jeśli rodzice chrzestni są z bliskiego otoczenia i ten kontakt jest, to nie powinno być problemu tym kto pierwszy powinien zagadnąć, bo to się dzieje raczej naturalnie, a jeśli rodzice chrzestni są dla dziecka chrzestnego niemal obcy to ja bym się nie przejmowała tym kto do kogo powinien zagadać.

Z chrzestną kontakt mam i uważam ją za fajną kumpelę spotkać się i pogadać. Natomiast z chrzestnym do pewnego czasu zabiegałam ja (odzywałam się kilka razy na rok, on raz na rok na moje urodziny). Dwa lata temu próbowałam z nim pogadać, nawet napisałam do niego, że zmieniłam numer telefonu, a nie dostałam żadnej odpowiedzi. Pisałam czy się spotkamy pogadać to "no może jakoś się zgadamy". Kilka razy pisałam co u niego, dzwoniłam i za każdym razem odpowiedź "a nic". Więc od roku mam to gdzieś i nawet go na wesele nie zapraszam. 

paulinasraulina napisał(a):

Jeżeli przez całe dzieciństwo/nastolactwo chrzestny olał sobie temat i nie próbował podtrzymywać minimum kontaktu, to ja jako dorosła osoba nie zabiegałabym o kontakt, z racji tego, że nie lubię być tam gdzie mnie nie chcą. 

I dokładnie z tego założenia wychodzę obecnie.

Myślę, że wypada podejść i zagadnąć każdej ze stron. Aczkolwiek ja ze swoją chrzestną od czasu komunii nie miałam żadnego kontaktu i rodzice ciągle mi powtarzali, że ona się mną nie interesuje, a nie wpadli na to, że może powinni ją zaprosić albo mnie do niej zaprowadzić. 

Moje dzieci mają kontakt z chrzestnymi, ale to dlatego, że dwie osoby to rodzeństwo moje i męża więc widujemy się ciągle, trzecia to moja najlepsza przyjaciółka. Czwartą osobę widujemy rzadziej, jakieś 2 razy w roku, ale póki co zawsze przyjeżdża tuż po świętach Bożego Narodzenia z prezentem. Dzieci są małe i tak to teraz wygląda.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.