Temat: Rola mężczyzny w związku-proszę o opinie

Chciałabym poruszyć temat dotyczący Waszej wizji roli mężczyzny w związku. Czy wg Was mężczyzna to ten jedyny żywiciel rodziny, podejmujący wszystkie ważne decyzje? Czy preferujecie typ zimnego drania? Czy może wolicie mężczyznę-partnera? A może to Wy jesteście tą dominującą częścią związku? Jak na to patrzycie?  Jak widzicie swoją rolę w związku.
Moim głównym celem jest dowiedzenie się jak na związek i rolę obu płci patrzą współczesne kobiety. Jakich partnerów szukają na przelotne romanse a jakich na stałe, stabilne relacje. 
Byłabym wdzięczna gdybyście się podzieliły ze mną swoimi spostrzeżeniami i jeśli jest taka możliwość podały argumenty dlaczego Wasze zdanie jest takie a nie inne.
Pasek wagi
Mam Męża od 7 miesięcy :) nasz związek istnieje od 6 lat i zawsze opierał się na zasadzie partnerstwa. Oboje, wiem,ze mój Mąż także, doceniamy i znamy wagę słowa kompromis. To jest klucz do stworzenia związku naprawdę panterskiego. Obie strony ustępuja, obie rezygnują z czegoś dla drugiej osoby. Sceptyk powie,że to spychanie swoich potrzeb na drugi plan. Byc może tak jest, ale jezeli w nagrode otrzymuje się harmonię, porozumienie, poczucie bezpieczeństwa i wsparcie od ukochanego Mężczyzny, to warto przymknąć na pewne rzeczy oczy. I nie mówie tego, jako kobieta uzalezniona od swego partnera-nie, bo pomimo małżeństwa zachowałam swoja przestrzeń, swoich przyjaciół i jakąś swoją, malutką sferę życia. Mówię, jako kobieta zharmonizowana ze swoim partnerem i potrafiąca wyciagnąć wnioski ze zgrzytów, które w każdej normalnej harmonii przecież, występują. Myślę,że zrozumiesz paradoks o jaki mi tutaj chodzi :) przeciez, tak naprawdę relacja mężczyzny i kobiety zawsze ma w sobie chociaz mały absurdzik i to dodaje pieprzu całej sprawie :)
W związku powinna być równość. Jakaś wolność w związku musi być Ale też nie można ignorować drugiej osoby.
Szczerze to jest takie dziwne bo np teraz z moim lubym się nie widziałam od niedzieli, mieliśmy się dzisiaj widzieć ale jednak nie wyszło. Na początku byłam wkurzona ale później zaczęłam myśleć. Dzisiaj załatwiał przegląd i ubezpieczenie samochodu zaraz po pracy rano (zszedł z nocki) wrócił do domu o 11 i poszedł spać. Spał do 18 a na 22 do pracy jechał więc jak moglibyśmy się spotkać? Tutaj też dążę do tego że trzeba zrozumieć że nie zawsze wszystko jest po naszej myśli a mamy tendencje do myślenia że np. on to robi specjalnie. Brakuje dziewczynom zrozumienia i to też jest ważne. Oczywiście to działa w dwie strony.

Oczywiście mężczyzna powinien pracować nie wyobrażam sobie jakby mój mąż miał siedzieć w domu a ja na niego pracować. Myślę że i mąż i żona powinni mieć swoje źródło dochodów żeby mieć jakieś pieniądze na "tylko swoje potrzeby" (mój np powiedział mi że będę musiała pracować bo butów mi nie kupi;P tylko w ten przesąd wierzy;P)

Partner powinien się liczyć ze zdaniem swojej partnerki, i uszanować je nawet jeśli się z nim nie zgadza i poszukać jakiegoś zlotego środka bo w końcu w związku też chodzi o to żeby isć na kompromis, żeby poszukać rzeczy która zadowoli oboje.

Ale się rozpisałam;P
Dla mnie facet musi być partnerem, z którym mogę o wszystkim porozmawiać, który daje mi poczucie bezpieczeństwa i któremu bezgranicznie ufam. Wszystkie decyzje powinniśmy podejmować wspólnie, problemy powinniśmy rozwiązywać rzeczową rozmową a nie bezsensowną kłótnią połączoną z praniem brudów. W związku powinien panować podział obowiązków, jeśli ja gotuję obiad więc facet zmywa i na odwrót itd. Póki co mniej więcej tak to wygląda w moim związku, z tym, że jesteśmy w związku na odległość.

równość i partnerstwo tak... ale na dodatek facet musi być zaradny, przedsiębiorczy i brać życie za bary i ustawiać je na zamierzonym torze - musi być planistą i myśleć perspektywistycznie. i mieć silne ramiona, żeby chronić kobietę przed całym światem, w chwilach kiedy ona tego potrzebuje. i dobre serce, najlepsze - żeby wychować dzieci na porządnych ludzi.

no i łożko... wspaniały kochanek ;-).

i taki jest moj narzeczony :)

edit: podział obowiazków? to przecież OCZYWISTE!

