- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 września 2017, 18:49
mam straszną ochotę zaproponować mojemu partnerowi wspólne zamieszkanie, jednak nie jestem na 100% pewna czy to jest dobry moment by to mu zaproponować i czy mamy wystarczająco solidne podstawy. mam ciśnienie na wspólne zamieszkanie i czuję uciekający czas, nie chcę by mnie to zwiodło. nie wiem z czym się wiąże dla relacji wspólne zamieszkanie - co jeśli stwierdzimy za jakiś czas, że to jednak nie to? czy może wspólne zamieszkanie scementuje nawet niepewny związek? ja mam własne lokum i mieszkam sama, on wynajmuje coś sobie niedaleko, więc pod względem technicznym nie byłoby żadnych problemów, a z racji tego że to ja mam mieszkanie to ode mnie powinna wyjść propozycja.
dotychczas doświadczałam jedynie szalonych związków w których byłam zakochana jak nastolatka, jednak jak się okazywało to nie było dobrą podstawą do budowania trwałej przyszłościowej relacji. życie zweryfikowało, że liczy się sam człowiek, jego charakter i wyobrażenia o przyszłości, a nie intensywne uczucia. ostatnim razem skończyło się to tak, że po 5 latach zostałam z ręką w nocniku, zero wspólnych zobowiązań, dlatego tym razem szukałam czegoś innego - dojrzałości i wspólnych celów. po 1,5 roku szukania wśród ochłapów (niestety, jak się okazuje w moim wieku ok. 26 lat rynek matrymonialny jest niemal wyssany z dobrego towaru, a to co zostało rozchodzi się jak ciepłe bułeczki, wręcz przechodzi z rąk do rąk) znalazłam świetną partię: inteligentny, ma wspaniałe poczucie humoru, niesamowicie atrakcyjny fizycznie, pracowity, ambitny, świetnie się nam układa w łóżku i mamy podobne priorytety, jesteśmy w podobnym wieku. czuję się pewnie i bezpiecznie gdy on jest obok, jednak niestety, zakochana nie jestem. znamy się od wielu lat, zwróciliśmy na siebie uwagę jakiś rok temu (dlatego ze ciągle któreś było w związku), natomiast spotykamy się od 9 miesięcy (intensywnie 7 miesięcy). lubimy ze sobą przebywać, wspieramy się i troszczymy się o siebie, spędzamy ze sobą prawie każdą wolną chwilę. ogółem on nieoficjalnie pomieszkuje u mnie, ale nie ma tu nawet swojej szczoteczki do zębów i przychodzi niemal codziennie z torbą z ubraniami i kosmetykami. przyjaźnimy się, jednak nie jak normalni przyjaciele, ale jak osoby w związku - jesteśmy zgodni co do tego, że jesteśmy razem.
nie chcę zbyt wcześnie wypalić z poważną deklaracją, ale bardziej nie chcę marnować czasu i kolejnych lat na zastanawianie się czy to jest to czego szukam, a potem ,,sprawdzać" partnera przy wspólnym mieszkaniu. wolę od razu zamieszkać i zobaczyć czy do siebie pasujemy.
jakie mogą wyniknąć problemy ze wspólnego zamieszkania, co przemyśleć, na co zwracać uwagę? oczywiście, że w idealnej wersji mój partner byłby taki jaki jest i jeszcze łączyłoby nas niesamowite głębokie uczucie, a ja bym miała 5 kg mniej, jednak tak nie jest i po 1,5 roku samotności wiem że nie ma tak kolorowo ze znalezieniem odpowiedniej osoby, gdy jest już się dorosłym człowiekiem i nie uczęszcza się już do szkoły. miłość może przyjść z czasem, a szczenięca szalona miłość nie jest tak cenna za jaką kiedyś ja ją uważałam. wobec powyższego uprzejmie proszę o wstrzymanie się przez młodziutkie dziewczyny z wypowiedziami, nie jesteście na tym etapie życia i jeszcze wam trochę minie zanim będzie wam dane tego zaznać, więc nie macie wiedzy o realiach.
11 września 2017, 11:23
zamieszkalabym.. Milosc ma rozne oblicza. Jesli ktos Cie namawia, zebys czekala na swojego ksiecia, az poczujesz TE motyle w brzuchu...To prawdop. bedziesz czekala do usranej smierci. Mam KILKA takich czekajacych kolezanek w wieku 36-40 lat... Kiedys przezyly wielkie milosci z takimi motylami. /gdy mialy po dwadziescia lat/ Teraz czekaja, az znajdzie sie ktos, kto przebije wszystko... Mi jest przykro je sluchac, bo wiem, ze z takim podejsciem beda wiecznie same.
11 września 2017, 11:31
Ja cie rozumiem , u mnie milosc przyszla wlasnie po czasie ;) takze to nie jest wykluczone! co do mieszkania to pewnie moja rada cie nie usatysfakcjonuje bo pomieszkiwac sobie mozna wczesniej ale moim zdaniem takie wspolne urzadzanie mieszkania i prawdziwe mieszkanie to po slubie :)
11 września 2017, 11:52
aż sobie to zapiszę. Pierwszy raz zgadzam się z Rybkązamieszkalabym.. Milosc ma rozne oblicza. Jesli ktos Cie namawia, zebys czekala na swojego ksiecia, az poczujesz TE motyle w brzuchu...To prawdop. bedziesz czekala do usranej smierci. Mam KILKA takich czekajacych kolezanek w wieku 36-40 lat... Kiedys przezyly wielkie milosci z takimi motylami. /gdy mialy po dwadziescia lat/ Teraz czekaja, az znajdzie sie ktos, kto przebije wszystko... Mi jest przykro je sluchac, bo wiem, ze z takim podejsciem beda wiecznie same.
to oznacza pokoj
11 września 2017, 11:52
Moim zdaniem to co opisujesz to właśnie miłość, mówisz o nim tak dobrze, świetnie się razem czujecie, nie nudzicie razem, troszczycie się o siebie, pociąga cię fizycznie. Czym innym jest miłość? Zamieszkajcie razem jak najszybciej, zobaczycie czy to będzie działało.
Mysle podobnie :)
11 września 2017, 12:36
Mi sie wydaje, ze ta milosc jednak jest niezbedna:( On wie, ze Ty go nie kochasz? A co on czuje do Ciebie?
A rady - ustalic juz na samym poczatku podzial obowiazkow i o wszystkim ze soba rozmaiwac otwarcie, zamiast czekac az partner sie domysli (nie znam mezczyzny obdarzoengo darem domyslania).
11 września 2017, 13:10
aż sobie to zapiszę. Pierwszy raz zgadzam się z Rybkązamieszkalabym.. Milosc ma rozne oblicza. Jesli ktos Cie namawia, zebys czekala na swojego ksiecia, az poczujesz TE motyle w brzuchu...To prawdop. bedziesz czekala do usranej smierci. Mam KILKA takich czekajacych kolezanek w wieku 36-40 lat... Kiedys przezyly wielkie milosci z takimi motylami. /gdy mialy po dwadziescia lat/ Teraz czekaja, az znajdzie sie ktos, kto przebije wszystko... Mi jest przykro je sluchac, bo wiem, ze z takim podejsciem beda wiecznie same.
Tez sie zgadzam z Rybka:D bo tez mam takie znajome co to wiecznie czekja na ksiecia i niegrzecznego Chlopca, ktory Im bedzie dostarczac rozrywki , a to spokoj , bezpieczenstwo, zrozumienia chyba jest najcenniejsze.. No i wydaje mi sie ,ze Autorka byc moze mysli ,ze nie kocha bo zna inna milosc tka wlasnie niegrzecnza, bez opamietania .., bo z Opisu wynika ,ze jednak to cos wiecej niz przyjazn.., mowie to z wlasnego doswiadczniea gdyz mialam wspanialego przyjaciela, ktory jako przyjaciel byl Mega ale nie potrafilam Go widziec obok siebie jako partnera chocby w lozku ( to calkowicie odpadalo) a Ty na wielu przlszczyznach jednak Go widzisz ;D no i cos tam musi byc jesli w Lozku jest dobrze;P zatem reasumujac - Ja bym zamieszkala ., bo powiedz co masz do stracenia? ? lepiej sie przkeonac szybko czy cos z tego moze byc niz tyko sobie cos wyobrazac a potem sie niemile rozczarowac....
11 września 2017, 18:10
Jestem od Ciebie starsza,więc wypowiem swoje zdanie:D Udany związek to nie ten z motylami jak i nie ten z rozsądku. To połączenie pożądania,miłości i rzeczy które są dla nas ważne, w których do siebie pasujemy, wzajemny szacunek. Mieszanka wielu czynników. Moim zdaniem prędzej czy później odczujesz braki bo nie kochasz tego faceta. A sorry-miłość jest bardzo ważna. Bez niej się na dluzsza metę nie da. Tzn te wyrafinowane,które szukają korzyści sobie radzą, pytanie czy taka jesteś?;)