Pasek wagi
pewnie zabrzmię złośliwie ale moje koleżanki i przyjaciółki chwalą się w jakich to partnerskich związkach są, że "razem decydują o wszystkim" itd... a rzeczywistość? moje spojrzenie z boku? faceci chodzą jak na smyczy... nie wiem skąd ten trend, czy to wina faktu, że my kobiety w obecnych czasach niejednokrotnie jesteśmy bardziej pracowite, przedsiębiorcze, zdecydowane a często też lepiej wykształcone??? fakt faktem pozostaje - faceci po pewnym okresie buntu i szaleństwa tulą się w ramiona matki-żony i oczekują, że ta wyda im dalsze instrukcje jak dalej żyć... ci silniejsi są tłamszeni, a Ci prawdziwi uciekają... nie mówię, że jest tak zawsze ale sama zaczynam się bać niektórych kobiet - to jakieś cerbery, roboty ze sprecyzowanymi celami i zadaniami, jak spotkam normalną parę (moja najlepsza przyjaciółka ma fajnego faceta z którym po prostu rozmawia, a on miewa odmienne zdanie, którego ona za wszelką cenę nie stara się zmienić) to jestem bardzo szczęśliwa, bo wierzę że partnerstwo jest jednak możliwe, Paniom powyżej gratuluję - bo udało im się cząstkę siebie dać, a nie liczyć tylko na branie, też tak chcę w przyszłości
Jestem mężatką od 12 lat, jaki jest nasz związek... myślę, że partnerski, ja decyduję o wizji naszego domu, mąż o samochodzie ale najważniejsze decyzję podejmujemy razem... jeżeli chodzi o pracę, to mąż powinien być zaradny, żeby mógł utrzymać rodzinę, np tak ja teraz jestem na urlopie wychowawczym (bo nie oddam dziecka do żłobka, ani żadnej obcej kobiecie, po to, żeby z pensji zostało mi ledwie 3/4 po opłaceniu tych instytucji) ważne jest dla mnie bycie z moim dzieckiem, jak mąż nie był by zaradny, to mogłabym sobie tylko pomarzyć... ale do pracy wrócę, o nic tak nie dowartościowuje, jak torebka kupiona za własną kasę, trochę niezależności też się należy (chociaż mój mąż oddaje mi całą wypłatę, ez drobnych fuch o to jest dla niego, co by mógł mnie np na kolacyjkę zabrać)... co do równouprawnienia itp, myślę że kobiety za głośno o tym krzyczą, bo niby tak równouprawnienie musi być, ale jak facet nie przyniesie kwiatka na dzień kobiet, to już jaka to biedna wątła kobietka nie dostała kwiatuszka, chcemy być traktowane jak księżniczki, otaczane opieką męską, a biadolimy o równouprawnieniu, co się kłóci ze sobą... nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby mąż pomagał w domu, zwłaszcza jak oboje pracują, ale jak jestem w domu, to chyba nie ściągnę męża z pracy co by podłogi wypastował trzeba mieć zdrowe i zrównoważone pojęcie o związku, są role tylko dla kobiet i są role tylko dla mężczyzn, tak już jest... i nie krzyczcie na mnie za bardzo, a jak już nakrzyczycie, że mam nasrane w głowie, to pomyślcie o moich słowach, jak się kolejny raz obrazicie na faceta, bo wam nie kupił nic na urodziny, nawet buziaka nie dał, a na walentynki nie chce nigdzie zabrać, a jak zaprosi na kolację randkową żąda zapłaty za siebie...

Ja tam chcę być kobietą i chcę mieć swoje przywileje...
Pasek wagi
Ja bym bardzo chciała, żeby mój facet był bardziej dominującą stroną związku, ale niestety jest dosyć nieogarnięty. Taki typ artysty, trochę mnie to denerwuje. To nie znaczy, że jest niedojrzały albo nieodpowiedzialny, ale raczej nie mam co liczyć na wsparcie z jego strony albo na to, że będzie głową rodziny czy jej żywicielem.

a moim skromnym zdaniem wszystko zlezy od tego jaka jest kobieta.... jezeli jest słaba rozchwiana emocionalnie ,nie umie sobie poradzic w życiu z soba potrzebuje faceta silnego i z jajami,który bedzie przewodził rodzinie i podejmował kluczowe decyzje.natomiat jesli to kobieta chce byc hetera w rodzinie to  statek z dwoma sterami rzadko dotrze pomyslnie do celu.choc zapewne nie moze zabraknąc w rodzinie szacunku. jezeli sa dzieci to ojciec musi przewodzic rodzinie i uczyc dzieci tez odpowedzialnosci ...

ch

"trzeba mieć zdrowe i zrównoważone pojęcie o związku, są role tylko dla kobiet i są role tylko dla mężczyzn, tak już jest..."  popieram w 100%  przywracasz mi wiarę w instytucję małżeństwa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.